Dobry przykład

Zawsze stałam i stoję na stanowisku, by w miarę możności czynić dobrze drugim - służyć im pomocą a przede wszystkim dobrą radą, pociechą. Przy tym zwracam pilnie uwagę na to, by nie dać odczuć nikomu swej wyższości pod jakimkolwiek względem. Niejeden raz słyszałam słowa błogosławieństwa pod moim adresem, niejedna osoba przychodziła do mnie z prośbą o radę czy pociechę, wszystkim w miarę sił i możności starałam się pomóc. Zdarzyło się nawet, że pewna osoba po kilku latach nieprzystępowania do spowiedzi zdecydowała się w końcu zrzucić ze siebie ciężar grzechów i przyjąć do czystego serca Chrystusa, serdecznie mi dziękując za słowa i przykład, którymi przyczyniłam się do szczęścia i spokoju tej duszy. Przekonałam się namacalnie co znaczy dobry przykład dawany drugim, choćby w zwykłym codziennym życiu.

Tu pragnę silnie podkreślić odpowiedzialność jaka spoczywa na katolickiej inteligencji w stosunku do ludzi niewykształconych. Leży to już w naturze ludzkiej, że prawie każdy stara się naśladować starszego, mądrzejszego, inteligentniejszego, który mu niejako imponuje. Ileż to osób może pociągnąć za sobą taki człowiek, gdy świeci dobrym przykładem. Każdy może na to dać dowody z własnej obserwacji. Ja podam od siebie mały przykład, który mię jako studentkę bardzo zbudował i niezatarty ślad zostawił.

Będąc w czasie roku szkolnego u Komunii Świętej] w pierwszy piątek miesiąca w jednym z małych kościółków naszego miasta, zauważyłam wśród przeważającej liczby biedoty i chorych (przy owym kościółku znajduje się szpital) oraz grupki studentek i studentów znanego mi dobrze profesora filozofii z jego żoną, przystępujących do Stołu Pańskiego. Z jakimże skupieniem i pobożnością rozmawiali (zwłaszcza on) z przebywającym w ich sercu Chrystusem Oczu oderwać nie mogłam od tych dwóch natchnionych w kącie kościoła klęczących postaci. Dziwne uczucie mną wstrząsnęło. Oto przy Stole Pańskim wszyscy jedno jesteśmy. Nie był to tylko zewnętrzny wyraz pobożności. Profesora owego znam właśnie z obserwacji, ponieważ uderzył mię jego bezpośredni i naturalny stosunek do młodzieży. Często chodziłam na jego wykłady (niezapomniane), po których zwykle odbywały się dyskusje. Profesor potrafił stworzyć prawdziwie serdeczną i przyjacielską atmosferę, starał się wniknąć jak najgłębiej w każdą myśl studentki czy studenta, by dać wyczerpującą odpowiedź na każde pytanie, by usunąć każdą wątpliwość. Jego dobroć i przystępność pociąga i imponuje wszystkim słuchaczom.

A chociaż mój wpływ i zakres działania nie może się równać ze znaczeniem profesora, muszę jednak nadmienić, że wiele osób pod moim wpływem zmieniło na lepsze swój dotychczasowy tryb życia. Staram się zawsze pamiętać, że prócz zajmowania się swoją osobą nie wolno mi zapominać o drugich i to zarówno o ich ciele jak i duszy.