Podziękowania
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 5/1949, Podziękowania, s. 159

W., 23.2.49. Dwa lata temu, mając lat 21, oddałam się pod opiekę Matki Najświętszej, gdyż nie czułam się dość silną, bym mogła sama zwalczyć pokusy. A pokus przybywało, zwłaszcza gdy poznałam młodego człowieka, który wkrótce stał się moim narzeczonym. Modliłam się często o łaskę panowania nad sobą. Wreszcie nadszedł dzień ślubu. Jakaż była nasza radość, że nie ulegliśmy pokusom! Wszyscy wokoło, widząc nas pogodnych i wesołych, cieszyli się mimo woli razem z nami.

Bóg do naszego szczęścia dodał ślicznego synka, którego bardzo kochamy i pragniemy go dobrze wychować.

Za wszystkie łaski dziękujemy Matce Najświętszej.

Niegodni słudzy
Irena i Stanisław B.

TUMLIN, 4.3.49. 29 czerwca 1944 r. do wsi Kołomań, gm. Samsonów, pow. kieleckiego, zajechali niespodzianie żandarmi niemieccy celem dokonania obławy na partyzantów. Ludzie przeczuwali nieszczęście i uciekali do lasu. Około godz. 19 cała wieś została oblężona. Pozostali chowali się po różnych kryjówkach. Niemcy zaczęli strzelać. Strach padł na wszystkich. Co będzie? żandarmi chodzą po domach i wyprowadzają wszystkich napotkanych mężczyzn na środek wsi. Komendant ekspedycji, esman z trupią główką na czapce, daje rozkaz, aby nam związano ręce w tył. Następnie tłumacz każe nam się położyć na ziemi, a później słyszymy wyrok: kara śmierci! Wyrok ma być wykonany natychmiast.

Co się ze mną działo? Pragnę przygotować się na śmierć, ale zarazem chcę żyć! Modlę się gorąco do Matki Bożej o cud. Wierzę mocno, że tylko Ona może mnie ocalić. Słyszę strzał, potem drugi, trzeci... Czekam na swoją kolejkę. Nadeszła! Broczę krwią.

ale mam świadomość, że żyję! Następnie: pah! ostatnie! Wyrok wykonany! Potem rabunek, bo to święto i każdy z zabitych ma buty świąteczne. Buty ściągnięto z nóg - koniec. Słyszę warkot motorów. Odjazd!

Po pewnym czasie podnoszę się z ziemi, cały zbroczony krwią, ze związanymi rękami. Otwieram oczy i widzę sześciu zabitych. O własnych siłach wlokę się do domu. Noc - trudno o doktora. Dopiero na drugi dzień miejscowy felczer udzielił mi pierwszej pomocy, a potem lekarz oddziałów leśnych otoczył mnie opieką. Stopniowo zacząłem wracać do zdrowia i dzisiaj mam tylko bliznę na twarzy, bo kulka zraniła mocno prawy policzek i lewą rękę.

Nie zawiodła mnie Matka Boża, w której ufność położyłem. Pragnę wywdzięczyć się swej Matce Niebieskiej.

Józef Młodawski

Zgodność z rzeczywistością potwierdzam, ks. Władysław Morab, prob. par. Tumlin

BARKI, 11.4.48. Jako rycerka Niepokalanej pragnęłam zdobyć dla Niej kilka dusz. W tym celu poszłam do pewnej rodziny, aby ją zachęcić do oddania się w opiekę Matki Bożej. Matka i pięcioro dzieci zgodziły się chętnie, ale ojciec nie chciał o tym słyszeć. Przykro mi było odchodzić, wierzyłam jednak, że Matka Niebieska i jego pociągnie do Swego Serca.

Po roku ten mój znajomy zaczął zapadać na zdrowiu. Mimo zabiegów lekarskich czul się coraz słabszy. żal mu było opuścić świat, lecz w końcu zgodził się z wolą Bożą, wyspowiadał się. przyjął Komunię świętą, Ostatnie Namaszczenie. W serce jego wstąpił błogi spokój.

Składam Niepokalanej serdeczne podziękowanie, gdyż widzę, jak Ona rozdziela Swe łaski pomiędzy grzeszników.

Z. K.

WILKÓW, 12.3.49. Składamy gorące podziękowanie Najśw. Sercu Jezusa, Matce Najśw. Niepokalanie Poczętej, Ojcu Maksymilianowi Kolbemu za szczęśliwe rozwiązanie.

Żona moja, będąc chora na nerki i serce, za pierwszym dzieckiem zmuszona była poddać się operacji. Dziecko przyszło nieżywe, a żona ocalała. Doktorzy orzekli, że więcej dzieci mieć nie może, gdyż nie przetrzyma porodu.

Po pewnym czasie żona została matka drugiego dziecka. Nie chcieliśmy się dopuścić takiego barbarzyństwa, żeby zabijać niewinne niemowlę w łonie matki, pomimo, że lekarze zabronili jej mieć dzieci.

Na intencję szczęśliwego rozwiązania zaczęliśmy odprawiać nowennę do Niepokalanej Pośredniczki Łask za wstawiennictwem O. Kolbego. Rozwiązanie nastąpiło szczęśliwie, w domu, bez żadnej operacji. Córeczka ma już 7 miesięcy i chowa się dobrze, a żona czuje się zdrowa.

Maria i Leon Myślińscy

TORUŃ-PODGÓRZ, 22.2.49. Ojciec mój ciężko zachorował. Przez całe życie był niepraktykującym katolikiem, jego obojętność na zbawienie swej duszy nawet w obliczu zbliżającej się śmierci przejmowała mię niemałą trwogą. Patrząc na to, zwróciłam się do Najświętszego Serca Pana Jezusa i Matki Najśw. oraz zamówiłam Msze św. o nawrócenie ojca. Uważam za prawdziwy cud, że ojciec mój znajdując się w stanie tak wielkiej zatwardziałości ducha, doszedł wreszcie do głębokiej skruchy, poprosił o księdza i pojednany z Bogiem zakończył życie.

Za tak wielką łaskę składam Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Matce Bożej serdeczne podziękowanie. Oby wszyscy grzesznicy znaleźli źródło miłosierdzia w Najświętszym Sercu Jezusowym.

Jadwiga Kuźmin

Za wiarogodność powyższego – (-) ks. B. Polzin – Toruń-Podgórz, 2.3.49

GDAŃSK-WRZESZCZ, 29.10.48. Przez nieposłuszeństwo wobec rodziców i lenistwo wpadłem w grzechy nieczyste. Wszelkie próby leczenia i wyrwania się samodzielnie z chorobliwego stanu, w jaki wpadłem, nie dawały rezultatu. Ataki ducha nieczystego tak się wzmogły, że po długich walkach wewnętrznych trafiłem do szpitala dla nerwowo-psychicznie chorych.

Tutaj doszedłem do przekonania, że tylko dzięki łasce Bożej mogę być uratowany. Modlitwa do Matki Najświętszej dała mi tyle sil duchowych, że nałóg opanowałem i zdrowy wróciłem do domu.

M. A.

W. 1.1.1948. Rozpustne życie nie dało mi zadowolenia. Często myślałem o spowiedzi, lecz nie miałem odwagi. Wyrzuty sumienia były tak straszne, że się budziłem w nocy przestraszony. Stawałem się coraz bardziej nerwowym i nieznośnym dla otoczenia. Po szczerej modlitwie do Niepokalanej zdecydowałem się odbyć spowiedź. Od tej pory czuję się jak nowonarodzony człowiek. żona jest zadowolona, a cały mój personel pyta ze zdziwieniem: co się stało z naszym szefem, że się tak zmienił na lepsze? Z wdzięczności za te i inne łaski codziennie z całą rodziną odmawiam różaniec.

Czytelnik "Rycerza"

LEGIONOWO, 7.2.49. Było to już po wojnie. Ogarnęła mnie jakaś dziwna chęć użycia świata i młodości. Nie chcąc się jej opierać, pogrążałem się coraz bardziej w grzechu i występku, tym więcej, że miałem nieodpowiednich kolegów.

Z konieczności zostałem przeniesiony do innego miasta. Wtedy, dzięki Niepokalanej, najczulszej, najlepszej Matce, poznałem ogrom grzechu i kary za tak prowadzone życie. Matka Najświętsza raczyła przygarnąć mnie, niegodnego grzesznika. Za Jej pomocą jestem innym człowiekiem i lepiej się uczę.

Wywiązując się z przyrzeczenia, dziękuję Jej za wszystkie łaski.

R. J.

TŁUCZAŃ, 18.1.49. Córka moja ciężko zachorowała. Wezwany lekarz stwierdził chorobę tężca (tetanus) i skierował chorą do szpitala św. Łazarza w Krakowie. Lekarze, mimo stosowania zabiegów, nie mieli nadziei utrzymania jej przy życiu. Choroba się wzmagała. Z wielkim bólem spoglądałam na wyprężone i skostniałe ciało mego dziecka i z rezygnacją oczekiwałam jej śmierci. Wierząc w moc najukochańszej Lekarki Niebieskiej, poleciłam chorą Jej opiece. Na tę intencję została odprawiona Msza Św., a cała rodzina słała gorące modły do Niepokalanej, przyrzekając, że jeśli chora wyzdrowieje, złożymy publiczne podziękowanie w "Rycerzu". Matka Najświętsza wysłuchała naszych próśb. Stan zdrowia córki uległ poprawie, a obecnie jest zupełnie zdrowa.

Z wdzięcznością dziękuję Matce Najśw. za tę łaskę i wiele innych, prosząc Ją o dalszą opiekę nad rodziną.

A. R.

L. S. Stwierdzam, że faktycznie to miało miejsce. Tłuczań, 18.1.1949. (-) ks. Ruliński Wł.

Zaświadcza się, że ob. Ramsówna Felicja chorowała od 23.11 do 24.12.48 na tężec. Leczyła się na Oddziale Zakaźnym. Kraków, 6.2.1949 – Oddział Zakaźny Szpitala św. Łazarza w Krakowie (podpis nieczytelny)

B., 10.3.49. Przez siedem lat żyłam jak zwierzątko, grzeszyłam na wszelki możliwy sposób. Aż pod wpływem wielkich cierpień fizycznych i moralnych zrozumiałam, jak nisko upadłam. Przez kilka miesięcy nosiłam się z zamiarem odbycia szczerej spowiedzi Św., ale nie miałam odwagi. Zaczęłam się modlić na tę intencję do O. Kolbego, przyrzekając napisać do "Rycerza", w razie wysłuchania. Wreszcie zdecydowałam się na spowiedź i poszłam do kościoła oo. Jezuitów. Ale gdy pomyślałam, że ten kapłan, którego sobie upatrzyłam na spowiednika, już kończy Mszę św., a ja mam się za chwilę spowiadać, ogarnął mnie taki lęk i wstyd, że musiałam opuścić kościół, bo czułam, że zemdleję. Następnego dnia wybrałam się znowu do spowiedzi, przyrzekając Ojcu Kolbemu, że na cześć Matki B. Bolesnej - i na dowód wdzięczności dla niego będę się starała żyć naprawdę uczciwie. Prośbę moją raczył przyjąć i dopomógł, bo się szczerze wyspowiadałam: wyprosił mi też nabożeństwo do Matki Bożej, a kilka miesięcy później - zdrowie z ciężkiej newralgii.

Kocham O. Kolbego, wierzę w jego wielką świętość przed Bogiem i proszę o dalszą opiekę.

M. G.

SCH. (Niemcy), 11.1.49. Opuszczona przez męża przez dwa lata prowadziłam niemoralne życie, i mimo że w końcu poczułam się matką - dalej brnęłam w grzechach. Postanowiłam zmienić tryb życia dopiero gdy córka przyszła na świat. Oddałam się w opiekę Najśw. Panienki. Obecnie żyję uczciwie i przystępuję co miesiąc do Stołu Pańskiego. Proszę Matkę Bożą, aby moja córka, która ma już 3 lata, nie błądziła w przyszłości, jak jej matka.

Za otrzymane łaski dziękuję Niepokalanej.

Klementyna Ch.