Kultura a rachunek sumienia

Dziś w Polsce każdy chce uchodzić za kulturalnego człowieka. Niewielu jednak wie, na czym prawdziwa kultura polega. Są tacy, i to liczni, dla których najwyższym wyrazem kultury jest samochód, wielolampowe radio w domu, a w najlepszym razie - czysty kołnierzyk i krawat.

Tacy ludzie mylą się srodze. Samochód, radio czy kołnierzyk mogą być, ale nie muszą, przejawami kultury. Widzieliśmy za "niemieckich" czasów w samochodach i czystych kołnierzykach barbarzyńców gorszych niż czarni i nadzy ludożercy afrykańscy.

Prawdziwa kultura, kultura duchowa, tkwi gdzie indziej. Najwyższa władza duszy - to rozum. Człowiek prawdziwie kulturalny, to taki, który posiada potrzebne wiadomości, myśli i potrafi myśleć prawidłowo. A następnie wnioski, do których przyszedł, wprowadza w życie. Człowiekiem kulturalnym jest więc ten, co pomnaża swoje wiadomości, myśli poważnie i postępuje rozsądnie.

Człowiek kulturalny stara się przede wszystkim poznać siebie samego. Jakże mało jednak ludzi myśli dzisiaj, rozmyśla nad samym sobą, dąży do swego udoskonalenia. Istnieją co prawda jednostki, starające się wydoskonalić, ale tylko w dziedzinie, która im bezpośrednio przynosi korzyść, zarobek lub przyjemność. Tymczasem trzeba myśleć i o swej duszy, odpowiadać sobie na pytanie: kim jestem, po co istnieję, jakie są moje obowiązki w życiu, jak je wypełniam i jak je powinienem wypełniać, w jaki sposób mam się stawać coraz lepszy.

Istnieje w życiu katolika chwila, kiedy choć raz do roku musi zastanowić się nad sobą i odpowiedzieć na te pytania. To chwila rachunku sumienia przed spowiedzią. Przed przyjęciem Chrystusa w Komunii czynimy ład w naszej duszy, żeby godnie przyjąć Boga.

Niestety, wielu katolików przyjmuje zazwyczaj Chrystusa w Eucharystii rzadko. A i ów rachunek sumienia odbywa często w sposób pobieżny i nieumiejętny. Zastanawiają się jedynie nad tym, co złego popełnili, a nie obmyślają rzetelnej i wytrwałej drogi poprawy i doskonalenia się w przyszłości. A pomiędzy jedną spowiedzią i drugą żyją często tak, jakby Chrystus nie istniał.

Trzeba częściej robić rachunek sumienia, owszem, codziennie. Pora dnia, która najlepiej się nadaje do owego "myślenia o sobie", to chwila wieczornej modlitwy. Chwila bodaj najcenniejsza w życiu. Kto nabędzie przyzwyczajenia codziennego poświęcania paru chwil Chrystusowi i... sobie - ten musi postępować we własnym rozwoju duchowym, musi stawać się coraz lepszy.

Przed rachunkiem sumienia trzeba się chwilę pomodlić o pomoc Ducha Św., żeby nas oświecił, pozwolił jasno poznać nasze błędy, wzbudzić pokorę i żal. Następnie parę chwil poświęcamy przypomnieniu sobie dowodów miłosierdzia Bożego w naszym życiu. Pozwoli nam to z większą ufnością myśleć o naszych upadkach. A jednocześnie pokaże nam naszą niewdzięczność wobec Boga.

Teraz przystępujemy do właściwego rachunku sumienia. Jest on dwojaki: ogólny i szczegółowy. Pierwszy obejmuje wszystkie nasze wady i upadki. Zastanawiamy się więc, jak wypełnialiśmy nasze obowiązki wobec Boga i staramy się sobie uprzytomnić popełnione grzechy. Bardzo ważną jest rzeczą jasne stwierdzenie, czy grzechy te są ciężkie czy powszednie. Grzech śmiertelny, to czyn którym łamiemy w rzeczy ważnej prawo Boże świadomie i dobrowolnie. Taki grzech pozbawia nas łaski uświęcającej i stawia u wrót potępienia. Katolik, który posiada choć niewielkie wyrobienie duchowe, po stwierdzeniu, iż taki grzech popełnił, stara się jak najprędzej pójść do spowiedzi, żeby pojednać się z Bogiem. A jeszcze prędzej wzbudza żal za grzechy. Grzech powszedni - to każdy inny grzech, popełniony myślą, mową i uczynkiem. I on choć nie pozbawia nas łaski, jest obrazą Boga samego i osłabia nas duchowo, a stąd musimy uczynić wszystko, aby go zmazać.

Dobrze jest rozważać nasze grzechy wedle Dziesięciorga Przykazań lub wedle cnót teologicznych i kardynalnych (ile razy wystąpiliśmy przeciwko wierze, nadziei, miłości Boga i bliźniego, a następnie przeciw roztropności, sprawiedliwości, męstwu i umiarkowaniu). Można też badać nasze postępowanie odpowiednio do ciążących na nas obowiązków: Czy byliśmy w zgodzie z obowiązkami religijnymi, wobec narodu, rodziny, wykonywanej pracy zawodowej, wobec znajomych, wobec wszystkich innych ludzi, wobec własnego umysłu i ciała.

Po zbadaniu ogólnym swego postępowania przechodzimy do rachunku sumienia szczegółowego, choć można go odprawić w innej porze dnia. Tutaj mamy za zadanie wyśledzić naszą, wadę główną, która jest "wrogiem nr 1" naszej duszy, z której wypływają inne nasze błędy i grzechy. U jednego takim grzechem podstawowym będzie pycha, czasem lenistwo, kiedy indziej zamiłowanie do dogadzania sobie, albo samolubstwo, zmysłowość chciwość.

Z taką wadą główną prowadzimy specjalną walkę, obmyślamy jej sposoby i systematycznie podcinamy odrastające pędy, a nawet korzenie, wady czyli jej podstawy w naszej duszy.

Rachunek sumienia kończymy żalem za grzechy i postanowieniem. poprawy. żal ten musi być przede wszystkim aktem woli.

Widząc nasze grzechy, stajemy przed Bogiem, wyznajemy Mu naszą słabość, nędzę i niewdzięczność, a następnie oświadczamy, że żałujemy za te grzechy i chcemy żałować jak najdoskonalej, nie ze strachu przed karą, ale dlatego, żeśmy Najwyższe Dobro, Boga miłosiernego obrazili.

Obok żalu - postanawiamy poprawę. Ustalamy więc plan działania, plan życia na dalszą i bliższą przyszłość. Przede wszystkim określamy, kiedy, gdzie i jak wynagrodzimy krzywdy i przykrości, których inni od nas doznali. Raz będą to proste przeprosiny. Innym razem będziemy musieli wynagrodzić szkodę materialną itp. Następnie obmyślamy sposób wynagrodzenia przez nas znieważonej Dobroci Bożej - a również: kiedy, gdzie i jak spełnimy nasz obowiązek miłości:- pomagania bliźnim czynem i radą.

Kończymy nasze rozważania modlitwą do Niepokalanej o pomoc w pracy nad sobą. Do Niej też często zwracamy się w czasie rachunku sumienia; przedstawiamy sobie, że Ona patrzy na chwile naszego życia, które Jej poświęciliśmy; pytamy się Jej, co sądzi o naszym; postępowaniu, postanowienie staramy się robić według wzoru Jej życia.

Oto kilka uwag o rachunku sumienia.. Przy stałej wprawie - nie zajmie on nam zbyt wiele czasu, nieraz wystarczy nań parę minut. Trzeba jednak pilnować zasady, żeby rachunek ten nie stał się "martwy", dokonywany z przyzwyczajenia. Musi go ożywiać stale miłość do Chrystusa i dążenie do poprawy siebie.

Wyniki stałego odbywania rachunku sumienia okażą się wkrótce. Staniemy się ludźmi, zdającymi sobie dokładnie sprawę z kierunku naszego życia. Nauczymy się kierować sobą, myśleć o życiu, rozróżniać dobro i zło. Nauczymy się dostosowywać nasze postępowanie do zasad. Będziemy się wznosić coraz wyżej po stopniach katolickiej kultury.