Radości mojej matki

W różaniec ziemskich dni mojej Matki Niepokalanej równie mocno, jak ból, wplotły się radości gwiaździste uśmiechy. Bo życie Jej - w każdym szczególe naszemu podobne - obok pospolitości zapracowanych, znojnych i monotonnych chwil rozpalało się niekiedy, jak świtem, promieniami cichej radości. I obok przepaści bólu wzbijało się szczytem wzwyż uniesionym szczęściem.

Kościół Św., analogicznie do uroczystości siedmiu Boleści Matki Bożej rozważa też i czci Jej siedem Radości.

Bo też radości te, zwłaszcza niektóre, poprzecinały pasma wieków granicznymi słupami epoki nowej.

W odosobnieniu domku nazaretańskiego, samotność i ciszę rozmodlenia Maryi-Dziewicy nieoczekiwanym wstrząsem rozrywa poselstwo z zaświata: "Bądź pozdrowiona, laski pełna... Pan z tobą. Błogosławionaś ty między niewiastami. Oto poczniesz i porodzisz syna, a nazwiesz imię Jego Jezus".

Niespodzianka zdumieniem bicie Jej serca zwolniła przez chwilę. Najpokorniejsza z dziewic wszystkich wieków nie śmie uwierzyć w zawrotne wyżyną szczęście. Ale radość nadziemska i radość naturalna wichrem porwała Jej duszę w przestworza uniesienia.

Prysły milczące zawory niebios. Na ziemię zstąpił Bóg. Dni Maryi popłynęły bezszelestnie. Dusza Jej trwała na klęczkach w bezsłownej adoracji przed Tym, którego nosiła w sobie.

Kielich jej przelewa się pełnią łask Tego, co biorąc z Niej ciało i krew, obdarza w zamian świętości mocą.

Nawiedzenie Elżbiety, krewnej, to ta kropla spływająca z cnót nadmiaru: miłość bliźniego wykwitająca z Boga miłości. Dziewica Święta tajemnicę swego wybraństwa w dyskretne milczenie pokory zatula.

"Błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławion owoc żywota twego. A skądże mi to, że matka Pana mego przyszła do mnie?" odkrywcze natchnienie Elżbiety ogłasza.

"Wielbi dusza moja Pana. I rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim". Uwielbiające, weselne Magnificat jest odpowiedzią Najświętszej z ludzi - swojemu Stwórcy.

Jej radość dziękczynienia i radość oczekiwania na narodzenie Odkupiciela ludzkości jest cicha, jak nieograniczoność spokojnego morza i nieobjęta jak jego rozlewisko i zapatrzona swym błękitem w niebo najbłękitniejsze... Wtopiona w nie aż do szafiru - do zjednoczenia.

Zimowa noc w pustej stajni wśród pola nie przeraża zmęczonej, bezdomnej Matki.

"I porodziła syna swego pierworodnego, a owinęła go w pieluszki i położyła w żłobie, bo nie było dla nich miejsca w gospodzie". W niemym zachwycie pochylona nad Dzieciną Bożą, wielbi Ją bezsłownym hymnem serca i przewyższa zarazem swoje szczęście najszczęśliwszej z matek ziemi.

Po trzech dniach szukania zgubionego Jezusa wśród uliczek jerozolimskich - w okresie świąt Paschy - odnajduje Go zbolała Matka pośród doktorów.

Na czole Jego znak wybraństwa i mądrości blask. Przystanęła nieśmiało u progu, rozszerzonymi ze zdumienia oczyma wpatrzona w drobną, jasną postać. Rozradowanie i duma rozsadza Jej pierś. On - Bóg. "Syn!" może nań zawsze zawołać. Powróci znów do Nazaretu z Nim - ze skarbem odnalezionym. Na wieki oddanym Jej.

A kiedy wszystkie łzy wypłakała i do dna wypiła piołun bólu wraz ze swym Synem najukochańszym, po strasznych godzinach Jego krwawej męki - On zmartwychwstał.

Żaden z ewangelistów nic słowem nie wspominał o momencie spotkania tryumfującego już Syna ze zbolałą jeszcze Matką. Na to zabrakło słów, bo żadne z nich nie odda głębi i wielkości tych najpromienniejszych chwil Jej życia.

W sanktuarium izolacji i zacisza przeżywa je sama.

"Wniebowzięcie Niepokalanej to już ekstaza, której wyobraźnia ludzka odtworzyć nie zdoła. Blask chwały oblewa ją zorzą, lazur niebios tajemnicą osłania. Św. Anzelm powiada, że Jezus po to wcześnie świat opuścił, aby matce swojej tron godny przygotować. Zdaniem św. Ruberta i św. Bernardyna On wyszedł na Jej spotkanie. A św. Piotr Damian wysuwa stąd wniosek, iż Wniebowzięcie świetniejsze było niż "Wniebowstąpienie".

Niemniej tajemnica - ta z różnicą części chwalebnej ukoronowania Maryi na Królowę nieba i ziemi rozbłysła dla Niej glorią chwały najwyższej. To już radość uniwersalna - całej ziemi i nieba całego. Niepokalana Matką i Królową - wszechświata, wszechistnienia.

Nie ma na ziemi smutku bez dna, ni rozpaczy tak czarnej jak grób. Nie ma. Bo Niepokalana jest Matką naszą.

Bo doliny bólów Jej życia zrównoważyły wzloty najsłoneczniejszej radości. A wzdłuż ścieżyn, obok cierni, rozbarwiła się wiosną świeżość różowego kwiecia. "Wszystko zaś, co jest Niepokalanej, jest też własnością Jej dzieci - nas.

Nie ma więc w naszej doli ślepych, bez wyjścia zaułków. "Wszędzie, na każdym zakręcie, na każdym rozstaju, u każdego progu czekają Jej ramiona z miłością ku nam wyciągnięte.

Z Nią życie nie jest tak straszne, ani tak czarne, ni ciężkie. Idąc z Nią obok krok w krok - oczyma wiary widzimy swe jutro - wieczność - coraz bliższe i coraz błękitniejsze.