Podziękowania
Drukuj

POZNAŃ, 7.1.49. Od wczesnej młodości żyłem bardzo grzesznie i lekkomyślnie. W końcu stałem się zupełnym niedowiarkiem.

W czasie okupacja hitlerowskiej poznałem pewną panienkę, która po pierwszej z nią rozmowie wydała mi się niezrozumiałą. Później jednak, kiedy zostałem sam bez rodziny i trudno mi było żyć, bo Niemcy traktowali nas jak knechtów, panienka okazała się dla mnie aniołem. Chodziłem nieraz głodny, lecz nie śmiałem o tym mówić mojej znajomej, która pracowała wówczas w restauracji. Skromna ta dziewczyna, dowiedziawszy się od mego kolegi, że nie mam nikogo i że często głoduję, sama prosi mnie na obiad.

- Niech się pan nie krępuje - mówi - jesteśmy dziećmi jednej matki, która nieustannie czuwa nad nami i daje to, czego nam potrzeba. Ja też nie mam ziemskiej matki już od trzeciego roku życia, a mimo to nie jest mi źle być na świecie, mając tę Matkę - tu wskazała na medalik Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Z wielkim wstydem przyjąłem zaproszenie. Na obiedzie było czterech panów i dwóch księży, którzy - jak się dowiedziałem - ukrywali się przed gestapo. Od tego czasu przez dwa i pół roku wszyscy obiadowaliśmy u panny Władki, gdyż takie miała imię.

Kiedy bliskie już było nasze wybawienie, kilku z nas, chcąc w przyszłości odwdzięczyć się za tak szlachetne serce, prosiło pannę Władkę o adres jej ojca.

- Mam ojca, którego kocham nad życie i poświęciłabym dla niego wszystko - brzmiała odpowiedź - lecz adresu nie dam. Ojciec mógłby źle o mnie pomyśleć, gdyby ktoś z panów napisał. Daję panom medaliki z Matką Najświętszą, a adres mój będzie taki: w każdy pierwszy piątek miesiąca jestem wczesnym rankiem w kościele. Jeżeli te medaliki przyjmiecie z nabożeństwem i co dzień zmówicie "Zdrowaś Maryjo" - to na pewno nieraz się jeszcze spotkamy.

Przyjąwszy medaliki, pożegnaliśmy pannę Władzię i każdy z nas udał się w swoją stronę.

Po wojnie pytałem w Poznaniu, gdzie mieszka obecnie opiekunka chorych i starców z okresu okupacja. Jak się okazało, dobrze ją znano, lecz adresu nikt wskazać nie potrafił. Aż przypadkiem wchodzę do kościoła św. Wojciecha. Był to pierwszy piątek miesiąca. Tę samą pannę Władkę widzę zatopioną w modlitwie przed Najśw. Sakramentem. Po wyjściu z kościoła poznała mnie natychmiast. Dowiedziałem się, że nie jest już panną, ale wyszła za mąż i spodziewa się maleństwa, które ofiarowała Matce Najśw.

Od tej chwili wróciłem do kościoła, wyspowiadałem się i zacząłem życie jako dobry katolik.

Dziękuję Niepokalanej za nawrócenie mnie ze złej drogi dzięki dobroci i gorliwości wiernej Jej czcicielki.

Niegodny sługa Maryi Janusz

SZCZECIN, 19.5.49. 28 grudnia 1948 r. podczas podróży przyjaciel mój uległ poważnej katastrofie samochodowej. Śmiertelnie ranny w głowę, w stanie agonii, został przewieziony do szpitala w Stargardzie Szczecińskim. Chirurg tamtejszego szpitala dokonał operacji, choć wobec beznadziejnego stanu uważano ją już za bezcelową, Po trepanacji czaszki w dalszym ciągu lekarze nie dawali żadnych nadziei mówiąc, że polepszenie może nastąpić jedynie w drodze cudu.

Klęcząc, przy łóżku, chorego modliłam się o ten cud z natarczywą wiarą i wzywałam na pomoc Tę, która nikogo nie opuszcza.

I Maryja wysłuchała. Minęło niebezpieczeństwo śmierci, następnie przestaliśmy się obawiać utraty wzroku lewego oka, paraliżu, zaburzeń nerwowych i innych, początkowo przewidywanych komplikacji. Chory nadspodziewanie szybko zaczął przychodzić do sił I zdrowia. Wkrótce opuścił szpital i powrócił do swej - pracy jako człowiek zupełnie zdrowy fizycznie i umysłowo. Dziękując za to Bogu i Matce Najświętszej, proszę o dalsze łaski.

H. Mikołajczyk

U., 26.7.48. Składam serdeczne podziękowanie Niepokalanej, którą przez Cudowny Medalik nawróciła szwagra ze złej drogi i z nałogu pijaństwa. Te maleńkie a tak wielkiej wagi duchowej Medaliki wniosły więcej słońca w życie rodzin niż cokolwiek innego.

K. Z.

ŁAŃCUT, 3.5.49. żona moja ciężko zachorowała we wrześniu 1948 r. na ropne zapalenie ślepej kiszki podczas siódmego miesiąca ciąży. Wysoka gorączka byłą przyczyną przedwczesnego porodu, pęknięcia, wyrostka, zapalenia otrzewnej i zakażenia. Lekarze czynili co mogli, jednak trudno było chorobę, stłumić. W stanie groźnym odebrałem żonę ze szpitala, zdając sobie sprawę, że chyba, tylko pomoc Matki Najświętszej może uratować jej życie. Po gorących modłach umocniony na duchu i natchniony silną wiarą, odwiozłem żonę do Krakowa na Klinikę Chorób Kobiecych. Lekarze przeprowadzili natychmiast operację, wyczerpali nagromadzoną w jamie brzusznej ropę i dzięki pomocy Boskiej i troskliwej opiece chora powróciła do zdrowia.

Za tak wielką łaskę składam Ci, Matko Najświętsza, serdeczne podziękowanie.

Niegodny sługa Maryi
Markowicz Michał

LIPPSTADT (NIEMCY), 4.6.49. Najświętsza Matko! Kiedy razem z siostrą udałam się do Ciebie prosząc o łaskę nawrócenia dla ojca, który od dawna zaniedbywał obowiązki prawdziwego katolika, obiecałam, że, jeżeli otrzymam tę łaskę, podziękuję Ci publicznie. Jakże się teraz cieszę, kiedy widzę ojca razem z rodziną u stołu Pańskiego. Dziękuję Ci teraz, o Matko, za wysłuchanie niegodnych próśb naszych i za opiekę nad nami.

Niegodna czcicielka Maryi
K. L.

BAWORÓW, 23.12.46. W dniu 18.9.1944, podczas przeprawy przez Wisłę do Warszawy, zostałem raniony w nogę i z trudem dostałem się jeszcze pod wysadzony most Poniatowskiego, wraz z trzema kolegami (też ranni). Dwóch lżej rannych od nas odeszło. Nas dwóch zostało na łasce losu. Opatrując ranę własnym bandażem, czekaliśmy jakiegoś ratunku, gdyż sami nie byliśmy zdolni dostać się na prawy brzeg, a nie chcieliśmy wpaść w ręce Niemców.

Przez parę dni nadzieja nasza była daremna, bo nikt po nas nie przyjechał. Przeżywaliśmy głód i chłód oraz ból: myśleliśmy, że chyba przyjdzie nam tu zginąć. Poczęliśmy błagać Matkę Najświętszą o łaskę ocalenia. Dzięki Niepokalanej dostaje się do nas resztek powstańców trzynastoletni chłopak, który wraz z grupą chciał się dostać na Pragę, lecz zostali rozbici. Był nim Ryszard Rajewski, który nam dostarczył żywności z naszej rozbitej łódki. Wysłaliśmy go następnie na brzeg do swoich, by powiadomi o nas. Lecz daremne oczekiwanie. Upłynęło kilka dni. Nikt po nas nie przyjechał, bo nieprzyjaciel ostrzeliwał.

żywność nam się skończyła i w ranach robaki się zalęgły. Wyczekiwaliśmy śmierci. Lecz Bóg i Matka Najświętsza Niepokalana czuwali, nad nami. W nocy z 8 na 9 października w świetle rakiety niemieckiej zauważyliśmy dwie łódki, które zatrzymały się tuż na przeciw nas o przęsło zwalonego mostu. Jedną była w dobrym stanie. Postanowiliśmy ostatkiem sił dostać się do łodzi i dobić do brzegu Pragi. I chociaż z wielkim trudem i bólem, pod gradem pocisków niemieckich, bo nas nieprzyjaciel zauważył, dotarliśmy nad ranem do brzegu Pragi.

Dzięki Ci, Matko Niepokalana za Twoją łaskę i za to, że dziś wraz z rodziną, która przyjechała ze wschodu, mogę ofiarować resztę życia Bogu i sprawie odbudowy zniszczonej ojczyzny.

Stanisław Minartowicz

BYTOM, 2. 6.49. Wywiązując się ze złożonego Niepokalanej przyrzeczenia, składam Jej najserdeczniejsze podziękowanie za okazaną pomoc i wielokrotny ratunek w bardzo ciężkich okolicznościach życiowych Oraz polecam się Jej dalszej opiece.

ks. Oberc Aleksander

WĘGRÓW, 9 8.49. Matce Najświętszej, Królowej Polski, składam podziękowanie za łaski, jakie zsyła na moja rodzinę. W chwilach ważnych i ciężkich, w momentach zwątpienia troski, gdy uciekałem się w modlitwie o ratunek do najlepszej Matki, pomoc otrzymywałem niezawodną.

Opiekuj się nami, nasza Królowo i prowadź rodzinę moją, by nigdy nie zachwiała się w wierze świętej. Nie zginie ten, kto o przyczynę i wsparcie Maryję prosi.

S. A.

D.K., 11.5.49. Dziękuję Najśw. Pannie za łaskę spowiedzi dla syna, który od kilku lat zaniedbał, się pod względem religijnym.

R. D.

JEROZOLIMA, 15.7.49. W młodości marzyłem o wstąpieniu do zakonu OO. Franciszkanów w Ziemi Świętej. Sprawę tę polecałem w modlitwach Matce Najświętszej, która dopomogła mi do spełnienia moich zamiarów, a w ciągu jedenastu studiów była mi zawsze pomocą i pocieszycielką.

3 lipca br. zostałem wyświęcony na kapłana w Betlejem, obok kolebki Boga-Dzieciny, a 7 lipca odprawiłem wśród wielkich uroczystości moją pierwszą Mszę św. na Bożym Grobie w Jerozolimie.

Za tak wielkie łaski uproszone u Boga za wstawiennictwem Maryi Niepokalanej składam Jej publiczne podziękowanie.

o. E. Lisiecki

OTWOCK, 15.4.49. Gdy zaczęłam chwiać się w wierze i przechodziłam rozterkę duchową, zwróciłam się do Maryi Niepokalanej z prośbą o wskazanie drogi prawdy i szczęścia. Otrzymałam dar wiary, za co składam Matce Najświętszej swe uczucia miłości i wdzięczności.

Maria Franciszka