Śnieg 5-go sierpnia

W ów dzień pamiętny 5-go sierpnia - szczyty Eskwilinu (w Rzymie) roziskrzyły się cudowną grą świateł, bijących z puszystego płaszcza śniegu, co legł przed ranną ciszą w godzinie zmiłowania. Bóg wielki i miłosierny przyjął pokorną prośbę patrycjusza Jana, a za rękojmię ze Swej strony obsypał podczas letniej nocy śnieżną bielą załomy pobliskiego wzgórza. Pobożny pan rzymski wzniósł na tem miejscu wspaniałą świątynię ku czci Najświętszej Marji, by w wieki szła pamięć o cudzie i miłosierdziu Pańskiem.

Monument, wzniesiony ręką ludzką, może nam służyć za symbol wdzięczności, wyrażonej z całym pietyzmem w zamian za pożądaną łaskę. Bo wdzięczność to przymiot niesłychanie ważny a nawet konieczny. Cóżbyście powiedzieli o sąsiedzie, który, czysto pożyczając od was różnych rzeczy, wcale by wam nie dziękował i nie okazywał zamiaru odwzajemnienia się za nie, choćby prostą uprzejmością i miłem słowem? Osądzilibyście go jako człowieka bez wychowania i bez najprostsze; kultury duchowej. Słusznie.

Już to samo, że się w normalnych warunkach coś pożycza, obowiązuje do wyświadczenia wygodzicielowi podobnej przysługi, gdyby zaś nie stać było wygodzonego, ma w jakikolwiek sposób okazać wdzięczność swemu dobroczyńcy.

Jest w książce Gustawa Morcinka p. t. "Narodziny serca" wzruszający opis psiego przywiązania do starego górnika Kubinki, który, popychając pewnego dnia wagoniki z węglem, zauważył, jak czereda złych, rozpustnych chłopaków goni z kamieniami za kulawym psem. Czuły na krzywdę górnik obronił biedne zwierzę od napastników, nakarmił je, wyleczył rany, a ono, choć spoczątku nieufne, zrozumiało, że karmią je sercem i zbiegiem czasu okazało swemu wybawcy nieprawdopodobne wprost przywiązanie.

Gdybyście mogli zobaczyć serce egoisty lub skąpca, uderzyłby was chorobliwy jego wygląd: zsiniałe, zmięte, przeżarte nieustanną a wzrastającą wciąż namiętnością posiadania pieniędzy lub zaszczytów! A nigdy dość... Z każdą nową rozkoszą zaspokojenia pragnień wiąże się ostry, dojmujący ból, że to tak mało, mało...

* * *

Bo prawda to odwieczna, że szczęście nie polega na posiadaniu pieniędzy, lub zaspokajaniu swej ambicji choćby za cenę honoru i szczęścia wiekuistego - znachodzi się je zdała od ludzi, w obszarach nieznanych dusigroszom i tym, co krzty litości nie mają w piersiach, w dziedzinie cudnej, tajemniczej, która zwie się miłością bliźniego. Ta miłość nie jest na pokaz, na reklamę. Przeciwnie, ma kryć się w drobnych uczynkach i słowach, niby słodki cukierek w papierku.

Odmianą miłości jest wdzięczność, o której tak łatwo zapomina się, gdy nie potrzebujemy już danej rzeczy. Z 10 uleczonych z trądu przez Pana Jezusa jeden tylko przyszedł złożyć Mu podziękę. Reszta rozpierzchła się - snać uważając za niepotrzebne dziękować Boskiemu Lekarzowi za to, że ich wydźwignął przed chwilą z dna nędzy... Zapominamy też o tym elementarnym obowiązku i my, jeśli chodzi o życie codzienne, przyjmujemy bowiem dary Boże z chęcią, skwapliwie, lecz w ten sposób, jakby one należały się nam oddawna.

* * *

Łagodne zbocza Eskwilińskiego wzgórza wiodły ku śnieżnym szczytom w ów dzień. Race słonecznych promieni zapalały się o nie jarzącem, radosnem światłem i biegły z powrotem, głosząc przestrzeniom wieść o cudzie.

Gdyby i duszy dać takie cudowne wyzwoliny i powieść ją na wyże, skąd roztacza się przepyszny krajobraz i gdzie łacniej jest rozumieć siebie?... Zagrzebaliśmy się w mule ziemi, w halach fabrycznych zostawiliśmy mózg i wolę, w huku maszyn i świście transmisyj postradaliśmy pragnienie lepszego życia. Lepiej żyć! Lepiej, t. zn. więcej z Bogiem: częściej zwracać się do Niego z korną modlitwą i z prośbami, a mniej przeklinać i wyrządzać krzywd. Przekleństwo świadczy o sercu złem, przewrotnem, w którem nieustannie kipi złość, wybuchająca stekiem wyzwisk za lada błahym powodem. A krzywdy wyrządza ten, co już serca nie ma, bo inaczej, czyżby mógł z zimną krwią i wyrafinowaniem zadawać cierpienia bliźniemu? Chyba nie, a zbyć się serca, to najgłębszy upadek, najcięższy grzech, narówni z grzechem przeciwko Duchowi św.

Eskwilin jaśniał w aureoli śniegu, co ciszą przedranną przypadł ku ziemi, pognany wichrem niebieskim.

I nasze życie niech rozbłyśnie promieniami czynnej miłości, przetopionej na drobną monetę wdzięczności i wyrozumiałości wobec bliźnich!..