BOŻE CIAŁO

W dzień 19 bieżącego miesiąca staną warsztaty, ucichnie materjalna praca, a tłumy wiernych i dużo ciekawych, chociaż nie katolików weźmie udział w dorocznej wspaniałej procesji Bożego Ciała. Wiele będzie pięknych śpiewów, muzyki, a może i karabinowe salwy. - Zaś tam gdzieś w cuchnącej restauracji (jak to miało miejsce roku zeszłego w Grodnie) podpici pankowie będą bluźnić.

Po co i na co to wszystko?

Na co ten przepych, który razi protestantów i po co te bluźnierstwa?

Było to w Kafarnaum, miasteczku położonem u brzegu jeziora Genezaret. Tłumy zebrały się około Pana Jezusa, a On tak im między innymi mówił: "...Jam jest chleb żywy, którym zstąpił z nieba; ktoby pożywał chleba tego, żyć będzie na wieki; a chlebem, który ja dam jest Ciało moje za życie świata". Gdy zaś żydzi, zrozumiawszy dosłownie słowa Zbawiciela, pytali: "Jakże Ten może nam dać Ciało swe na pokarm?", Chrystus Pan uroczyście podkreśla dosłowność Swoich słów: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: jeśli nie będziecie pożywali Ciała Syna człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto pożywa Ciało moje i pije Krew moją, ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

Albowiem Ciało moje prawdziwie jest pokarmem, a Krew moja prawdziwie jest napojem. Kto pożywa Ciało moje i pije Krew moją; we Mnie mieszka, a Ja w nim. Jako mnie posłał żyjący Ojciec, a ja żyję przez Ojca, - tak i ten, co Mnie pożywa i on żyć będzie przeze Mnie. Ten ci jest chleb, który zstąpił z nieba! Nie tak, jak ojcowie wasi jedli mannę i pomarli; kto pożywa tego Chleba, żyć będzie na wieki".

Obietnicę tę Zbawiciela słyszał też na własne uszy Apostoł Jan Św. i w ewangielji zapisał (VI. 51-60).

W sześć miesięcy potem w Jerozolimie We wieczerniku zgromadzili się około Zbawiciela Apostołowie, by pożywać baranka wielkanocnego. Była to ostatnia wieczerza, chwila rozłąki, w której właśnie Zbawiciel postanowił obietnicę daną przed pół rokiem wykonać "A podczas wieczerzy, opowiada obecny tam św. Mateusz[1], wziął Jezus chleb i pobłogosławiwszy, połamał, i podając uczniom swoim rzekł: "Bierzcie i jedzcie to jest Ciało moje". A wziąwszy kielich i dzięki czyniąc, podał im, mówiąc: "Pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem Krew moja Nowego Przymierza, która się za wielu przelewa, na odpuszczenie grzechów". I dodał, jak świadczy Łukasz św. (XXII, 19) i św. Paweł (I Kor. XI. 23, 25) "to czyńcie na moją pamiątkę".

I od tej chwili Ofiara Mszy św. zagościła na ziemi. Coraz to częściej, coraz to dalej. Naprzód w podziemiach katakumb, a potem w coraz to liczniejszych świątyniach.

I w dzień 19 czerwca kapłan, następca Apostołów, posłuszny nakazowi Boga-Człowieka, na Jego pamiątkę powtórzy rzewną scenę z ostatniej wieczerzy. Chleb stanie się Ciałem Chrystusa żywym, a wino, Jego Przenajświętszą Krwią.

I wyjdzie On, Stwórca nieba i ziemi i Odkupiciel dusz, niesiony rękami kapłana, na ulice i drogi swych dzieci.

Czyż może być przepych za wielki, a choćby tylko godny takiego Pana??...

Starzec Symeon, piastując na rękach oczekiwanego Mesjasza, prorokował: ;Oto ten położon jest na upadek... wielu w Izraelu: i na znak. któremu sprzeciwiać się będą"[2] - i ci bluźnią... biedni... zaślepieni...

Polecajmy ich gorąco Niepokalanej.

[1] Ew. XXVI, 26-29.

[2] Łuk. II, 34.