Człowiek się modli!

Ze wszystkich istot żyjących tylko człowiek się modli. Między jego instynktami moralnymi nie ma ani jednego, który by był bardziej naturalny, powszechny i nieprzeparty, niż popęd do modlitwy. Dziecko z uległością przykłada się do modlitwy. Dorosły człowiek wraca do niej, jako do obrony wśród upadków i osamotnienia.

Modlitwa wybiega spontanicznie, zarówno na młode usta, które zaledwie mogą wymówić imię Boga, jak i na konających, które ledwie są w stanie je wyszeptać. Wśród wszystkich ludów, sławnych i nieznanych, cywilizowanych i barbarzyńskich spotykamy na każdym kroku akty i formuły wezwań. Wszędzie, gdzie tylko przebywają ludzie, w pewnych okolicznościach, o pewnych godzinach, w pewnym usposobieniu duszy wznoszą się oczy, składają ręce, zginają kolana, żeby błagać, albo dziękować, wielbić, lub przejednywać.

W radości, lub strachu, publicznie, albo w tajemnicy swego serca człowiek zwraca się do modlitwy, jako ostatniego środka ratunku, żeby zapełniać pustkę swej duszy, albo żeby łatwiej dźwigać ciężar życia. W modlitwie, gdy wszystko zawiedzie, szuka on wzmocnienia swojej słabości, pociechy w smutku, nadziei dla cnoty. Ten powszechny i naturalny akt modlitwy świadczy o naturalnej, powszechnej wierze w przebywanie i wiecznie swobodne działanie Boga na człowieka i jego przeznaczenie.