Powszechność i trwałość Kościoła

Jubileuszowy rok Kościoła nasuwa nam żywą chęć spojrzenia w przeszłość i rzucenia okiem z wyżyny dziewiętnastu i pół wieków na tę jedyną w świecie instytucję, jaką jest Kościół Katolicki. Widzimy go w momencie gdy Chrystus Pan wstępuje do nieba, - w samym zalążku, w składzie Apostołów i niewielkiej jeszcze rzeszy wiernych, widzimy później, jak posuwa się naprzód i zatyka znak Krzyża na coraz to rozleglejszych ziemiach. Rzecz znamienna: od chwili gdy Apostołowie ruszyli w świat z Dobrą Nowiną i głosili ją we własnej i swych następców osobie przez wszystkie ziemie, i później przez coraz to nowo odkrywane lądy, przeszły przez kulę ziemską różne wypadki historyczne, dokonały takich zmian i takich przeobrażeń, że nie można wskazać ani na jedną instytucję, która by zachowała swą ciągłość - poza Kościołem Chrystusowym. Ani wojny i najazdy, ani herezje i schizmy, szczerbiąc czasowo mury budowli Kościoła, nie potrafiły nią wstrząsnąć lub zachwiać. Mimo tych przeróżnych przeciwności losów, Kościół przetrwał i jest dzisiaj absolutnie tym samym i takim samym, jakim był w chwili gdy pierwszy Namiestnik Chrystusa w momencie swej męki udzielił "Miastu i Światu ("Urbi et Orbi") błogosławieństwa. Ta ciągłość, tożsamość i trwałość Kościoła jest jego wielkim znamieniem.

Druga rzecz, która nas zastanawia, to powszechność Kościoła. Gdy powstawał, liczył mały tylko zastęp galilejskich rybaków i ubogiej ludności, potem sięgnął do Rzymu, stamtąd na świat, i obejmuje obecnie cały jego okrąg Trudno dziś znaleźć na świecie zakątek, gdzie by przed znakiem Krzyża św. nie uchylano czoła. Z małego stosunkowo obszaru w basenie Morza Śródziemnego, Kościół rozszerzył się na całą Europę, na Amerykę, Afrykę, Azję, daleką Australię i Oceanię, a chociaż pozostaje jeszcze aż nadto wiele pracy misjonarskiej dla doprowadzenia wszystkich do jednej owczarni, to jednak powszechność chrześcijaństwa jest ponad wszelką wątpliwość. Mimo że szereg odszczepieństw od jedności z Rzymem skłania nas do nieustannych modlitw o zjednoczenie Kościoła, widzimy jednak najzupełniej jasno, że w tej ogromnej rodzinie świata chrześcijańskiego Kościół rzymskokatolicki i apostolski zajmuje pierwsze miejsce, a inne wyznania chrześcijańskie, które wskutek schizmy lub herezji odeń odpadły, nie uznając jedności z nim, niemniej jednak muszą uznawać prymat jego ogromnej powagi i znaczenia oraz jego zwartości organizacyjnej. Powszechność Kościoła zaznacza się również i w tym, że obejmuje on wszystkich ludzi bez różnicy ras, stanów, narodowości, zawodów. Przed Najświętszym Sakramentem klęczą obok siebie: Murzyn i biały, wieśniak i mieszkaniec miasta, pracownik umysłowy jak i fizyczny. Wszyscy oni są tu sobie równi, wszystkim kapłan bez żadnego wyróżnienia podaje Komunię Św[iętą] Tak było przed wiekami, tak jest dzisiaj i tak będzie aż do skończenia i wiata: powszechność Kościoła obejmować będzie absolutnie wszystkich jego członków, bez najmniejszych wyróżnień.

I trzecia rzecz: jedność nauki. Święty depozyt Wiary, który pozostawił Chrystus Pan, Kościół zachowuje jako skarb najcenniejsza i nienaruszony, głosząc od czasów apostolskich zawsze te same prawdy i rozszerzając tę samą naukę. Ogłaszane w ciągu rozwoju Kościoła dogmaty, nie oznaczają bynajmniej, aby miały one każdorazowo być czymś nowym. Przeciwnie, Kościół określa dogmatycznie tylko takie prawdy, które od samego jego zarania były wyznawane i uznawane, acz doktrynalnie nie sformułowane. Tak więc niezmienność nauczania zasad Wiary Św., która przez wszystkie trudności wieków utrzymała się w stanie nienaruszonym, jest najlepszym dowodem, że wiara ta jest prawdziwa.

Oto trzy prawdy, jakie nam stoją przed oczami, gdy na początku Miłościwego Lata staramy się objąć myślą i długie minione stulecia, i ogrom dokonanego dzieła nauczania, i wspaniałość jego sukcesu, wyrażające się w ogromnej powadze jego nauczania oraz w rozroście i rozszerzaniu się chrześcijaństwa.