O. Lataste, Apostoł upadłych

O. Lataste jest jeszcze mało znany u nas. We Francji, gdzie się urodził, we Włoszech, w Szwajcarii, w Belgii, w Holandii, nawet w Ameryce południowej i Indiach Holenderskich imię jego jest synonimem apostoła więźniów i ojca pokutujących grzesznic.

Alcyd Lataste już w chłopięcych latach różnił się od innych tym, że kochał Najśw. Maryję Pannę i chciał zostać kapłanem. W młodzieńczym wieku musiał staczać ciężkie walki z pokusami, pod naporem których porzucił nawet w pewnej chwili, swój pierwszy ideał. Jednak jego niezachwiana wierność Maryi sprawiła, że niebawem, w chorobie, odzyskał pierwotny zapał i poświęcił się po odzyskaniu zdrowia apostolstwu wśród nieszczęśliwych. Opiekował się szczególnie młodymi rzemieślnikami i żołnierzami, których uczył katechizmu a w okresie wielkanocnym prowadził do Sakramentów świętych. Zakładane przez niego stołówki żywiły biednych z całej okolicy W 25 roku życia A Lataste poświęcił się Bogu w zakonie św. Dominika. O. Lacordaire, słynny kaznodzieja francuski, przelał w niego cząstkę swego świętego zapału i swego nabożeństwa do św. Marii Magdaleny, którą Kościół daje nam za wzór doskonałej miłości pokutującej.

Jako młody, 32-letni kapłan, pewnego dnia O. Lataste otrzymuje od przełożonych polecenie przeprowadzenia rekolekcji w wiezieniu dla niewiast. Zadanie to przyjmuje, lecz tylko z posłuszeństwa - bez wiary w skuteczność swych wysiłków. Nie wie, że Bóg po to go powołał, aby zrozumiał i podźwignął upadłą kobietę.

Jedna rzecz uderza go: więzienie - to jakby zorganizowana społeczność ludzka. Ci, którzy żyją w nim, mają swoją regułę. "Te mury potężne, te drzwi nielitościwe, ta przerażająca cisza, to zupełne ubóstwo - czyż to nie są ramy, których dusza szuka, gdy porzuca świat? Tak, wystarczy tylko niedostatek ten uczynić dobrowolnym i zasługującym wobec Boga, a więzienie stanie się klasztorem, miejscem, które spowoduje całkowitą zmianę życia u tych, którzy tam przebywają".

Takimi oto słowami zwraca się O. Lataste do niewiast, uwięzionych. Nikt nigdy nie mówił do więźniów w ten sposób. Niewiastom tym, tak głęboko upadłym, O. Lataste zwierza się. Mówi im: "Jeśli zechcecie, możecie się stać - mimo waszych dawnych win - milszymi Panu Bogu, niż dusze, które nigdy nie upadły. - A wiecie jak? - Kochając Boga więcej!... Bóg kocha czystych, cnotliwych, lecz najbardziej tych, którzy Jego - Boga kochają. Bóg nie zwraca uwagi na to czym byliśmy, lecz na to czym jesteśmy. Nic nie szkodzi, że ktoś był winny, jeśli odzyskał cnotę".

I zrozumiano te słowa. O. Lataste opuszcza więzienie zdumiony do najwyższego stopnia osiągniętym wynikiem. Niemal wszystkie niewiasty wyspowiadały się. Ostatnią noc spędzono na adoracji Najśw. Sakramentu. Kilka uwięzionych wyraziło mu chęć poświęcenia się Bogu w klasztorze po zwolnieniu. Lecz cóż, żaden klasztor normalnie nie przyjmie niewiasty zniesławionej.

Podczas modlitwy w kaplicy więziennej O. Lataste otrzymuje od Boga polecenie założenia specjalnego dzieła, dostosowanego do tej naglącej potrzeby. Niewiastom tym i wszystkim innym, które utraciły dobre imię, w jakikolwiek sposób by to nie było, otworzy bramy klasztorów założonych specjalnie dla nich. Tam inne - dziewice nieskazitelnej czci - które poświęciły się temu zadaniu, okryją je swym habitem i welonem. Tak więc grzesznice pokutujące i dusze święte, niewinne, będą żyły wspólnie, równe wobec prawa i obowiązków, nie znające jedne drugich przeszłości. To będzie doskonała rehabilitacja.

Nowa kongregacja dominikańska otrzymała nazwę "Betania" na pamiątkę miasta, gdzie mieszkał przyjaciel Jezusa, Łazarz, u którego Jezus lubił wypoczywać w otoczeniu Marty i Marii - pierwszej, którą rehabilitowało Jego najmiłosierniejsze Serce.

Było to w roku 1864. W dwa lata później pierwszy konwent Betanii został założony. W niespełna trzy lata po tym fakcie umiera O. Lataste w opinii świętości. Dzisiaj dwie kongregacje powstałe z tego samego pnia - obie pod nazwą Betania - obejmują jedna 8, druga 7 domów i liczą razem około 1000 sióstr. W roku 1939 najazd germański zniszczył pierwszy ich dom zakonny w Polsce w Rozalinie koło Warszawy, pow. Błonie; lecz kilka sióstr Betanek przebywających we Francji, w Belgii, w Szwajcarii ma powrócić do kraju. Można się spodziewać, że zgromadzenie rozwinie też wkrótce swą pożyteczną działalność w Azji i Ameryce.