Okładka
Drukuj

KOCHANYCH CZYTELNIKÓW prosimy o zrozumienie naszych trudności wydawniczych z powodu ograniczonego przydziału papieru. Otrzymujemy obecnie półtorej tony miesięcznie. Z tego też wzglądu wewnętrzna szata "Rycerza" jest nieco odmienna niż dawniej.

Pan Słowikowski i jego "sojusznicy"

W nrze 13 (42) tygodnika "Młoda Rzeczpospolita" ukazał się artykuł pt. "Bez tematu" podpisany przez niejakiego p. Artura Słowikowskiego, absolwenta liceum handlowego. W wymienionym artykule p. Sławikowski napisał:

"Dużo się pisze obecnie i mówi o tym, że spadają zainteresowania ludzi, że zaspokojono już głód dobrej gazety, dobrej książki, że nakłady maleją i niektóre nawet wartościowe pisma musiały zejść z rynku, bo nie mogły przezwyciężyć trudności i skonały po krótkim żywocie. Wiele było podawanych powodów. Ale jeszcze nie słyszałem, aby powiedziano, że objawy te są po prostu zjawiskiem naturalnym przy tylu rodzajach pism, jakie obecnie się w Polsce ukazują. Doprawdy trudno rozerwać się i przeczytać wszystkie te dzienniki, tygodniki, miesięczniki - jest to niemożliwością. I dlatego z rozrzewnieniem wspominam te chwile, kiedy nie miało się «dusznych» niepokojów co do wyboru dobrej gazety, bo było ich nie tak dużo, ale wszystkie były dobre. Były to czasy kiedy jeszcze nie najechał na nas «Express Ilustrowany», kiedy «Co miesiąc powieść» nie zatruwała nam snów, «Nowy świat przygód» nie wabił do siebie, a «Rycerz Niepokalanej» nie musiał nas bronić przed utratą niewinności".

Zestawienie "Rycerza Niepokalanej z "Nowym światem przygód" wywołało burzę, wśród czytelników "Młodej Rzeczpospolitej". Trzeba z uznaniem podkreślić, że redakcja "Młodej Rzeczpospolitej" udzieliła łamów swego pisma dla listów swych oburzonych czytelników. I tak czytamy między innymi list grupy uczniów Liceum Humanistycznego w Lesznie, którzy piszą:

"Może rzeczywiście, kto doszukuje się w «Rycerzu Niepokalanej» nadzwyczajnej formy literackiej, to może być zawiedziony (chociaż i na ten temat można by dyskutować). Jeżeli natomiast chodzi o kwestię, czy pismo to jest potrzebne, to z całą otwartością i stanowczością stwierdzić musimy, iż istnienie jego jest nie tylko potrzebne ale konieczne. «Rycerz Niepokalanej» podtrzymuje wiarę i kult w Królową Korony Polskiej".

Student A. G. J. Jaworski pisze:

"«Rycerz Niepokalanej» jest pismem dla wierzących, jego celem jest umacnianie w wierze, zaznajamianie z zagadnieniami religijnymi oraz tworzenie nowego człowieka zdrowego moralnie. Że były niedawno czasy kiedy «Rycerz» nie musiał nas bronić przed utratą niewinności, to chciałbym kolegę poinformować, że były to czasy okupacji, gdyż po wyzwoleniu w przeciągu kilka miesięcy wydawnictwo mimo olbrzymich trudności zostało wznowione. Co do konieczności bronienia nas przed upadkiem, to słuszność takiego stanowiska popierają choćby dyskusje toczone aa łamach «Młodej Rzeczpospolitej» o upadku moralnym młodzieży, a przecież żywa wiara jest najlepszą obroną przed złem".

P. A. Santorski pisze:

"Chcę zwrócić uwagę, że nie można w żadnym wypadku pisma walczącego z zepsuciem i demoralizacją, może według kogoś naiwnie, według innego nawet śmiesznie, ale co najważniejsze owocnie, stawiać obok bezsensownych a często pornograficznych wydawnictw, obliczonych na sensację i żerujących na najniższych instynktach ludzkich.

Nie wiem przy tym, czy kolega Sławikowski naprawdę dobrze pamięta owe czasy, gdy «Rycerza» nie było, zważywszy, że miesięcznik ten świecił niedawno 25-lecie swego istnienia. Natomiast zgodzę się, że szczęśliwi bylibyśmy, gdyby nie tylko «Rycerz» ale w ogóle nikt nie potrzebował nas bronić przed, mówiąc słowami kolegi, «utratą niewinności», czyli po prostu przed demoralizacją, bo dzisiaj, niestety, jest to smutną koniecznością".

P. B. Dębcówna pisze:

"Jako czytelniczka «Rycerza Niepokalanej» poczuwam się do obowiązku zabrania głosu w tej sprawie, aby wykazać absurdalność sądu kolegi. W numerach «Rycerza Niepokalanej» spotykamy artykuły i problemy o charakterze społecznym, wychowawczym, wspomnienia z czasów wojny itp. Przy czym nie rzadko są to prace współczesnych nam doskonałych pisarzy".

Na te wszystkie głosy odpowiedział w nrze 17 (4b) "Młodej Rzeczpospolitej" autor niefortunnego artykułu, tłumacząc się, że został niezrozumiany, Skarży się przy tym, że głosy oponentów nie dają "rzeczowej krytyki", spostrzega w nich natomiast "złą wolę i jad, który się sączy mimo starannego ukrycia go przez autorów". Przy tym: "Oba te charakterystyczne objawy sięgają o wiele dalej niż mógłby przypuścić postronny obserwator i chcą swymi mackami (macki jadu?) dotrzeć tam, gdzie ta dyskusja potoczyć się nie powinna (?) i dlatego mimo ich zawiedzionych min nie zajmę się tymi sprawami".

Przyznaje dalej p. Sławikowski, że "tytuł ten (to jest «Rycerz Niepokalanej») został tak niefortunnie umieszczony obok, jak się wyrazili moi krytycy, «najpodlejszych płodów grafomanii»" - ale równocześnie stwierdza, że to "nie rozwiązuje zagadnienia", bo "w takiej formie w jakiej obecnie ukazuje się «R.N.» - jest on niepotrzebny". P. Sławikowski ma "silne przekonanie, że «Rycerz» "nie dorównuje (?) do zadań jakie wzięło na siebie to pismo".

Ludzie dzisiejsi - mówi p. S. - "szukają kierunku, w którym mogliby pójść pewną drogą, bez obawy narażenia się na nowe rozczarowania i troski. A czytając R.N. znajdą go? A przecież powinni, biorąc pod uwagę rzeczywiste powodzenie, jakim się cieszy «Rycerz» wśród szerokich warstw ludności, szczególnie wiejskiej i małomiasteczkowej.

Tego chyba, tego właśnie poziomu wolno nam wymagać i chcieć, aby był w miejsce legend o Bogu i bajeczek. Jego prawdziwego obrazu, takiego jaki ukazuje się nam w kościele i w duszach naszych własnych".

Reasumując długie - i miejscami mocno zawoalowane - czy też może nieporadne wywody - pretensje p. S. sprowadzają się do tego, iż redaktorzy "Rycerza Niepokalanej", ludzie zwykli, śmiertelnicy... piszą źle, a ich obrońcy się denerwują, skutkiem czego nie można dojść do "porozumienia i do wzajemnego odbudowania cielesnego (?!!) jak i duchowego". Z tego bardzo jest niezadowolony p. S. i jego "stronnicy" - "boć przecież nie jestem osamotniony".

Nie, niewątpliwie p. S. nie jest osamotniony. "Sojuszników" jego wychwytuje i umieszcza w rubryce Camera Obscura daleki od katolicyzmu tygodnik literacki "Odrodzenie" (i nawet za to płaci!).

Ale, pozostawiając na boku nieszczęśliwy dla autora artykułu poziom (właśnie poziom!) jego wypowiedzi, musimy powiedzieć, że nie rozumiemy o co chodzi. Bo albo p. S. jest katolikiem, który zna Prawdy swej Wiary i w takim razie należy się dziwić dlaczego nie chce pokazać jak należy pisać w "Rycerzu". Dobry katolicki artykuł na pewno umieścimy. Albo p. S. nie jest katolikiem, względnie jest tylko katolikiem z imienia a w takim razie zgodzić się chyba z tym musi, że o tym jak trzeba pisać o katolicyzmie decydować mogą jedynie... władze kościelne. A akurat tak się złożyło, że w związku z 25-leciem naszej działalności otrzymaliśmy szereg listów od naszych Pasterzy - Księży Biskupów. W listach tych - publikujemy je od stycznia br. - Księża Biskupi stwierdzają, że "Rycerz" wypełnia swoją rolę, a więc pisze chyba tak, jak powinno pisać o sprawach Wiary pismo przeznaczone dla najszerszych rzesz czytelników. Nie sądzimy, aby Dostojni Księża Biskupi błogosławili "Rycerzowi", gdyby w nim były tylko "legendy o Bogu i bajeczki".

Trudno dyskutować o poziomie tam, gdzie wystąpienie o poziom nie ma samo poziomu. Natomiast inną zupełnie rzeczą jest sprawa właściwego ujęcia tematu. Ale i tutaj dyskusja jest trudna. Bo czy, zdaniem p. S. o fachowości dajmy na to pisma wojskowego mają decydować wojskowi czy też - ex-uczniowie liceum handlowego?

N.


Jako jedna ze stałych czytelniczek "Rycerza Niepokalanej" pragnę wyrazić tą drogą serdeczne podziękowanie Sz. Redakcji za trudy i ofiarną pracę związaną z wydawaniem "Rycerza ".

Wbrew wielu złośliwym głosom, które się tu i tam odzywają, "Rycerz" ciągle i niezmiennie pełni swe wielkie i zaszczytne posłannictwo, budząc wśród społeczeństwa ducha gorącej miłości ku Maryi Królowej Polski i ku Jej ideałom.

Niedawno ze smutkiem przeczytałam w jednym z pism młodzieżowych ("Młoda Rzeczpospolita") wypowiedź pewnego młodego człowieka, który nie wahał się umieścić "Rycerza" obok pism brukowych, twierdząc, że tego rodzaju wydawnictwo jest niepotrzebne. Jednakże dzięki Bogu takich jednostek jest wśród nas niewiele. W ostatnim numerze tegoż pisma znalazłam kilka odpowiedzi na artykuł owego "kolegi", które są rzeczowym dowodem aktualności "Rycerza" i jego wśród młodzieży popularności.

Ideały głoszone przezeń znajdują żywy oddźwięk w naszych duszach, uczą, że moc i tężyznę ducha zdobyć możemy przez prace nad sobą, w oparciu o Maryję.

Z tego też względu "Rycerz" powinien zataczać coraz szersze kręgi swej działalności i przez to samo podnosić poziom duchowy i moralny nas młodych.

Jakże przyjemnie posłuchać, że na harcerskich zbiórkach ta czy owa drużynowa czyta swej drużynie "Rycerza", doceniając jego wartość wychowawczą, - jakże miło ujrzeć ten skromny niebieski zeszyt w poczekalni lekarza fabrycznego, przez którą tylu każdego dnia przewija się ludzi.

Może wielu z nich nie zwróci nań uwagi, ale są i tacy, którzy zainteresują się i wezmą do ręki "Rycerza" Maryi, który tylu ludziom jest pomocą i otuchą. Dlatego też niech nikt nie stara się nam wmówić, że "Rycerz" jest niepotrzebny, lub te się już przeżył. Nie - "Rycerz" się nie przeżył, tak jak nigdy nie przeżyją się ideały maryjne, a ci którzy widzą w "Rycerzu" "zacofanie" niech wiedzą, że szkodzą tym Ojczyźnie i młodzieży, której opiekunami się mienią. Młodzież, ażeby mogła być twórcza i wartościowa, musi mięć ideały, musi widzieć przed sobą cel wzniosły, inaczej nigdy nie zdoła się wznieść ponad przyziemność.

A czy mogą być lepsze i piękniejsze ideały ponad te, które głosi "Rycerz"? Bo przecież czego on nas uczy, ku czemu wskazuje drogi? Uczy by przez pracę nad własnym charakterem, przez życie religijne i czyste stać się wartościową jednostką społeczeństwa i jak najlepiej służyć współrodakom i Ojczyźnie.

A przecież o wychowanie dobrych obywateli chodzi podobno wszystkim, więc dlaczegóż nie docenia się "Rycerza Niepokalanej", który już od dawna, może nawet najlepiej służbę tę pełni?

Dla mnie samej "Rycerz" przedstawia wysoką wartość i dlatego wdzięczna jestem Sz. Redakcji za to, że mimo trudności nie ustaje w zbożnym dziele i życzę nadal dużo błogosławieństwa Matki Niepokalanej.

M. W.
uczennica Państw. Gimn. i Liceum

we Wrocławiu