Orędzie do chorych
Drukuj

Chcielibyśmy w tym roku łaski osłodzić również wam, drodzy chorzy, wasz smutny los cierpliwością, rozjaśnić go nadzieją, przemienić uświadomieniem jego wartości i owocności. Podajemy wam balsam, który, choć nie zawsze uleczy, zawsze przynajmniej wzmocni i ulży, balsam Męki słodkiego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Rozmyślajcie nad Jego cierpieniami, a doznacie owych błogosławionych skutków.

Balsam Męki Jezusowej da wam najpierw cierpliwość w próbie. Pod gniotącym ciężarem choroby, ostrej czy chronicznej, męczącej swym nasileniem lub przewlekłością, strasznie trudno jest nieraz zdobyć się biednej ukrzyżowanej naturze na rezygnację, wierzyć dalej, że Bóg ją jeszcze kocha, gdy dozwala tak cierpieć! Ukrzyżowaniście? Tak; lecz spójrzcie na Tego, który jest "ukrzyżowany" w ścisłym tego słowa znaczeniu. Czy Go nie poznajecie? To Syn ukochany, w którym sobie Ojciec dobrze upodobał (por. Mt 17,5). Patrzcie Mu prosto w oczy i mówcie dobremu Bogu, że wierzycie w Jego miłość ku wam. Wy może leżycie na niewygodnym posłaniu, przewracacie się z boku na bok, nie mogąc znaleźć ulgi, a On - patrzcie - unieruchomiony gwoźdźmi na chropowatym drzewie krzyża. Skarżycie się, że gardło wyschło wam od gorączki, lekarstwa są takie gorzkie, nieprawdaż? A Jezus na Golgocie dostał tylko żółć i ocet (Mt 27,34.48). Na każdą waszą skargę odpowie słodko: O tak, wiem co to jest; przeszedłem przez to samo. Wziąwszy na siebie wszystkie bóle, umiem być z własnego doświadczenia współczujący i miłosierny.

Ten balsam podtrzyma również waszą nadzieję. Być może, że nieraz ona w was osłabnie. Jakżeż już długo trwa to cierpienie! Czyż zawsze ma tak trwać? Może to tylko tak się wam zdaje; albo też naprawdę choroba, po ludzku sądząc, jest nieuleczalna i wy zdajecie sobie z tego sprawę! Modliliście się, lecz może nie otrzymaliście ani zdrowia ani nawet polepszenia, i dlatego czujecie się opuszczeni. Uczucie zniechęcenia napiera na wasze serca, zmożeni cierpieniem i smutkiem pozwalacie wydobywać się jękom na wasze usta. Dopóki nie przemienią się one w narzekanie, Ojciec wasz niebieski nie uczyni wam wymówki Słyszy w nich jakby echo lamentu Swego ukochanego Syna, na który zdawał się być głuchy. Zatem patrzcie na Jezusa. W agonii Ogrójca modlił się On: Ojcze mój, jeśli to możebne, niech odejdzie ode mnie ten kielich. Ale zaraz dodawał: Wszakże nie moja, ale Twoja wola niech się stanie! (Mt 26,39.42). Umierając na krzyżu zawołał: Boże mój. Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt 27,46). A przecież, posłuszny aż do śmierci, wyrzekł: Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mojego (Łk 23,46). Lecz potem widzicie Go zmartwychwstałego, w chwale i szczęściu wiekuistym. Nie, wasze cierpienie nie będzie trwało zawsze Otwórzcie swe serca na nadzieję nieśmiertelną i mówcie z uciśnionym Jobem: Wiem, iż Odkupiciel mój żyje, a w dzień ostateczny powstanę z ziemi... i w ciele moim oglądać będę Boga mego (Hi 19,25.26). Słuchajcie św. Pawła Apostoła, który uczy was, iż utrapienia czasu niniejszego nie są godne przyszłej chwały, która się w was objawi (Rz 8,18).

W końcu ten balsam da waszym cierpieniom niewymowną słodycz, gdyż Męka Jezusowa objawi wam owocność cierpienia dla was, dla innych, dla świata. Bardziej niż wszyscy inni cierpicie z tego samopoczucia, że jesteście bezczynni, niepożyteczni, że jesteście ciężarem dla otoczenia i jęczycie z powodu jałowości i bezcelowości swojego życia. A przecież nie jest to prawdą, że choroba, pogodnie znoszona, doskonali ducha, wzbudza wzniosłe myśli, sercom zbłąkanym ukazuje próżność przyjemności światowych, leczy rany moralne, skłania do wspaniałomyślnych postanowień? Ale tu jest coś jeszcze więcej. Patrzcie na Krzyż, patrzcie na to wszystko, co Jezus wycierpiał! Swymi słowami i przykładem nauczał ludzi, ze Swymi cudami przeszedł czyniąc dobrze; ale świat zbawił Swą Męką i Krzyżem. Dlatego modlimy się: "Kłaniamy Ci się Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż Swój święty świat odkupił". Ten sam Jezus, gdy wzywa was do niesienia waszego krzyża i naśladowania Go, zaprasza was tym samym do współpracy ze Sobą w dziele Odkupienia. Jak Ojciec niebieski wysłał Go z tą misją, tak On ją i wam powierza. W roku obecnym cenne będą prace i modlitwy wszystkich wiernych, lecz liczymy najbardziej na wasze święte cierpienia, które - w łączności z Męką Jezusową - dadzą działaniu jednych a modłom innych udoskonalenie i owocność.

Balsam tej Męki, który wzmacnia was cierpliwością i nadzieją w waszej próbie, który pozwala wam ocenić niezrównaną wartość i potęgę choroby, daleki jest od utwierdzenia was w jakiejś zarozumiałej nieczułości na ból, która nie ma nic wspólnego z synowskim posłuszeństwem względem woli Bożej. Posłuszeństwo to nie zamyka ani serca ani ust dla modlitwy o wyzdrowienie, owszem daje jej zapach kadzidła, który unosi się aż do tronu Bożego.

Tak, o Jezu; niech i nasza modlitwa dołączy się do modlitwy tych, co cierpią we własnym ciele i w ciele ukochanych. Zwróć Swe oblicze ku temu biednemu ojcu rodziny, któremu choroba nie pozwala już żywić potem czoła i wychowywać małych dziatek. Zwróć je na tę matkę, która opadła z sił i ma opuścić ognisko, z taką miłością przez nią urządzane dla dobra i radości całej rodziny. Zwróć je na tych młodzieńców, pełnych zapału i męskich postanowień, którzy chcą pracować i poświęcać się, a niestety, są przykuci do łoża boleści, podczas gdy tylu innych trwoni lekkomyślnie swe zdrowie i siły młodzieńcze. Zwróć Swe oblicze na chore panienki, którym uśmiecha się życie i bogata w obietnice przyszłość. Zwróć je również ku tym ludziom, którzy opiekują się miłościwie i opatrznościowo chorymi i nieszczęśliwymi...

O Jezu, wysłuchaj głosu naszego, jak wysłuchałeś błagania setnika, uzdrawiając mu sługę, czy ojca, któremuś przywrócił syna, jak spełniłeś prośbę Jaira, gdy mu córka umierała w kwiecie młodości, i Chananejki, której wiara tak głęboko wzruszyła Twe serce...