Mamusiu! jedziemy w niedzielę do Zwardonia, pyszne tam tereny narciarskie. Tak się cieszę - muszę buty wysmarować i przygotować wszystko. I prowiant trzeba będzie wziąć do plecaka, bo ruch i świeże, górskie powietrze podniecają apetyt.
- Czy tylko twoja klasa jedzie?
- O nie! omalże cała szkoła przemysłu artystycznego, także i kilku profesorów. Wyjeżdżamy o siódmej rano.
- Ślicznie, ale kiedy i gdzie będziecie na Mszy św.?
- Pociąg przychodzi do Zwardonia po 10 tej, zdążymy jeszcze na drugą połowę sumy.
- Ejże, moje dziecko! Czy sądzisz, że was piękny śnieg nie znęci, by od razu przypiąć narty i radować się szybkim ruchem, słońcem i piękną okolicą?
Zasmuciła się Maryla, bo uznała słuszność powyższej uwagi.
- W kościele Mariackim jest Msza św. o piątej rano, ja bym wstała wcześnie i poszłabym tam - a o szóstej nie wiem czy jest Msza św. gdzieś blisko dworca.
- Najbliższy dworca jest kościół Misjonarzy na Kleparzu. Tam zamówimy Mszę św. na godzinę szóstą akurat po tym zdążymy na dworzec.
A tak wycieczka powiodła się znakomicie, radośnie i wesoło, przeminął dzień cały, na czeskiej granicy napełniono plecaki pomarańczami a w powrotnej drodze chóralne piosenki rozlegały się z oddziałów a raczej wagonów zajętych przez młodzież szczęśliwą i zadowoloną.