Wpływ tytoniu na żywe organizmy
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 8/1948, grafika tytułowa do artykułu: Wpływ tytoniu na żywe organizmy, s. 210

Na ławce w parku siedzi przygnębiony mężczyzna w średnim wieku. Cera zdradza długą chorobę żołądka czy jelit, cała postać jest jakby bezsilną. Nerwowym ruchem wyjmuje z ust dymiący jeszcze niedopałek i zapala nowego papierosa. W tym momencie nadchodzi sprężystym krokiem inny mężczyzna, pogwizdując jakąś arię. Rzucił okiem na siedzącego, przystanął i zawołał:

- Władku, ty żeś to?

- Ja - odpowiada zagadnięty. - Dzień dobry ci, Janku, skąd i dokąd idziesz? I czemuś tak wesoły?

- A no, wracam z kliniki. Wczoraj odwiozłem żonę, szczęśliwie powiła mi córeczkę. Mamy trzech urwiszów - chłopaków, tle nareszcie Bóg zesłał nam pannę. Mówię ci, śliczności, a tłuste to, a zdrowe, będzie naszą pieszczoszką. Musi z niej być porządna dziewczyna, żona umie dobrze wychowywać. Jak to miło mieć dla kogo pracować!... Władku, co z tobą się dzieje? Dlaczego tak źle wyglądasz? Dawno cię nie widziałem, parę lat, opowiadaj!

Z tymi słowy usiadł na ławce przy koledze. Tamten wyjął papierosy i poczęstował.

- Dziękuję, nie palę już od dawna.

- Jak to, zaprzestałeś palenia? Ty? A pamiętasz cośmy to w szkole wyprawiali?

- Tak, pamiętam, lecz w czas spostrzegłem, że mi to nie służy i przerwałem:

- Co, przerwałeś? Od razu? I wytrzymałeś bez papierosów?

- No, na razie było mi bardzo ciężko, ale powiedziałem sobie, żem przecież mężczyzna, Polak; umiałem wojować z Niemcami, a nie opanowałbym nałogu, który szkodzi moim najbliższym i mnie samemu? Widzisz, gdy urodził nam się najstarszy synek, paliłem i to dużo. Ale dzieciak zaczął chorować, wyglądało na początek astmy. Tak mi powiedział lekarz specjalista chorób dziecięcych. Więc pomyślałem sobie: "Toś ty taki ojciec, wróg swego dziecka, zatruwasz je! Stój, ani kroku dalej"! I od tej pory przestałem. Dziecko szybko wyzdrowiało, i żona nabrała rumieńców, i ja lepiej się czuję. Zbrodnię popełniają rodzice, którzy palą wobec małych dzieci, a zwłaszcza w zimie, kiedy z wentylacją jest gorzej!

- Ee, przesadzasz. Wiele i to bardzo wiele ludzi kulturalnych pali.

- A wiesz ty, skąd się wzięło palenie w Europie? Po odkryciu Ameryki od dzikusów nauczyli się i przywieźli - taka to kultura. Co zaś do szkodliwości dymu tytoniowego, zobrazuję ci to na przykładzie. Pewien uczony umieścił 2 żaby pod szklane klosze, pod jeden napuścił dymu tytoniowego - a pod drugi nie. Otóż żaba znajdująca się pod kloszem z dymem, zaczęła zdradzać silne podniecenie, potem nastąpiło porażenie i śmierć. A tamta druga pozostała przy życiu.

- Czy to prawda? - zapytał Władek.

- Najoczywistsza. W dymie tytoniowym znajduje się silna trucizna, nikotyna, której działanie potęguje się przez zawierający się w dymie tytoniowym kwas pruski i tlenek węgla - 1 gram tytoniu wytwarza 20-80 cm² tlenku węgla w papierosach i 52-110 cm² w fajce.

- Więc powiadasz Janku, że oddychanie w atmosferze dymu tytoniowego wywołuje schorzenia płucne, a nawet astmę u dzieci? Może i masz rację. Mój jedyny syn ma astmę,

- Ile on ma lat?

- Dziesięć.

- A więcej dzieci nie macie?

- Ach pragniemy z żoną bardzo mieć jeszcze dzieci, ale cóż, kiedy u żony, ile razy zajdzie w ciążę, to po 2-3 miesiącach następuje z reguły samorzutne poronienie.

- A czy żona też pali?

- Tak.

- No, to mój kochany, nigdy chyba już dzieci mieć nie będziecie!

- Niemożliwe! To coś mi wygląda na przesadę!

- Zapytaj specjalistów chorób kobiecych, to ci powiedzą, że kobiety palące bardzo często mają samorzutne i nawykowe poronienia. Nikotyna dostaje się z dymem do naszych ust[1], przez błonę śluzową do krwi, a z krwią matki do rozwijającego się płodu i działa nań szkodliwie powodując w następstwie poronienie.

Przecież nikotyna może służyć jako lek.

- Nie może, gdyż zabija. Dawniej, kiedy jeszcze stosowano nikotynę w lecznictwie, były częste wypadki zatrucia, a nawet śmierci. Tak np. przyczyną śmierci była nieraz lewatywa z nikotyną. Robiono doświadczenia na zwierzętach - do jamy ustnej kota wkładano laseczkę zwilżoną nikotyną, zwierzę szybko ginęło; do dzioba gołębia wpuszczano kroplę nikotyny, ptak wzbijał się szybko w górę, lecz w końcu jak kamień spadał, nieżywy. Znany jest w historii wypadek, jak hr. Bocarnee, chcąc zgładzić ze świata swego szwagra, wprowadził mu do ust tylko jedną kroplę nikotyny - śmierć nastąpiła w przeciągu kilku minut. Widzisz więc, mój Władeczku, że nikotyna jest silną trucizną. Ale, gadamy, gadamy, a ja nic o tobie nie wiem. Tyle lat nie widzieliśmy się, rozdzieliła nas zawierucha wojenna.

- Cóż, Janku, mam o sobie powiedzieć, nic wesołego. Owszem, pracuję jako technik, zarabiam dobrze, mieszkanie i część mebli ocalały. Ale te wieczne choroby całej naszej trójki zjadają nas zupełnie. żona wiecznie zdenerwowana, istny kłębek nerwów, ogólna nerwica i poronienia samoistne wycieńczyły ją do reszty. Synek, jak ci mówiłem, ma astmę, jest słaby, lada przeziębienie mu szkodzi. Ja... szkoda słów, chciałbym już nie żyć... Katar żołądka, dusznica bolesna, i skąd się to wzięło - nie wiem...

Mówiąc to, sięgnął po papierosa, lecz Janek po prostu wyrwał mu go z rąk: - Przestańże się zatruwać, czyż ci lekarze nie mówili, że to jest szkodliwe?

- A no, ględzą o tym, zakazują, ale po co mam się pozbawiać tej jedynej, jaka mi pozostała, przyjemności?

- Właśnie ta jedyna przyjemność dlatego jest jedyna, że pozbawiła cię radości, jaką daje zdrowie. Posłuchaj cierpliwie. Choć nie jestem medykiem, to jednak interesują mnie te rzeczy, czytam i obserwuję. Otóż wiedz, że obie twoje choroby z tytoniu powstały. Nikotyna podnosi ciśnienie krwi, która uderzając silnie, specjalnie na łykowate zagięcia naczyń krwionośnych, wywołuje uszkodzenia tych naczyń i zmiany podobne do artretycznych. Fala krwi, podnosząc się, powiększa pracę serca, stąd ono się rozszerza czyli - jak mówią - przerasta. Wielu palaczy choruje na dusznicę bolesną, tak zwaną chorobę piersiową, która powstaje na skutek stałego i obfitego palenia. Poza tym trzeba pamiętać, że nikotyna bardzo silnie oddziaływuje na tkankę nerwową, stąd twoja żona jest, jak ją nazywasz, kłębkiem obnażonych nerwów.

- Tak, rzeczywiście, była zdrową, silną, miała ładną cerę, lecz niestety, ja sam nauczyłem ją palenia i od tego czasu zaczęła zapadać na nerwy, jest jakąś anemiczną. Szkoda, żem to uczynił, teraz przepadło!

- Nie przepadło, Władeczku. Chodź ze mną do cukierni, gdyż jestem jeszcze bez śniadania, napijemy się kawusi, zjemy czego i pogadamy jeszcze.

- Ee... zostańmy, nie mogę nic jeść, wstręt mnie ogarnia na samą myśl o jedzeniu. Niby jestem młodym, a już tak się postarzałem!

- A toś mi się spalił tymi papierosiskami! Czyż nie widzisz, że w tym cała bieda siedzi?!

- Skądże, przecież to tylko z początku nikotyna szkodzi, a potem przestaje szkodzić, gdyż organizm się przyzwyczaja, zdobywa odporność.

- Jaka tam odporność! Wręcz odwrotnie stoją sprawy. Gdy królikowi, który stale przebywa w środowisku dymu tytoniowego, zastrzyknąć nikotynę, ginie od dawki mniejszej, niż zdrowy.

- To dlaczegóż w takim razie tylko pierwsze próby są przykre?

- Dlatego, że błona śluzowa dróg oddechowych staje się niewrażliwą na działanie dymu tytoniowego - co dało początek tej bajce o odporności, - ale dalej przepuszcza pewną ilość nikotyny do krwi. Nadto zostają zaatakowane błony jamy ustnej, przewodu pokarmowego, a nawet żołądka. Soków trawiennych wydziela się mniej, powstają katary żołądka, apetyt staje się kapryśnym, przetrawianie pokarmów gorsze. Normalnie przy zetknięciu się z pokarmami powierzchnia żołądka pokrywą się sokiem niezbędnym do trawienia. Błona, chora na skutek stanu zapalnego żołądka, spowodowanego dymem tytoniowym, wydziela go mniej, a z czasem może zaprzestać zupełnie wydzielać. Stąd powstają choroby żołądka i kiszek.

- Ależ Janku, jeśli dym tytoniowy jest taką trucizną, to powinien zabijać znajdujące się w ustach zarazki, więc jest to dezynfekcja.

- Tak, do pewnego stopnia masz rację, ale zabija tylko słabsze, jak zarazki cholery. Natomiast nie może zabić silniejszych, jak gruźlica, a ta ma dobre warunki do rozwoju w organach chorych, niezdolnych do oporu.

- A toś mi, Janku, stracha napędził.

- Czekaj, tu jeszcze nie koniec biedy. Nikotyna, która dostaje się do krwi, może spowodować niepłodność. U matki karmiącej, jeżeli pali, przenika do jej mleka, zmniejsza jego ilość (aż do zaniknięcia) i zatruwa, co wywołuje osłabienie organizmu dziecka - tym się tłumaczy większa ilość zachorowań i zejść śmiertelnych dzieci matek palących. Poza tym szkodzi na oczy, na uszy, wywołując niekiedy ślepotę, głuchotę, drżenie rąk, bóle w ramieniu, pod lewymi żebrami, bóle głowy (na co się skarżą niejednokrotnie robotnicy fabryk tytoniowych) a jak mówi dr. Py tytoń jest wielką trucizną zdolności psychicznych. Dzieci w atmosferze tytoniu rosną powolniej, rozwijają się gorzej. Ciekawym jest zjawianie się na ustach tzw. raka palaczy-syfilityków, na skutek drażniącego działania tytoniu.

- Więc powiedzże mi, Janku, co ja mam zrobić?

- A no, tak jak ja, porzucić palenie, nie zważając na czasowe cierpienia, które z tego powodu wynikną, no i leczyć się.

- Nie potrafię!

- Potrafisz! Widzisz, gawędzimy z godzinę, a nie wypaliłeś ani jednego papierosa. Ja ci pomogę. Odnowimy naszą szkolną przyjaźń i będziemy razem walczyć z tym nałogiem twoim i twojej żony. Zwyciężycie i będziecie zdrowi. Pieniądze zaoszczędzone na tytoniu, przydadzą się dla przyszłych dzieci. Podam ci następne do chrztu, jak ty mi teraz moją córeczkę. A tymczasem chodź do mnie, poznasz moich synalów.

- Dobrze, idę z tobą!

Dr E. Wasilewska

[1] Nikotyna spala się na miejscu palenia, ale dym przechodzi przez tytoń jeszcze nie spalony i w ten sposób dostaje się ona z dymem do naszych ust.