W dniu Imienin Matki mojej (12 września)
Drukuj

W rozwiei złota słonecznych promieni rzuconych zorzą na niebios szafiry - dzień Twych Imienin wschodzi - skrzy się - mieni - jutrzenką gasi zbladłe nocy kiry.

Dzień Twych Imienin... I dziś - jak co rano - pieśń ma w najpierwszej zwrotce się rozdzwoni Imieniem Twoim. Matko Przenajświętsza. Rytm swych "Godzinek przeplotę melodią liliowych dzwonków wśród leśnej ustroni i echem z wiosny słowiczych zachwytów - piosenką najrzewniej. Twą czcią rozedrganą, najczarowniejszą, najcichszą, najsmętszą...

Dzień Twych Imienin. Serce oszalało wzruszeniem, drżące trzepotem skowronka - wzbija się lotem uniesień... i pada pokorą cichą w uniżenia cienie.

- Matko, o jakież najcenniejsze dary - lśniące zórz, rajskich motyli połyskiem - dziś nieść bym chciała! Dary godne Ciebie, Królowej światów, pod stopami której - jak ponad łęgiem wieczorne opary - snują się gwiazdy łukiem półkolistym.

Matko najdroższa, Matko najśliczniejsza, Matko najczystsza, cudzie Stwórcy dłoni, do stóp Twych niosę - stworzone dla Ciebie - piękno rozsnute pośród ziemskich błoni.

To wszystko, co me zadziwione oczy rozkwitłej barwy błyskiem czaru chłonie:

W noc granatową srebrne gwiazd mruganie... Bladość księżyca na brzozy warkoczach... Zryw wiosny w kwiatach spiętrzonych kasztanów, w bzów oczadzeniu i akacji woniach... Ptasząt zachwytne szczęściem szczebiotanie i ros płomyki cekinowe w trawie pod szeptem leśnej zaciszy zielonej. Modre welony mgieł z tatrzańskich szczytów, szmer ech w wąwozach skalnych zagubiony. I srebrem szyty niepokój fal morza ó nadbałtyckie brzegi rozbryzgany.

Kwiaty. Moc kwiatów. Całej ziemi kwiaty do nóg Twych świętych niosę Matko Boża, zamiecią sypię - tęczą barw tysiąca.

Sasanki, fiołki, perełki konwalii, jaśmin, narcyze, złote tulipany i malw wysokich purpura gorąca. Z lasu zawilce, z miedzy macierzankę, z zagonu chabry i maki płomienne wśród źdźbła płowego lampkami rozsiane.

I róże - Tobie, Różo najtrudniejsza - białe, pasowe, krwawe, herbaciane,

Róże - wymowne, śmiejące szkarłatem, milczące, ciszą tajemnicy senne.
I lilie - Tobie, przenajczystsza Lilio - wysmukłe, sztywne zaświatową bielą, atomem pyłku na płatkach nie tknięte. I Kwiaty. Moc kwiatów pod Twe nogi święte.

A w końcu... Mały czerwony płomyczek własnego serca u tych nóg zapalam, by zakrzepł przy nich strażą miłowania.

I serca bliskie, najdroższe, kochane garnę, zsypuję tu rubinów skrami... I serca biedne, zimne, zabłąkane na czarnych drogach grzechem opętania. Serca w rozpaczach, zadławione łzami.

U nóg Twych świętych - w dniu Imienia Maryi, najukochańsza Matko moja w niebie, składam swą duszę, krwi mej kroplę każdą i każdą chwilę życia doczesnego. Swoją i swoich najdroższych, najbliższych.

I każdą duszę, kropelkę krwi, potu oddaję Tobie każdego Polaka. Bo wszyscy, Maryjo, miłujemy Ciebie! Bo nie ma wśród nas serca przewrotnego, nie ma Judasza! Są tylko zbłądzeni i nieszczęśliwi, oślepli lub chorzy...

Lecz ozdrowieją, gdy spojrzą w Twe oczy. Gdy z ich źrenicy padnie promień Boży... Gdy Twoja dobroć nad skarlałe duchy tęczą zmiłowań Swe dłonie rozłoży. Sproś dziś na ucztę weselną miłości rozpierzchłe myśli, jak ptaki trwożliwe. Niepokalana, zgarnij polskie serca w matczynych ramion dłonie miłościwe.