Podziękowania
Drukuj

N..., w kwietniu 1948.

Kiedy chodziłam do szkoły powszechnej, zawsze byłam pobożna i pilna.

Lecz wszystko się zmieniło po 13-tym roku życia, kiedy skończyłam szkołę powszechną. Ponieważ było to za okupacji niemieckiej, nie uczęszczałam do dalszych szkół. Później z powodu niedostatku, coraz częściej zaglądającego do naszego domu, poszłam na służbę. Z czasem wdałam się w złe towarzystwo, zaczęłam czytać wiele złych książek. W końcu tak się rozpuściłam, że mi się nic nie chciało robić, tylko całymi dniami tęskniłam za chłopcami. Nieraz robiłam postanowienie poprawy, bo mi sumienie nie dawało spokoju, ale nie mogłam się oprzeć pokusie. Wreszcie się opamiętałam i postanowiłam odejść z tej służby, aby być daleko od złych okazji. Wróciłam do domu. W krótkim czasie znalazłam pracę na miejscu. Przy tym poznałam bardzo pobożną dziewczynkę, która do dzisiaj jest moją najlepszą koleżanką. Zachęcona jej przykładem i ja zaczęłam być pobożną i coraz bardziej staram się pokochać Najśw. Maryję Pannę, a dopomagają mi do tego książki religijne, które chętnie czytam.

Czuję się szczęśliwa i dziękuję Najświętszej Panience, że mię wyratowała z tak wielkiego zepsucia.

D. B.

Ł..., 7.11.1947. Będąc w ciężkich warunkach materialnych, dopuściłem się nadużycia władzy. Za tym jednym przestępstwem poszły dalsze i tak zacząłem się staczać coraz niżej po śliskiej drodze występku. Zapomniałem o Bogu. rozszedłem się z żoną, a zadowolenia szukałem w wódce. Wreszcie nastąpiło to, czego należało się spodziewać: zostałem aresztowany. Groziła mi kara kilkuletniego więzienia. Wówczas nastąpiło opamiętanie. Zacząłem się modlić, wzywać pomocy Matki Najśw., obiecując szczerą poprawę i publiczne podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej".

Maryja Niepokalana wysłuchała moich próśb, gdyż dostałem wyrok w zawieszeniu. Pogodziłem się z żoną i znów mam dom, małżonkę i dziecko przy sobie - znów jestem szczęśliwy.

Niech będą stokrotne dzięki Maryi Niepokalanej.

Niegodny F.I.

PIOTRKÓW TRYB., 3.4.48. W czasie wojny byłem w ciężkiej sytuacji i w wielkim niebezpieczeństwie przez dłuższy czas. To, że dziś żyję i mogę pracować na chwałę Bożą, zawdzięczam tylko opiece Matki Najśw. Za to składam Jej publiczne podziękowanie, prosząc równocześnie o dalszą opiekę w życiu.

Ks. Wacław Sęk, T. J.

LUBLIN, 23.9.48. Za powrót do zdrowia dziecka za przyczyną Matki Najśw. i Ojca Kolbego składa podziękowanie

Alina Zdańska
lekarz

GDAŃSK-ORUNIA, 15.7.48. Jedenastego kwietnia br. zachorował nagle nasz dziesięcioletni synek Gerard-Józef. Lekarz stwierdził zapalenie opon mózgowych. Dziecko nieprzytomne, po zaopatrzeniu Olejami św. - zawieźliśmy do szpitala dziecięcego w Gdańsku-Siedlice. Tam lekarze potwierdzili diagnozę. Pomimo troskliwego leczenia i opieki synek pozostawał nadal bez przytomności przez osiem dni. Ósmego dnia lekarze orzekli, że stan jego jest beznadziejny i zgon jest nieunikniony; nawet w razie, gdyby powrócił do zdrowia, pozostanie kaleką na całe życie: ślepy, głuchy lub skończony matołek. My ufni w pomoc Boską modliliśmy się z całą rodziną do Matki Najświętszej Niepokalanej za przyczyna naszego wielkiego męczennika Ojca Maksymiliana Kolbego, odprawiając nowennę, w czasie której przystąpiliśmy do Sakramentów św.

Dziewiątego dnia stan zdrowia się poprawił i synek nasz prędko wrócił do siebie. Choroba nie pozostawiła po sobie żadnych śladów. Chłopiec dobrze widzi, słyszy i ma zdrowy rozum.

Za tę wielką łaskę składamy Matce Najświętszej i O. Kolbemu serdeczne podziękowanie, polecając się nadal ich opiece.

Rodzina Sampów

Od siebie mogę tylko dodać, że chłopcu, który już był sparaliżowany i bezprzytomny udzieliłem Ostatniego Namaszczenia i pożegnałem mego kochanego ministranta z bólem serca, pewny, że go więcej nie zobaczę. Chłopiec dziś znowu służy mi do Mszy Św., jest zupełnie normalny, widzi, słyszy doskonale, wbrew temu co lekarze przepowiadali, że jeśli żył będzie, to będzie ślepy, głuchy i matołkiem na zawsze. – Matka, która odznacza się głęboką pobożnością, przypisuje uzdrowienie syna wstawiennictwu O. Kolbego, do którego ma szczególniejsze nabożeństwo. – Gdańsk-Orunia, 24.8.48. – Ks. Teodor Cichos – T. S. rektor kościoła Serca Jez.

ŚWIADECTWO LEKARSKIE – Zaświadcza się, że dnia 11.4.48 r. u dziecka Sampa Gerarda, lat 10, stwierdzono ropne zapalenie opon mózgowych z bardzo ciężkimi objawami ogólnymi. Zastosowano najbardziej energiczne leczenie, lecz stan dziecka stale pogarszał się i zgon wydawał się nieunikniony. Wbrew przewidywaniom po kilku dniach nastąpiła stopniowa poprawa i w chwili obecnej dziecko jest zupełnie zdrowe. Gdańsk, 28.5.48 r. – Dr Regina Witukiewicz – Dr Irena Wajcht-Łapsiewicz – Dr A. Podchajska

PUŁTUSK, 15.2.47. Synek nasz, Jureczek, zachorował w nocy nagle i niebezpiecznie. Wezwany doktor stwierdził zapalenie opon mózgowych i uznał stan dziecka za bardzo niebezpieczny. Ponieważ wysoka gorączka i konwulsje nie ustępowały, lekarz skierował dziecko do Warszawy. Zrozpaczeni, polecając synka Matce Najśw. i św. Teresce oraz przyrzekając złożyć publiczne podziękowanie w razie wyzdrowienia, udaliśmy się w drogę.

Rzeczywiście, już w czasie podróży zaszła nieoczekiwana poprawa, tak, że lekarze wyrazili wielkie zdziwienie wobec takiej zmiany. Bez specjalnych zabiegów i leków synek nasz powrócił do zdrowia. Dziś dziecko jest zupełnie zdrowe i żadnych następstw w organizmie nie ma. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składamy tą drogą Matuchnie Najśw. i św. Teresce najserdeczniejsze podziękowanie, niegodni

W. i J. Pankratjewowie

Stwierdzam, że faktycznie to miało miejsce. – Ks. Kazimierz Bruzdewicz.

Stwierdzam wiarygodność opisanego powyżej stanu dziecka (-) dr med. St. Pieczul

DOPIEWO, 12.8.48. Po przyjeździe z Zachodu miałam trudności z przyjęciem na Uniwersytet na wydział Lekarski. Nie mając znikąd żadnej pomocy, udałam się do Niepokalanej z prośbą o Jej wstawiennictwo, przyrzekając publicznie ogłosić uzyskaną łaskę; zostałam przyjęta na II rok wydz. Lekarskiego. Za tę łaskę dziękuję serdecznie Niepokalanej, prosząc o Jej dalszą opiekę.

Ł. Teresa, stud. medycyny

NIEDERLANDSTEIN, 6.8.47. Od lat 12-tu chorowałem na żołądek; przed pół rokiem cierpiałem już tak bardzo, że prosiłem Boga o śmierć. żadne lekarstwa nie pomagały, prześwietlenie wykazało, że mam katar żołądka i dwa wrzody. Kiedy leżałem w szpitalu obozowym, nasz ksiądz wikary odprawił Mszę św. o moje zdrowie, i o dziwo! bóle ustąpiły i zacząłem przychodzić do zdrowia. Dziś już czuję się dobrze." Na prześwietleniu lekarz stwierdził, że już jest dobrze, bo po wrzodach zostały tylko blizny!

Za odzyskane zdrowie, składam Najlepszej Matce niebieskiej z całego serca podziękowanie.

Zygmunt Siemiński z rodziną
U.N.R.R.A, Centre de Niederlahnstein (Coblesce) Tean 48
5 sierpnia 1947 r.

Zaświadczenie lekarskie. – Doktor U.N.R.R.A. z grupy 48, zaświadcza, że p. Siemiński Zygmunt, w wieku lat 41, miał "ulcus ventriculi" (wrzód żołądka), który według ostatniego prześwietlenia Roentgenem, całkowicie znikł. (-) Dr E. Kolesnichenko

SM. TABERG (SZWECJA), w sierpniu 1948. Dnia 3 maja 1944 r. jako więzień obozu koncentracyjnego znalazłem się wraz z 3500 towarzyszami niedoli na okręcie, który miał nas ewakuować. Po wypłynięciu na morze okręt był zbombardowany i w ciągu 5 minut zatonął. Z 3500 więźniów ocalało zaledwie 35. Ja uratowałem się, płynąc kilka kilometrów na desce. Następnie wyjechałem do Szwecji, gdzie odnalazłem swoją żonę, ewakuowaną z Ravensbrück. Wśród ciężkich chwil na wojnie i w niewoli zawsze zwracałem się do Matki Niepokalanej, wierząc, że Ona mię obroni.

Za doznane łaski, zdrowie i największy skarb - syna, dziękujemy Matce Najśw.

Ziuta i Paweł Musiolikowie

GRZEGORZÓWKA, 14.8.48. Od kilkunastu lat przechodziłam ogromne cierpienia duchowe i w żaden sposób nie mogłam odzyskać pokoju duszy. Prosiłam Boga, aby mię od tych cierpień uwolnił, lecz niebo zdawało się być głuche. Czytając w "Rycerzu", że Matka Najświętsza wyświadcza wiele łask przez Cudowny Medalik, modliłam się do Niej gorąco, aby się ulitowała nade mną. Po modlitwie ucałowałam Medalik i jakiś dziwny spokój i ufność wstąpiły w moją duszę.

O! wy, wszyscy, którzy szukacie ukojenia i pomocy, wstępujcie w szeregi Rycerstwa Maryi i noście z pobożnością Cudowny Medalik. To broń potężna! to moc cudowna!, jednająca opiekę Matki Najśw.

Składam podziękowanie Niepokalanej za tę łaskę i wiele innych oraz oddaję się Jej w opiekę.

A. N., M.I.

TARNOWICE, 8.9.48. W 1940 r. syn mój dostał się do niewoli niemieckiej na froncie francuskim. Nie miałam o nim żadnych wiadomości i sądziłam, że nie żyje. Wierząc jednak, że Matka Niepokalana wspomaga wszystkich proszących, udałam się do Niej z prośbą za przyczyną O. Maksymiliana Kolbego, opiekuna więźniów.

I nie zawiodłam się, bo nie minęło 14 dni, jak otrzymałam wiadomość od mego brata za pośrednictwem P.C.K., że syn mój żyje i cieszy się dobrym zdrowiem.

Matce Najśw. składam gorące podziękowanie za tę łaskę i za Jej czułą opiekę nad nami.

Szczepanik Maria