Imieniny bez wódki

Irenie, chociaż szybkim krokiem zdążała do domu, wydawało się, że idzie za wolno.

W domu czekało ją dużo pracy. Były to jej imieniny, więc zaprosiła do siebie na herbatę kilka koleżanek i kolegów biurowych.

Poprzedniego dnia zrobiła już generalne porządki w pokoju, a dziś miała przygotować wszystko do skromnego przyjęcia.

Po przejrzeniu korespondencji przystąpiła do ubierania stołu. kiedy ukoń[300]czyła omal nie klasnęła w ręce z radości. Stół wyglądał nadzwyczaj ładnie, a tort, ciastka i owoce budziły apetyt. Na stole nie było karafki ani kieliszków.

Ciekawa jestem co powiedzą moi goście na przyjęciu bez wódki - myślała Irena z pewnym lękiem. Czy się nie pogniewają? Czy mnie nie wyśmieją - czy nie obmówią?

Irena była przygotowana na gniew, obmowy, ale nie zależało jej na tym co powiedzą o niej jako solenizantce. Od dzieciństwa nienawidziła pijaków (może dlatego, ze ojciec pił i ciągle robił w domu awantury), więc postanowiła wystąpić mężnie przeciw używaniu alkoholu.

Irena spojrzała na zegarek. było wpół do szóstej. Za pół godziny mieli przyjść zaproszeni. Przystąpiła więc do swej toalety, i gdy dzwonek oznajmił przybycie gości, otworzyła już odpowiednio ubrana. Przyszli równocześnie wszyscy i siedli do stołu. Irena zabawiała towarzystwo jak tylko potrafiła. W czasie wesołej pogawędki jeden z kolegów Ireny Rysiek przeprosił zebranych i wyszedł z pokoju. Po kilku minutach powrócił i ... postawił na stole butelkę wódki. Oczy zebranych wędrowały od Ireny do Ryszarda. Oczekiwano co z tego wyniknie. Irena poczerwieniała, ale po chwili patrząc prosto w oczy Ryszarda powiedziała: Panie Ryśku. Nie dałam wódki nie dlatego, żebym nie miała, ale według mego przekonania można urządzić imieniny bez wódki... Sprawił mi pan przykrość swym postępowaniem. Zebranym zaimponowała odwaga Ireny. Ryszard zabrał butelkę z wódką ze stołu i umieścił ją na oknie.

Irena śmiała się, żartowała i swym humorem sprawiła to, że wszyscy czuli się dobrze. Nawet Ryszard odzyskał utracony humor. Na przyjemnej rozmowie na grze w bilard szybko płynął czas. Zebrani zauważyli, że jest już po dziesiątej i z żalem zaczęli żegnać Irenę.

Irena tryumfowała. Bała się, że goście wyśmieją imieniny bez wódki, a tymczasem stało się inaczej. Nawet Ryszard ściskając na pożegnanie jej rękę rzekł: Przepraszam za mój wyskok. Widzę, ze można urządzić imieniny bez wódki. Po wyjściu towarzystwa Irena sięgnęła ręką na okno po butelkę z wódką i wylewając jej zawartość rzekła półgłosem: Gdyby wszyscy chcieli tak postępować jak ja, byłoby lepiej na świecie. Nie byłoby kłótni, bójek, co zazwyczaj sprawia alkohol. Dlaczego ludzie nie wyrugują wódki z uroczystości rodzinnych?

Bo nie mają odwagi - odpowiedziała sobie w myśli i cieszyła się ze swego pierwszego zwycięstwa.