Życie katolickie w Goa

Patriarchat Indii Wschodnich w kolonii portugalskiej Goa, na wybrzeżu malabarskim, uświęcony pracą i modlitwą św. Franciszka Ksawerego, którego ciało tu spoczywa, jest prawdziwą oazą chrześcijańską w Indiach.

Pierwsza rzecz, która uderza podróżnika, zbliżającego się do brzegów Malabaru, to pocieszający widok krzyżów, które zewsząd się wyłaniają. Święty symbol Odkupienia widnieje wszędzie: w dolinach, na wzgórzach, wśród pól, na skrzyżowaniu dróg. Zazwyczaj są to piękne i wielkie krzyże kamienne, na wysokim podmurowaniu. Niektóre są b. starożytne, pochodzą z czasów pierwszych odkryć portugalskich. Wielki podróżnik Vasco de Gama. uważał za swój obowiązek i zaszczyt wznosić krzyże na wszystkich brzegach, które odkrywał: od Przylądka Dobrej Nadziei aż do Przylądka Komorin. Tak też czynili pierwsi misjonarze, którzy z braku kościołów zgromadzali neofitów i katechumenów przy krzyżach. Z czasem powstały na ich miejsce wspaniałe świątynie, ale tradycja stawiania krzyżów w punktach widocznych pozostała. Stąd dziś jeszcze wybrzeże malabarskie roi się od pięknych krzyżów, przed którymi kłaniają się tubylcy. Smukłe palmy kokosowe zdają się również chylić kornie przed tym świętym znakiem naszej Wiary.

Mnóstwo tu również kościołów i kaplic. Każda mieścina, każde sioło chce mieć przynajmniej kaplicę, piękną, czystą, bielejącą wśród zielonych palm. Kto dłuższy czas przebywał w "wielkich" Indiach, opasanych triumfującym pogaństwem, odnosi tu pierwsze wrażenie, że został przeniesiony w inny świat i to dogłębnie katolicki. Wrażenie to zwiększy się, kiedy usłyszy bicie dzwonów na "Anioł Pański" i zobaczy lud, jak przerywa pracę w polu, zatrzymuje się na drogach, by odmówić pobożnie tę modlitwę. Jeżeli jest kapłanem, zaraz otoczą go dzieci i ze złożonymi na piersiach rękami i pochyloną głową poproszą go o błogosławieństwo. Idą za każdym kapłanem, jak niegdyś, w starej Goi. ich rówieśnicy za św. Franciszkiem Ksawerym...

Religia kieruje i reguluje wszystkie czynności rodziny goańskiej. Co wieczór na "Anioł Pański" cała rodzina gromadzi się przy ognisku domowym. Ojciec lub matka wyjaśniają katechizm i opowiadają dzieje biblijne. Następnie wszyscy klękają przed ołtarzykiem i odmawiają różaniec święty i Litanię Loretańską. W każdym domu jest dużo krzyżów, figurek i obrazów świętych. Niektóre co prawda są stare i niezbyt artystyczne, lecz dla domowników są drogie, gdyż są spuścizną po przodkach. Zdziwiłem się mocno, gdy w jednym domu ujrzałem portrety trzech Papieży: Piusa IX, Leona XIII i Piusa X. Goańczyćy kochają bardzo Ojca Św[iętego] i pomimo zmiennych, nie zawsze szczęśliwych kolei patronatu portugalskiego, zachowali dla Katedry św. Piotra przywiązanie i głęboki szacunek.

Innym znakiem ich wiary to wielka cześć i poważanie, okazywane kapłanom. Ambicją każdej rodziny jest mieć syna swego kapłanem. Istotnie, to małe terytorium, które liczy zaledwie 100 km długości i 40 km szerokości, można na-zwać prawdziwą szkółką powołań kapłańskich i zakonnych. Obecnie liczy się do tysiąca kapłanów goańskich. Z tych ponad 300 pracuje w Wielkich Indiach Afryce, Malaka i Macao. Ostatnio przygotowuje się tu misjonarzy, którzy będą pracować na szlaku św. Franciszka Ksawerego. W ten sposób Goa, pod dzielnymi rządami patriarchy Józefa da Costa Nunes, staje się ośrodkiem promieniowania chrześcijańskiego, którym była niegdyś. Jestem przekonany, że odżyje tradycja czcigodnego Józefa Vaz, Goańczyka, który założył kongregację Oratorium dla misji w Indiach i sam stał się wielkim apostołem Cejlonu (†1711).

Pobożność Goańczyków objawia się w sposób szczególnie uroczysty w święta i na częstych procesjach. Niedziela jest prawdziwie dniem Pańskim. Przerywa się wszelkie prace. Wszyscy w kościele ubrani odświętnie: kobiety w barwnych szerokich sukniach z czarnym welonem na głowie, mężczyźni w eleganckich ubraniach. Wziąłbyś ich wszystkich za wielkich, panów i nie możesz uwierzyć, że to są ci sami, których w przeddzień widziałeś na polu ze zwykłą przepaską na biodrach! Uroczystości patronów - każda kaplica ma swego patrona - urastają do wielkich świąt, z nowennami, kazaniami, iluminacją i muzyką. Goańczyćy zachowali gust hinduski dla żywych kolorów i hałaśliwych obchodów! Procesje przemieniają się często w las krzyżów, świec i sztandarów. W ten sposób wiara rzymskokatolicka znalazła na tym pięknym brzegu teren nadzwyczaj podatny, przybierając w swych manifestacjach zewnętrznych postać najbardziej zgodną z duszą hinduską.