Zrozumiejmy Ojca Maksymiliana

(W 32 rocznicę założenia Milicji Niepokalanej)

Jaka była myśl przewodnia Ojca Maksymiliana? Czego on w ogóle chciał?

Zdobyć dla Chrystusa WSZYSTKIE dusze, w CAŁYM świecie, aż do końca wieków, przez Niepokalaną. Ni mniej, ni więcej.

Wiemy, że kto pragnie celu, pragnie też środków. I tu widzimy u niego nieubłaganą logikę i mocną teologię. Ponieważ Niepokalana jest "Matką wszelkiej łaski", ponieważ daje nam Ona Chrystusa, Zbawcę, ponieważ jest Szafarką darów Boga i oficjalną Pełnomocniczką Jego miłosierdzia, wystarczy się poddać bez zastrzeżeń pod Jej słodkie kierownictwo, stać się podatnym Jej narzędziem, by dokonać przeogromnych rzeczy. Gdy czytamy te słowa, wydają się nam one słuszne i zupełnie zgodne z wiarą. Ale spróbujmy je wziąć dosłownie, wcielić w czyn, krótko mówiąc - przeżyć to wszystko!... Wszyscy odmawiamy "Ojcze nasz, lecz byli święci, którzy - olśnieni pierwszymi słowami - nie mogli mówić dalej. Całą naukę Ojca Maksymiliana można zawrzeć w tych niewielu słowach, a jednak wystarczą mu one, by ruszyć na zdobycie świata.

Nie chciał zakładać pobożnego bractwa, choć Milicja otrzymała urzędową nazwę "Pia Unio" (pobożny związek). Nie chciał nawet ograniczać się do Zakonu Franciszkańskiego (choć przez całe życie zachował pewną uprawnioną dumę z pochodzenia swego dzieła). Miał na oku cały Kościół. Przez poświęcenie się Niepokalanej, M.I. winna promieniować na wszystkie stowarzyszenia religijne, na wszystkie zakony gdyż jej cel i racja bytu polega na wykończeniu, na doprowadzeniu do jak największego rozkwitu świętości wszelkiego powołania, jakimkolwiek byłby jego kierunek. Zatem, daleka od ścieśniania lub skrzywiania, prowadzi ku pełni i pozwala ją osiągnąć, dając środki o niezawodnej skuteczności: oddanie się Niepokalanej wcielone w czyn, przeżyte, pojęte dosłownie. Niczego się nie zrozumie u Ojca Maksymiliana, jeżeli się nie dostrzega tego zwornika, który podtrzymuje całe jego dzieło.

Istnieje jednak jeszcze inny rys, który nie dość uwydatniono. Otóż ja nie znam nikogo, kto by był mniej od niego "działaczem". Jeżeli powiedzenie scholastyków, określające apostolstwo jako "nadmiar życia wewnętrznego": superabundantia contemplationis", potrzebowałoby dowodów, to na poparcie wystarczyłoby życie Ojca Maksymiliana.

W programie M.I. wyszczególnia cztery środki, którymi ma się posługiwać rycerz Matki Bożej: przykład, modlitwa, cierpienie i praca. Dzieło Niepokalanej winno być wykwitem życia wewnętrznego, wylewem żywej wody, wybuchem płomienia ("bonum diffusivum sui"): inaczej będzie tylko karykaturą. Ta zasadnicza myśl Ojca Maksymiliana nigdy nie ulegnie zmianie. Nigdy wino powodzenia nie uderzy mu do głowy. To co mówi teraz, powie też za dwadzieścia lat, kiedy Niepokalanów stanie się ulem rozgłośnym od wytężonej pracy. Podważyć prymat duchowości, to narazić na niebezpieczeństwo całe jego dzieło.

(Wyjątek z nowej książki o O. Maksymilianie Kolbem, napisanej w języku francuskim pt. "L’homme qui ne souffrait pas de limites").