Gromniczna
Rycerz Niepokalanej 2/1950, grafika do artykułu: Gromniczna, s. 34

Po stopniach wiodących na dziedziniec świątyni wstępuje Niepokalana, niosąc Jezusa na rękach. Zatrzymuje się przy bramie wschodniej, wmieszana w tłum niewiast czekających na kapłana.

Przyszła, by złożyć Swe Dziecię jedyne Ojcu Niebieskiemu w ofierze, by zaznaczyć Swą gotowość na spełnienie woli Bożej aż do ostateczności...

I, choć w cudowny sposób porodziła Syna Boga Przedwiecznego, a stąd nie potrzebowała poddawać się oczyszczeniu, spełnia ten przepis prawa, aby wypełnić wolę Bożą. Podobnie jak Jezus stał się posłuszny Zakonowi Mojżesza, we wszystkim spełniając wolę Ojca.

Ale ofiara Maryi różni się zasadniczo od ofiar innych niewiast, z Nią stojących. Tamte wykupują swych pierworodnych barankiem lub parą gołąbków. Ona, choć również składa parę synogarlic jako wykup, wie, iż do Jej Syna Bóg ma szczególne prawo i że zażąda od Niej całopalnej ofiary z Niego. Wróci z Nim wprawdzie do Nazaretu, będzie Go chowała i pieściła, lecz na to, aby po latach, spełniając wolę Boga, wydać Go na męczarnie i śmierć okrutną. Wie o tym dobrze, a prorocze słowa Symeona o mieczu mającym utkwić w Jej Sercu przywiodły Jej na pamięć bolesne koleje czekające Jej Syna i Ją z Nim.

W dniu Oczyszczenia Maryi wierni przynoszą świece do kościoła. Kapłan poświęca je przed sumą. W czasie Mszy św. płoną, spalając się ku chwale Bożej - na ofiarę.

Kościół pełen blasków. Płomyki gromnic drgają pogodnymi języczkami. Wokół unosi się woń kadzidła a kolęda faluje uroczyście i z mocą, bo to już ostatni raz dzisiaj.

Po nabożeństwie - gromnicę zapala się jeszcze na chwilę w mieszkaniu, by potem zawiesić ją nad łóżkiem, w widocznym miejscu.

Dlaczego świeca nazywa się gromnicą i jakie ma znaczenie? Nazwa jej pochodzi stąd, że zapala się ją w czasie burzy, gdy gromy biją, aby Maryja chroniła nas przed nimi.

Jest jeszcze poważniejsza i groźniejsza chwila, kiedy się pali gromnicę. To chwila śmierci. I tę to nieuchronną śmierć, tę bezwzględnie zbliżającą się ku każdemu z nas godzinę - ma nam przypominać gromnica.

Dziwne jest, iż katolicy nawet otrzaskani z widokiem śmierci, patrzący śmiało jej w oczy, gdy zabiera innych, o swej śmierci wprost panicznie boją się myśleć. Stosują do tej nieuchronnej konieczności strusią metodę, godną strusiego, mózgu - chowają głowę w piasek.

Każdy zstąpi w bramy śmierci, bo od niej jeszcze nikt się nie zdołał wykupić. Ani geniusz, ani sławny, ani potężny, ani bogaty, ani młody, ani zdrowy.

Jak zatem roztropnie postępują ci, którzy pamiętają o śmierci, którzy z pewnika tej rzeczywistości wyprowadzają z żelazną logiką konsekwencje aż do ostateczności, stosując do nich swe życie!

Od szeregu wieków Kościół modli się do najpokorniejszej Dziewicy Maryi, słowami dodanymi do Pozdrowienia Archanielskiego. Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Bo ta godzina śmierci tak pewna, jak nic na świecie, niewątpliwie nadejdzie. Ale kiedy?...

Godzina śmierci jest niezmiernie ważna, bo od niej zależy wieczność szczęśliwa lub nieszczęśliwa. Dlatego prosimy Tę, której jako Matce naszej i Współodkupicielce zależy bardzo na naszym szczęściu, by w ostatnią godzinę naszego życia modliła się za nami.

Spojrzyjmy jeszcze raz na Ofiarowanie Pana Jezusa. Ostatni prorok Starego Testamentu bierze w drżące dłonie jednorodzonego Syna Boga, tuli Go do piersi zmęczonej życiem i tęsknotą za Zbawicielem i w rozrzewnieniu szepce rozradowany: "Teraz puszczasz, Panie, sługę Twego w pokoju, gdyż oczy moje oglądały zbawienie..."

Czy nie radośnie brzmią te słowa: teraz puszczasz, Panie, sługę Twego w pokoju? O tak, Symeon jest pierwszym człowiekiem Nowego Przymierza, który mówił o śmierci bez trwogi.

I dla nas nie będzie groźny żółtawy płomyk gromnicy jarzącej się w stygnącej dłoni, gdy w życiu pamiętać będziemy o wielkiej prawdzie, jaką gromnica nam głosi: o śmierci. - I o tym, że w świetle gromnicy inaczej przedstawi nam się życie całe.

Spoglądając na gromnicę, nie bójmy się spojrzeć oko w oko tej chwili, w której wcisną poświęconą gromnicę w naszą drętwiejącą rękę. Lecz swe życiowe kroki kierujmy drogami Pańskimi. A w godzinie śmierci będziemy mogli ufnie zawołać ze starym Symeonem:

"Teraz puszczasz, Panie sługę Twego w pokoju..."

Wówczas Maryja, która tysiącom dusz dobrej woli wyprosiła śmierć szczęśliwą i zbawienie, i za nas modlić się będzie. Ona bowiem jest naszą Matką najmiłosierniejszą...