Trzy dziewczynki, siostry, były u Pierwszej Komunii Św[iętej]. Uszczęśliwione żegnają się po kilkudniowym pobycie w misji z Ojcem misjonarzem. Misjonarz zaprasza je, żeby po kilku tygodniach znowu przyszły do Komunii Św. Chętnie przyrzekają i odchodzą. Miały pięć dni drogi do domu. (A tobie może za przykro iść do kościoła, gdy masz choć godzinkę drogi! Jak to ci tak zwani "dzicy" nieraz nas zawstydzają!)
Gdy nadszedł czas wyznaczony, dziewczynki poszły do swego ojca i prosiły: "Ojcze, pozwól nam iść na misję, by przystąpić do Komunii św". Ojciec będąc jeszcze poganinem nie pozwolił, aponieważ dziewczynki nalegały, ojciec zawezwał pomocy naczelnika wsi. Ten tłumaczy dziewczynkom : "Dzieci, jeżeli pójdziecie, dostaniecie każda po 50 batów na plecy
Nic nie mówiąc oczekują nocy. Było bardzo ciemno. Przekonane, że nikt ich nie szpieguje, odchodzą. Zatrzymują je, prowadzą na środek wsi, a tam dostaje każda po 50 batów na plecy. Najstarsza miała 12 lat.
Dnia następnego mówią sobie: "Wczoraj tak nas bili, że dziś wieczorem o nas wiele już myśleć nie będą!" Puszczają się więc w drogę. Po pięciu dniach i pięciu nocach przychodzą do misji, wyczerpane i jeszcze krwią zalane.
Na widok tej krwi misjonarz pyta przerażony :
"Ale dzieci, skąd wy przychodzicie?"
"Z naszej wioski".
"Ale ta krew?! Czy hiena lub lampart was napadły?
"Nie ojcze, bito nas".
"Kto was bił?"
"Otóż tyś nam powiedział, że za kilka tygodni mamy znowu przyjść do Komunii św. Nasz ojciec nie chciał pozwolić, a gdyśmy mimo to poszły, złapano nas i dostałyśmy za to każda do 50 batów na plecy, aż dużo krwi ciekło. Stąd ta krew".
"Ale to okropne! Trzeba było..".
"Ojcze, czy P. Jezus nie cierpiał więcej niż my, by nas zbawić?"
"Owszem, ale..".
"Patrz tylko na ten krzyż, który nosisz na piersi; otóż ten P. Jezus bardziej jeszcze został biczowany niż my!"
"Ale nareszcie..".
"Niech ojciec się na nas nie gniewa. Powiedz sam, gdyby tobie dano do wyboru między P. Jezusem i batami, cobyś był wybrał?"
"Kochane dzieci, ja bym był to samo uczynił coście wy uczyniły, byłbym wybrał baty".
"Przyznajesz więc, żeśmy dobrze zrobiły".
Po kilku dniach, w których codzień do Komunii św. przystępowały, dzieci mają wrócić do domu. Misjonarz przy pożegnaniu mówi do nich:
"A więc odchodzicie, kochane dzieci?"
"Tak, ojcze!"
"Ale dostaniecie znowu baty"
"O, na pewno, ojcze!"
"Każda dostanie znowu po 50 batów na plecy!"
"Pewnie, ojcze!"
"A nie boicie się tego?"
"Słuchaj, ojcze", tłumaczy najstarsza jakby w imieniu swych dwóch siostrzyczek, "ja ci coś powiem. Baty wprawdzie bolą, owszem; ale to przestanie boleć a P. Jezus zostaje!" Z tym poszły.
Jaki zawstydzający przykład dla nas!
(Oblat Niep.)