Uzdrawiajmy młodzieżowe zabawy

W kwestii tej zabierałem już raz głos na ramach "Rycerza Niepokalanej" (nr 2, luty 1949 r.) i kontynuując ją rzucam następną wiązkę myśli.

Najwięcej dla podniesienia moralnego młodzieżowych zabaw może zrobić odważny i żyjący po katolicku młodzieniec. Narzędziem jego apostolskiej pracy - to przykład. Będzie on się skromnie i grzecznie zachowywał wobec panien tak w tańcu, jak i w rozmowie. Nie będzie się obawiał, że się kto z niego wyśmieje. Nie - on pokaże jak to można po katolicku zabawić się, zatańczyć, porozmawiać, pozostać sam na sam z panną, a nie zapomnieć o Bogu i Jego odwiecznych przykazaniach.

Odważny młodzieniec nie będzie pił na zabawie, gdyż on już i tak posiada animusz płynący ze zdrowej, śmiałej natury młodzieńczej, a nie z zabójczego alkoholu. W tej właśnie dziedzinie wykaże czy posiada charakter i umie płynąć pod prąd, czy jest tylko chorągiewką na wietrze.

Odważny młodzieniec umie zwrócić uwagę gorszycielom, jak zajdzie tego potrzeba. Dlaczego? - Bo nie boi się ludzi i nie wstydzi się postępować po bożemu.

Lecz nie mniejsze pole do apostolstwa na zabawie ma i panna.

Cóż może? - Może nakazać szacunek dla siebie. Da do zrozumienia młodzieńcowi, że wobec niej musi się zachowywać stosownie czy to w tańcu, czy na spacerze lub w domu. Będzie dla niego uprzejmą, miłą a nawet serdeczną, lecz nie pozwoli się spoufalać i da dowód, że ona jest wierną córką Matki Najświętszej i Królowej. I wtedy taka panna będzie skupiała wokół siebie nie kandydatów do rozpusty, ale - do małżeństwa.

Do Was się zwracam, młodzieńcy i panny katolickie - Wy jesteście "solą ziemi". Wy macie zmienić oblicze polskich zabaw młodzieżowych tak, by obecny tam był gość niepowszedni - sam Chrystus Pan.