Tworzę lepszy świat

Nigdy się z tym nie zgodzę, że wszyscy ludzie są źli. Wszędzie się znajdzie porządnych ludzi. W jednym miejscu więcej, w długim mniej, ale wszędzie.

Tylko czasem trzeba odkrywać w kimś porządnego człowieka. Wielu bowiem ludzi jest takich, że dopiero gdy zobaczą jakiegoś porządnego człowieka, to sami zaczynają postępować szlachetnie. Toteż wystarczy, aby gdzieś pojawił się taki wyjątkowo porządny człowiek, a natychmiast część ludzi zacznie postępować szlachetnie. Porządny człowiek jak gdyby... rodzi porządnych ludzi. Wystarczy, na przykład, żeby do parafii nastał ksiądz świątobliwy, gorący apostoł, a natychmiast mnóstwo ludzi zaczyna postępować szlachetnie, tak jakby to byli nie ci sami ludzie.

LUDZI NAJBARDZIEJ CZARUJE DOBRO

Lecz nie każdy jest księdzem. Ktoś, na przykład, jest szewcem, lub dzieckiem, albo dziewczyną mało komu znaną, czy młodzieńcem. Wystarczy jednak, by taki ktoś wyjątkowo szlachetnie postępował jako dziecko, jako szewc, panna, czy młodzieniec, a wkrótce zwróci na siebie uwagę, i jedno, drugie, trzecie dziecko; dwie, cztery panny; kilku chłopców - z otoczenia - zaczną postępować w życiu wyjątkowo, jak dobre dzieci, jak wyjątkowo porządne panny, jak uczciwi szewcy, jak szlachetni młodzieńcy.

Bez porównania silniej niż zło - olśniewa ludzi dobro. Jeżeli, na przykład, wszyscy piją wódkę, a ja nie będę pił, to po jakimś czasie część pijących przestanie pić, a pozostali będą może nawet mniej pili. Jeżeli wszyscy klną obrzydliwie, a ja nie, i gdy temu i owemu zwrócę na to uwagę, to niezadługo część ludzi przestanie kląć, a pozostali będą rzadziej klęli. I tak ze wszystkim. Dlaczego? Bo urok szlachetnego postępowania jest nieprzeparty.

SPOJRZENIE PANA ŚWIATA

Ale środowisko może też być tak zwyrodniałe, że będzie chciało złamać mnie i nagiąć do swego sposobu postępowania.

Czy mam się tym martwić? Nie. Dlaczego? Bo cóż to za świetna okazja patrzeć na tych ludzi jako na tych, których niezadługo zdobędę dla swego sposobu postępowania. Patrzeć na nich jak zwycięzca. Bez żadnego żalu do nich. Patrzeć na nich jak na słabe dzieci..., które czekają we mnie podpory. Jak na przyszłych mych przyjaciół. Bo przecież, jeśli tylko nie poddam im się, to jedni wcześniej, drudzy później - przyznają rację memu postępowaniu: ponieważ słuszność ma tylko ten, kto postępuje tak, jak Bóg nakazuje.

Ile mądrości da mi spojrzenie na teren, gdzie wchodził będę między ludzi, jako na mój teren, na teren dobra; jako na środowisko, w którym zapanuje mój styl: styl szlachetnego postępowania! Czyż nie jest to spojrzenie męskie? Czyż nie tak patrzy Bóg na ziemię? Przecież czy kto chce, czy nie chce, ostatnie słowo w sprawach losów ludzi i świata należy do Boga. Nasze będzie ostateczne zwycięstwo.

HUMOR, TO MOJA ATOMÓWKA

Pomoże mi jeszcze jedno. Moi przeciwnicy, widząc, że inaczej postępuję niż oni i - w dodatku, że postępuję według Przykazań Boskich, zaczną mi zazdrościć. Będą szydzili, nazywali mnie "klerykałem", "świętoszkiem" i "fanatykiem", lecz... po cichu będą mnie podziwiali. W gruncie rzeczy niczego ludzie tak nie zazdroszczą, jak tego, gdy widzą, że ktoś piękniej od nich postępuje. A postępować mogę tak pięknie, że w tempie elektrycznym moi przeciwnicy zaczną przechodzić na moją stronę. Od czego to zależy?

Nie smutek, ale radość - oto odruch zwycięzcy. Moi przeciwnicy odczują takie we mnie nastawienie i to będzie ich płoszyło.

Jednocześnie nie dam się ponosić cnemu językowi i nerwom. Za wszelką cenę będę się starał być uprzejmym wobec przeciwników. Choćbym o całe niebo przerastał ich szlachetnością, nie wolno mi nikomu tego okazywać. Rozdrażniałbym tylko ludzi. Na żadne nie mogę sobie pozwolić wyzwiska. Nikogo nie nazywać "głupim". Z nikogo nie kpić, nie szydzić.

Uprzejmość i humor są mi jeszcze dlatego konieczne, że nie pozwolą, bym szarpał moje nerwy.

POSTAWA SŁUŻBY, TO POSTAWA RZĄDZĄCA

Lecz nie mogę być fantastą. Nie wszystkich zdobędę. Nawet Chrystus nie każdego nawrócił. A jednak ani się nie spodzieję, gdy ci, których zachęcę do szlachetnego postępowania, zbliżą się do mnie i uznają mnie za swego przewodnika. Powstanie w ten sposób grupa ludzi postępujących wyjątkowo szlachetnie. I całe szczęście, jeżeli ona powstanie; inaczej, może 1 ja sam załamałbym się... Kto bowiem próbuje tylko sam być dobry, długo nie wytrzyma Kto nie ciągnie ludzi w górę, tego ludzie ściągną w dół.

Czy tedy chcę, czy nie, zapowiadam się jako organizator lepszego życia w środowisku. Im bardziej będę starał się służyć osobom swej grupy - służyć, nie przewodniczyć - tym bardziej spoistą będzie grupa. Tym bardziej kwitnąć w niej będzie szlachetne postępowanie i rosnąć jej wpływ.

JEST W KAŻDYM Z NAS DWÓCH LUDZI...

W każdym z nas jest jak gdyby dwu ludzi: Gorszy i Lepszy. Gdy z kimś rozmawiam, a odzywam się do tego, co w rozmówcy jest lepsze, wówczas wywołuję jak gdyby... dobrego ducha z tego kogoś i z siebie. Zarazem zmuszam do milczenia to, co w rozmówcy i we mnie jest gorszego. Na tym polega umiejętność rozmawiania i współżycia z ludźmi.

Podobnie, gdy postępuję z kimś w sposób szlachetny, zmuszam go do szlachetnego postępowania. Wówczas to, co lepsze, wychodzi z tego człowieka niejako z ukrycia.

Za pomocą tych dwu sposobów może moja grupa wydobywać ze siebie i ze środowiska najpiękniejsze postępowanie. Może nawet sprawić to, że przez nas i przez środowisko wypowiadać się będzie coraz swobodniej Chrystus. Bo Chrystus wszczepiony jest w każdego chrześcijanina i Chrystus pragnie wypowiadać się przez każdego z nas, ilekroć coś czynimy w stosunku do ludzi i do Boga.

I tylko wtedy uszczęśliwiamy siebie i innych, gdy Chrystus przez nas się wypowiada. I jedynie wtedy nasze postępowanie nie jest pomyłką. Bo wyłącznie Chrystus jest "drogą, prawdą i życiem" - jak to sam powiedział. I jedynie dla Chrystusa warto walczyć o to wszystko o czym cały czas tu mówimy, i cierpieć z tego powodu. Bo tylko Bóg nie zawodzi. I tylko "Bóg jest dobry" najprawdziwiej.

CO SZALENIE POMAGA?

Jak spotęgować swoją wartość i grupy osób wyjątkowych? Częsta Spowiedź i częsta Komunia. Mądry i święty spowiednik, jako stały pomocnik. I oddanie się bezgraniczne w ręce Matki Najśw. Tylko to może mi dać szczęście, uczynić ze mnie błogosławieństwo dla środowiska i jednego z najpiękniejszych Polaków. Inaczej, czyż warto być młodym? Ba, czy warto żyć?