Aniela Salawa
Rycerz Niepokalanej 4/1949, Aniela Salawa, s. 123

Sylwetki katolickie 35

Do licznego szeregu tych, którzy wpatrzeni w przykład samego Zbawcy, ogromem swej miłości gładzili ból świata i osuszali łzy ludzkie, należy zaliczyć - Anielę Salawę. To jedna z wielkiej rodziny serafickiej [1], tej rodziny, która, począwszy od swego Założyciela aż do współczesnego nam pokolenia, daje ustawicznie przykłady Chrystusowej miłości bliźniego, posuniętej nieraz do heroizmu.

Miłość jest potęgą. Lecz działanie tej potęgi nie zależy wcale od zewnętrznych wartości człowieka. - Można bardzo wiele zdziałać dla dobra ogółu, nie mając wykształcenia, wysokiego stanowiska społecznego, wpływu i autorytetu wobec środowiska. Wystarczy mieć gorące pragnienie i wrażliwe na wszelką niedolę serce. Tak było właśnie z Anielą. Przyszła na świat 9.9.1881 w ubogim domu wiejskim, jako 11 z rzędu dziecko kowala Bartłomieja Salawy, ożenionego po raz drugi z Ewą z Bochenków. Miejsce urodzenia Anieli, to Siepraw położony malowniczo w podgórskiej okolicy Kalwarii Zebrzydowskiej. Mieszka tam lud zbliżony do górali, a więc uparty, pracowity, zahartowany, a przy tym bardzo szczery i serdeczny.

Atmosfera domu rodzinnego Anieli wyróżniała się surowością i karnością, jaką stwarzało usposobienie ojca, oraz pracowitością i wielką pobożnością, do czego zaprawiała dzieci przykładna matka.

Aniela rozpoczęła swój trud życiowy jako pasterka gęsi i krów; w szkole nauczyła się zaledwie czytać i cośkolwiek pisać. W szesnastym roku życia, odrzuciwszy sposobność pomyślnego zamążpójścia, do którego usilnie nakłaniał ją ojciec, za przykładem starszej siostry Teresy, udała się do Krakowa na służbę. Do końca życia wykonywała ten zawód, który otwierał jej ciernistą drogę, na której doszła do szczytów doskonałości. Ostatnie cztery lata życia były okresem ciężkiej choroby, okresem niezwykłych cierpień wewnętrznych, a wszystko to ofiarowała za Polskę. Umarła 12 marca 1922 r.

Na takiej drodze postawił ją los. Przyszła na świat bez wyróżnień i przywilejów. Szła przez życie wśród szeregu tych wszystkich, dla których los jest twardy, bezlitosny, obfity w cierpienia, upokorzenia i nieszczęścia. Lecz odeszła w zaświaty wyróżniona. Jej imienia nie zatarł czas, jej mogiła nie porosła zapomnieniem, jej działanie nie skończyło się...

Okazuje się więc, że wartość człowieka i trwałość jego działania nie zależy od tego, kim on jest z urodzenia i stanowiska społecznego. Nie zależy również od środków, którymi mógłby rozporządzać. Człowiek, przejęty prawdziwą miłością bliźniego, może bardzo dużo dla drugich uczynić, chociaż sam niewiele posiada. Wystarczy, że miłość daje sama siebie.

Taki charakter miała samarytańska działalność Anieli Salawy. Gdy cośkolwiek miała, rozdawała to biednym, potrzebującym. Gdy szpitale Krakowa zapełniły się rannymi żołnierzami na początku wojny światowej, biegła tam, by pielęgnować cierpiących, by posługiwać tym, których ciało pokryte było krwawiącymi ranami. Z troskliwością matki szła od łóżka do łóżka, a z ust żołnierzy płynęły za nią szepty: to prawdziwy anioł. A gdy wobec czyjegoś cierpienia znalazła się całkowicie bezradną, co czyniła? Brała na siebie cierpienia drugich, uwalniając ich od nieszczęścia. - Oto idzie ulicą, Z naprzeciwka zbliża się jakiś człowiek. Spogląda. Dreszcz odrazy wstrząsa jej naturą. To człowiek oszpecony toczącym go rakiem. Jaki on bardzo nieszczęśliwy. Gwałtownie podnosi się w jej sercu niezmierna litość. Lecz cóż ona może wobec tego nieszczęścia poradzić... Już wie, jaka jest jedyna możliwość. Decyduje się. W tej samej chwili usta jej szepcą: Jezu, zdejm ten krzyż z niego, a włóż na mnie. Boże, wysłuchaj mnie! Daj mi jego chorobę!... I Bóg wysłuchał prośby. Zachorowała na raka żołądka, uwalniając bliźniego od przykrego nieszczęścia. Znalazła sposób.

Dlaczego człowiek szlachetny i dobry miałby działać tylko przez ograniczoną liczbę dni swego życia? Duch jest nieśmiertelny i działać może nie tylko przy pomocy słabego ciała. Działa również i po uwolnieniu się z niego. Działanie nie kończy się ze śmiercią. Aniela Salawa spełnia dalej swą służbę samarytańską wobec biednych i potrzebujących. Płyną ku niej prośby o wstawiennictwo! Płyną również i coraz liczniejsze podziękowania.

Biorąc to wszystko pod uwagę: jej ofiarne i świątobliwe życie, jej działanie po śmierci, władze kościelne rozpoczęły wstępne badania w sprawie jej beatyfikacji. Wierni zaś oczekują, by na ołtarzach zobaczyć nową polską Świętą.

[1] A. Salawa należała do Trzeciego Zakonu św. Franciszka