Ufajmy Sercu Wniebowziętej

W kościele franciszkańskim Santa Maria Gloriosa w Wenecji znajduje się arcydzieło Tycjana, przedstawiające Wniebowzięcie Najśw. Maryi Panny. Assuntę przyjmuje w rozsłonecznionych obłokach Odwieczny z szeroko rozciągniętymi rękami, w otoczeniu radujących się aniołów, podczas gdy na ziemi, wśród cienia panuje między apostołami czysto ludzki niepokój. Co się stanie - zdają się pytać ich podniesione oczy i ręce - z młodym Kościołem, skoro zabraknie mu Matki?

I dziś, w dniu 15 sierpnia, w którym obchodzimy pamiątkę tego historycznego faktu, spoglądamy ku niebu za Niepokalaną, jak Jej współcześni, ale zamiast niepokoju pogodna ufność promienieje z twarzy wiernych, a serca śpiewają na chwałę Wniebowziętej. Nie masz Jej na ziemi, to prawda, ale wiemy, że żyje do dziś w niebie z duszą i ciałem, czujemy Jej Serce przy sobie, ufamy Jej matczynej dobroci, której pełne są lądy i wieki.

Niestety, rozgwar współczesnego życia odrywa nasz wzrok od nieba, wielu zapomina nawet o Matce Niebieskiej, by wkrótce, pod ciosem doświadczeń, odczuć na nowo niepokój sierocy, stanąć nieraz w obliczu rozpaczy bezdomnego. Był niedawno moment, kiedy zachwiała się nadzieja świata. I wtedy Kościół przypomniał nam Matkę, wskazał na Jej Serce. W pośrodku okrucieństw ostatniej wojny, w 1942 r., Ojciec Św[ięty], "bolejąc nad niezmiernymi nieszczęściami ludzkości, pod wpływem swej pobożności i ufności ku Matce Niebieskiej, poświęcił uroczyście cały rodzaj ludzki najdobrotliwszemu Jej Sercu i na Jego cześć polecił obchodzić zawsze i wszędzie święto Niepokalanego Serca z własnym Oficjum i Mszą", w oktawę Wniebowzięcia (22 sierpnia). Otucha na nowo ogarnęła serca, tym większa, im kto głębiej oddał się Niepokalanej. Świat nabrał dziwnego zaufania ku Wniebowziętej Matce. Coraz więcej dusz, nawet pogańskich, do Niej się zwraca.

"Jakże dobrze nam będzie - czytamy w lekcji brewiarzowej na święto Niepokalanego Serca Maryi - pod opieką takiej Matki! Nie pierwsi to dostępujemy takiej łaski. Wielu przed nami uciekało się do macierzyńskiej opieki Niepokalanej, a nikt nie odszedł ze smutkiem, lecz wszyscy weseli, wsparci przez Matkę.

Ufajmy więc dalej Sercu Wniebowziętej, zwłaszcza my, Jej rycerze i rycerki. Wszak, zgodnie z wolą Chrystusa, uświęcenie swych dusz i całą akcję apostolską oparliśmy na całkowitym oddaniu się Niepokalanej. Bądźmy tylko wierni temu oddaniu, a Ona nie opuści nas nigdy. Twórca M.I. wieścił wspaniałą nagrodę, jaką zgotuje nam Niepokalana. Już tu na ziemi "nieraz zażyjemy tego błogiego pokoju dziecka, co oddawszy się bezgranicznie w ręce swej matki, o nic się nie troszczy, niczego się nie boi, ufne w mądrość, dobroć i siłę swej rodzicielki. A w niebie Bóg wynagrodzi nie tylko to, cośmy zrobili, ale nawet to, czegośmy pragnęli. Owszem, "jeżeli tu... gorzeć będziemy pragnieniem (zdobycia) dusz, oo śmierci Niepokalana dopełni przez nas swego dzieła. I wtedy, tworząc Jej zastęp przyboczny jak najbliżej, bo przy Niej, Boga, osiągniemy ostateczny cel M.I. - przez Niepokalaną jak największą chwałę Boga" Najlepszym komentarzem do tych słów są chyba łaski, jakie wierni otrzymują za wstawiennictwem O. Maksymiliana, którego Niepokalana powołała do siebie 8 lat temu, w wigilię święta Wniebowzięcia.

W rocznicę bohaterskiej śmierci O. Kolbego przyrzeknijmy Wniebowziętej, że - wierni ideałom wytkniętym nam przez Jej sługę - nie zwątpimy i nie zdradzimy Jej błękitnego sztandaru. Śluby swoje rycerskie przypieczętujemy pobożnym przyjęciem Boskiego Ciała Jej Syna. A Serce Wniebowziętej jeszcze czulej będzie ku nam biło...