Z naszych misyj w Japonji
Drukuj

Marja!

Mugenzai no Sono 2. 6. 34 r

PRZEWIELEBNI OJCOWIE I KOCHANI BRACIA!

Już od tygodnia wyczekujemy od Was listu, a tu nic!

Mówimy sobie, że Niepokalana nie skąpi Warn krzyżyków i trudności i dlatego nie myślicie o listach - czy trafne domysły?

W wigilję Bożego Ciała, a zarazem święta Niepokalanej Pośredniczki Łask wszelkich, w Nagasaki był ożywiony ruch. Odbywały się bowiem uroczystości narodowe.

W czwartek t. j. w uroczystość Bożego Ciała świętowaliśmy, mimo, że w Japonji święto to jest przeniesione na najbliższą niedzielę.

Krzątanina rozpoczęła się już z rana. Wcześnie przyszli goście: pewien ksiądz, dwóch katolików i jeden poganin z Szanghaju.

Ów poganin odnosi się bardzo przychylnie do naszej wiary i pewnie Niepokalana pociągnie go w krótkim czasie do Kościoła katolickiego. Jego dzieci chodzą do szkoły katolickiej, w której otrzymują bardzo dobre wychowanie.

Wydawnictwem wielce się interesował, bo ksiądz, który z nim przyszedł, opowiadał mu już przedtem o nas szczegółowo.

Po południu O. Maksymiljan wybrał się z jednym bratem do pewnego zacnego katolika w Urokami, by zasięgnąć u niego informacji co do założenia męskiego kółka Milicji Niepokalanej. Gorliwy ten pan obiecał nam zwerbować pierwszych członków. Całą sprawę, poleciliśmy Niepokalanej, aby Sama raczyła nią pokierować.

Zapisów do M. I. jest niewiele, zaledwie kilka miesięcznie i to ci katolicy się zapisują, którzy przychodzą zwiedzać Mugenzai no Sono. Nic dziwnego, bo jak wiecie, mało jest jeszcze katolików w Japonji. Później może, po kilkudziesięciu latach, jak Niepokalana zechce, to i rozwój M. I. pójdzie naprzód. Przyczyni się do tego "Rycerz", przez którego, jak słyszymy od ludzi przychylnych, Niepokalana coraz bardziej urabia serca bijące jeszcze w ciele pogańskiem.

Wieczorem urządziliśmy skromną akademijkę ku uczczeniu Niepokalanej Pośredniczki Łask wszelkich. Na program złożyły się pieśni, deklamacje i przemówienie O. Gwardjana. Pomodliliśmy się też o przyspieszenie ogłoszenia dogmatu Wszechpośrednictwa Marji.

Tak minął uroczy dzień, pod czułą opieką Niepokalanej Matusi.

Niektóre ładne listy czytelników posłaliśmy przetłumaczone Delegatowi Apostolskiemu w Tokjo. W odpowiedzi na to nadesłał nam wyrazy życzliwości w dość obszernym liście.

Jesteśmy za wszystko serdecznie wdzięczni Niepokalanej, Która sprawę Swego "Rycerza" posuwa stale naprzód.

Teraz coś z pracy.

Piec piekarski już wykończony, brakuje tylko piekarza, byśmy mogli jeść chleb własnego wyrobu; dostarczany nam obecnie z miasta jest różny: raz nadto wypieczony, drugi raz zupełnie surowy. Często zmuszeni jesteśmy nie przyjmować Te wszystkie braki upadną z chwilą, gdy do Japonji zawita brat piekarz z Niepokalanowa polskiego.

Roboty ciesielskie przy kaplicy już się kończą. Pozostają roboty murarskie i stolarskie. Murowanie przerwiemy na kilka dni z powodu obfitych deszczów, jakie w tym okresie padają (coś około 8-śmiu dni z małemi przerwami).

Kaplica będzie czysto w duchu św. O. Franciszka. Jeżeli Matka Boża pobłogosławi, około połowy lipca odprawi się w niej pierwsza Msza św.

Módlcie się, drodzy Bracia, dużo gorąco, aby zbudowanie tej kaplicy było okazją do nawrócenia sąsiednich ludzi, bo wiemy z doświadczenia, że najbliżsi najtrudniej się nawracają.

W ogrodzie posadzone wiosną "mikany" (pomarańcze) i ziemniaki dobrze się przedstawiają, natomiast "daikon" (podobny do białej marchwi) wcale się nie udał - robaki go zjadły.

Buraki ćwikłowe, które od Was otrzymaliśmy, O. Gwardjan otacza szczególniejszą opieką. Pomaga mu w tem, zwłaszcza w podlewaniu, nowicjusz - koreańczyk.

Pozatem wszystko płynie zwykłym trybem. W czasie południowym prawic wszyscy wyruszamy w pole do wyjmowania kamieni. Zwykle na czele tej "wyprawy" staje sam O. Gwardjan, który wmieszany w grupkę braci, z drągiem żelaznym w ręku, mocuje się z dużemi niejednokrotnie głazami.

Serdeczne ucałowanie rąk wszystkim Ojcom, a Braciom i Internistom czułe pozdrowienia w Marji - Marja!