Podziękowania
Drukuj

MAKÓW PODHALAŃSKI, 5.6.49. Żona moja zachorowała na ropne zapalenie wyrostka robaczkowego. Lekarz, po operacji, stwierdził zapalenie otrzewnej i nie rokował nadziei uratowania chorej. Udałem się więc z prośbą do Matki Najświętszej i O. Maksymiliana Kolbego o wstawiennictwo do Boga, aby zmiłował się nad nami. Zostałem wysłuchany - choroba żony ustępowała powoli, a po miesiącu czasu - w święto Objawienia się Niepokalanej w Lourdes - żona stanęła na nogi.

Z głębi serca ślemy gorące podziękowanie Najświętszej Maryi Pannie i O. Maksymilianowi.

Maria i Adam Kusiowie

WARSZAWA, 20.9.48. Składam serdeczne podziękowanie Matce Niepokalanej za zdanie egzaminu, prosząc Ją o dalszą opiekę nad moją rodziną i nade mną.

Marynia

REGUT, 12.1 49. Prosiłem gorąco Niepokalaną o dobrą i pobożną żonę, i zostałem wysłuchany... Za tak wielką łaskę składam Sercu Jezusowemu i Niepokalanej serdeczne podziękowanie.

H. Dębski

S., 29.11.47. Składam serdeczne podziękowanie Matce Najświętszej i św. Antoniemu za wysłuchanie moich próśb o łaskę dobrej spowiedzi.

Kilka lat dźwigałam brzemię grzechów, nie mając odwagi wyznać ich przed kapłanem. Teraz wyspowiadałam się.-Matka Najświętsza i św. Antoni dopomogli mi do dobrej spowiedzi.

Wzywam wszystkich wątpiących do oddania się w opiekę Niepokalanej, która nikogo nigdy nie zawiodła.

Niegodna sługa Maryi
N. F.

TARNÓW, 18 4.49. Dziękuję Ci, Matko Łaski Bożej, za to, że wyrwałaś męża mojego z kilkunastoletniego nałogu pijaństwa.

Dziękuję Ci, Uzdrowienie chorych, za to, że dziecko moje, które było skazane przez lekarza na zabicie - z powodu mojej choroby - przyszło na świat szczęśliwie, a równocześnie znikła moja choroba płuc. Dziecko to, i drugie po nim, są zdrowe. Szczepionka przeciwgruźlicza, stosowana przez Duński C. K., wykazała, że dzieci moje nie spotkały się jeszcze z gruźlicą.

Dziękuję Ci jeszcze o Pani i Matko nasza, za pracę dla męża znalezioną za przyczyną Twego sługi O. Maksymiliana Kolbego, i za wiele innych łask. Proszę Cię, Matko Nieustającej Pomocy, miej mnie i moją rodzinę w Swojej opiece przez całe życie i w godzinie śmierci.

Niegodna sługa Maryi
P. K.

Ł..., 18.11.47. W 1944 r. gestapo aresztowała całą moją rodzinę; zatrzymało męża i sześcioro dzieci a mnie zwolniło, Zostałam sama - nie miałam dalszej rodziny. Byłam już bliska rozpaczy. Ale udałam się do Matki Najświętszej: Jej oddałam moich ukochanych, u Niej szukałam pocieszenia. Po roku wróciły cztery córki, po kilku miesiącach - jeden syn a po nim - drugi, który niedawno został wyświęcony na kapłana. Mąż tylko padł ofiarą - zamordowano go w obozie koncentracyjnym.

Składam serdeczne podziękowanie Matce Najświętszej za powrót dzieci i proszę Ją o dalszą opiekę nad całą moją rodziną.

B. M.

LUSZOWICE, 22.5.49. Najukochańsza Matko Boża. składam Ci podziękowanie z serca przepełnionego wdzięcznością za uratowane szczęście drogiej osoby, które chciała zdruzgotać złość ludzka "Od wieków nie słyszano, aby ktokolwiek uciekając się do Ciebie, Twej pomocy wzywając. Ciebie o przyczynę prosząc, miał być od Ciebie opuszczony".

Starostka Kazimiera

BRZEG, 28.8.48. Będąc szczęśliwą żoną i matką dwojga dzieci zaniedbałam się moralnie i zeszłam ze swej drogi - zdradziłam męża. Wkrótce opamiętałam się, ale było za późno... Co począć? - Zaczęłam prosić Niepokalaną i św. Antoniego Padewskiego o wyratowanie mnie z przykrej sytuacji. Nie czekałam długo - mąż przyjął mnie i przebaczył mi wszystko. Znowu mogę żyć po bożemu jak przystało na dobrą katoliczkę, żonę i matkę.

Składam więc Niepokalanej i św. Antoniemu płynące z serca podziękowanie za tak wielką łaskę, prosząc o dalszą opiekę nade mną i nad moimi najdroższymi.

M. K.

C., 28.12.48. Przez 10 lat brnąłem nieustannie w grzechach nieczystych i w innych złych nałogach. Nie straciłem tylko całkiem wiary, czasem westchnąłem do Niepokalanej. Wreszcie począłem błagać codziennie tę najlepszą Matkę o ratunek. Matka Najświętsza wysłuchała moich natrętnych próśb i wyratowała mnie z "bagna"...

O jakże wdzięczny Jej jestem za to. Całym życiem będę się starał zadokumentować moją wierność dla Niej.

S. B.

K., 14.4.47. Od najmłodszych lat pragnęłam zostać nauczycielką. Lecz warunki materialne nie pozwalały mi na kształcenie się Zwróciłam się więc z prośbą do Matki Najświętszej, odmawiając codziennie "Pod Twoją obronę" i obiecując, że jeżeli prośba moja zostanie wysłuchana - ogłoszę w "Rycerzu". Nie traciłam nadziei, mimo długich lat niewoli. Potem - też nie miałam żadnych możliwości, aby dokończyć szkołę. Jednak wierzyłam, że cel swój osiągnę; w jaki sposób - nie myślałam o tym. Czas upływał; trwałam przy swoim. Na propozycje rodziny, aby obrać inny zawód, odpowiadałam: będę nauczycielką. "Po śmierci" - mówiono mi. A jednak...

Niepokalana mię nie opuściła - wysłuchała. W tym samym roku we wrześniu poszłam do szkoły. Dziś jestem nauczycielką i mam możność dalszego kształcenia się.

że zostałam skierowana i przyjęta do odpowiedniej szkoły, że zdałam egzamin, pomimo siedmioletniej przerwy w nauce, że zostałam zwolniona od opłat szkolnych - wszystko to zawdzięczam Matce Najświętszej.

Za wszystkie łaski składam Niepokalanej gorące podziękowanie i proszę Ją o pomoc przy składaniu dalszych egzaminów, i o opiekę nade mną.

T. S.

KR., 7.6.49. Z głębi serca składam Niepokalanej podziękowanie.

W czasie okupacji córka moja zachorowała silnie na rozstrój nerwowy. Trawiona dużą gorączką, nieprzytomna, bredziła i zrywała się do ucieczki - przed gestapo. Wszelkie zabiegi zawiodły. Zwróciłam się do Tej, która zawsze była mi Matką - do Niepokalanej. Ja, mąż mój i narzeczony córki uklękliśmy przy łóżku chorej, i z silną wiarą i ufnością odmówiliśmy cząstkę różańca Litanię Loretańską. Przy wezwaniu "Uzdrowienie chorych" chora otworzyła przytomnie oczy resztę litanii dokończyła z nami. Zaraz wróciła jej zupełnie przytomność umysłu; w krótkim czasie przyszła całkowicie do zdrowia.

Z. J.

BIELSKO, 21.4.49. Mija już 10 rok od chwili kiedy Niepokalana wyratowała mnie z bardzo przykrej sytuacji. Wdzięczność moja dla Niej nie pozwala mi o tym zapomnieć. Dziś, choć tak późno, składam Jej serdeczne podziękowanie za wielką łaskę. Chcę, aby dobroć Niepokalanej dla nas, niegodnych Jej dzieci, była więcej poznana, a przez to - wiara i ufność w Jej macierzyńską opiekę mocniej utwierdzone.

Podczas najazdu Niemców na Polskę - byłem ciężko ranny.

Leżę nieruchomo, zimny pot ochładza mię, jestem wyczerpany na piersiach coś mię pali - ach! to Cudowny Medalik; myśl o nim przynosi mi ukojenie.

Słyszę warkot niemieckiego czołgu jadącego w mym kierunku. Tak, to już koniec, jeżeli poprawi... Czuję, jakby mi kto? tysiące szpilek wbijał w ciało. Śmierć, z dala od rodziny, od swoich... żal ściska me serce i mimo woli wyciska łzy z oczu. Czołg jedzie prosto na mnie. Jeżeli nie od kuli - to pod taśmą czołgu... Brr! Zaczynam się gorąco modlić. Błagam Boga o ratunek, o przebaczenie. Czołg coraz bliżej. Zwracam się do Matki Niepokalanej z prośbą o odwrócenie nieszczęścia. Ufam Jej. Znowu poczułem na piersiach Cudowny Medalik. Przecież jestem rycerzem Niepokalanej... Wiara i nadzieja wzbierają we mnie. Ustępuje lęk - błogi spokój zalewa mi duszę. Nie. nie zginę, wrócę do domu! Zaraz po powrocie przystąpię do Sakramentów św. - postanawiam. Jestem zdany na wolę Niepokalanej.

Czołg zatrzymał się lufę karabinu maszynowego kieruje w moją stronę. Wołam: o Matko, nie pozwól...! ratuj! Ufam mimo. Dolatuje mię komenda "Feuer"! (Ognia!). Dostałem w plecy. Odczułem straszny ból. Płynie krew. Robi mi się słabo. Nie mogę się ruszyć. Pali mię pragnienie. Rana zakrzepła.

Wieczorem doczołgałem się do pierwszej zagrody i... zemdlałem. Jakieś niewiasty zaopiekowały się mną troskliwie: obmyły ranę zrobiły opatrunek, poczęstowały jedzeniem. Zaraz wróciłem do sił i po krótkim odpoczynku ruszyłem za swoim pułkiem.

Za ocalenie mi życia dziękuję Ci, o Nieskalana! Poznałem jasno Twoją nade mną opiekę. Polecam się nadal Twojej troskliwej opiece.

Niegodny rycerz Niepokalanej.

Wójcik Stefan

SANOK, 3.5.49. Bożemu Sercu. Niepokalanej Matce i św. Józefowi składamy gorące podziękowanie za uzdrowienie naszej 3-tygodniowej córeczki, Marii Jolanty, która w siódmym dniu zapalenia płuc dostała konwulsji i już nie oddychała; zdawało się, że skończyła życie. Moja mamusia położyła dziecko na stole, a na nie - obrazek "Jezu, ufam Tobie" i Cudowny Medalik. Modliłyśmy się głośno do Niebieskiego Lekarza za przyczyną Niepokalanej i św. Józefa. Po kilkunastu minutach dziecina zaczęła oddychać. Wkrótce choroba ją opuściła nie zostawiając po sobie śladu.

Dziś nasza najukochańsza pociecha (ma już półtora roczku) już sama ślicznie się modli i dziękuje Bozi za uzdrowienie.

Zinowscy