Chrystus obrońcą uciśnionych

Kwestia społeczna jest określeniem używanym często dla wyrażenia bolączek upośledzonych warstw społecznych. Istota jej jest starsza od tej nowej nazwy i sięga najodleglejszych stuleci historii ludzkości. Istnieje ona i dzisiaj i z pewnością przeżyje jeszcze nasze pokolenie.

Nędza i krzywda społeczna wlecze się za ludzkością od 6000 lat historii najstarszego państw basenu śródziemnomorskiego - Egiptu, przez dzieje Asyrii, Babilonii, Fenicji, Indii, Persji, Grecji, Rzymu. Nie ma sprawiedliwości społecznej i w narodzie wybranym - izraelskim. Ani pogaństwo, ani coraz bardziej wypaczona w praktyce religia żydowski nie wprowadzają zasadniczych zmian dla usunięcia krzywdy kobiety i poniżenia warstw uboższych, mniej oświeconych lub niższych - jak twierdzono - pochodzeniem. Nie wprowadzono też w ówczesnym, starożytnym świecie całkowitej likwidacji niewolnictwa.

Rewolucję pojęć o wartości człowiek-wprowadza dopiero Chrystus. Wchodzi w świat egoizmu, wyzysku i nierówności i głosi swą naukę miłości. Uczniom swoim poleca krzewić ją dalej, przede wszystkim jednak akcentuje konieczność stosowania w życiu za-sady miłości bliźniego. Co więcej - Chrystus osobiście daje przykład nie uznawania wszelkich różnic pochodzenia czy majątku. Wbrew ówczesnym pojęciom rozmawia na ulicy z kobietą. Podnosi z upadku otoczona, powszechną wzgardą Jawnogrzesznicę. Uzdrawia i broni nieszczęśliwych chorych i kaleki, chociaż chorobę i kalectwo uważali żydzi za "karę Bożą". "Prostaczkom" i "maluczkim" zapowiada łatwiejszą drogę do szczęścia wiecznego, aniżeli bogaczom.

Apostołowie Jego pochodzący z prostego ludu idą w świat do "nieczystych", do pogan i niewolników, tak, że chrystianizm nazywanej nawet w pierwszych wiekach po Chrystusie "religią niewolników". Wszędzie pokrzywdzeni garną się do nauki, która zapewnia im nie tylko równość w życiu pozagrobowym, ale i równość w życiu ziemskim. "Po tym poznają wszyscy - mówi Chrystus, - żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu" (J 13,35). A św. Paweł, Apostoł narodów, stwierdza w Liście do Galatów (3,28): "Nie jest żyd, ani Greczyn, nie jest niewolnik, ani wolny, nie jest mężczyzna, ani niewiasta, albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie".

Pierwsze gminy chrześcijańskie były urzeczywistnieniem owej dążności, "aby nie było rozerwania w ciele, ale iżby jedne członki o drugich też staranie miały. A jeśli co cierpi jeden, społem cierpią wszystkie członki; choć bywa uczczon jeden członek, wespół radują się wszystkie członki" (Kor. 12,25-26). Z tej samej idei przewodniej wyrosły wielkie dzieła miłosierdzia w postaci szpitali, sierocińców, domów dla podróżnych itd.

Troską o "maluczkich" przepojone było średniowiecze, czas owych wielkich przemian społecznych i politycznych, a zarazem okres wielkich niepokojów. Odzwierciedleniem wpływu ideałów chrześcijaństwa na życie ówczesne były wtedy np. przysięgi rycerstwa, które przyrzekło bronić pokrzywdzonych i wspierać ubogich i nieszczęśliwych. Trudno tu nie wspomnieć i o chwalebnej działalności zakonów, szczególnie zaś naśladowców św. Franciszka z Asyżu.

Ciężki kryzys Kościoła spowodowany odszczepieństwem Lutra i innych "reformatorów" miał po okresie upadku spowodować odrodzenie się katolicyzmu. Już po reformacji, bo w początkach XVII wieku, wyrasta na dalekim i dobrze nawet jeszcze wtedy nie poznanym lądzie Ameryki nowe wielkie dzieło, tzw. redukcje jezuickie w Paragwaju. Pod przewodnictwem niewielu Jezuitów przez szereg dziesiątków lat rządzili się pogardzeni i prześladowani przez kolonizatorów Indianie, wyznaczali sobie zajęcia codzienne i dzielili się plonami swej pracy stosownie do ilości osób w rodzinie. "Kupczenie, chciwość, te źródła tylu zbrodni - nie mają miejsca na tej ziemi błogosławionej - stwierdzał O. Labbe. Prostota i uczciwość tych zacnych Indian są cudowne. Bezinteresowność, miłość, jakie panują między nimi. przypominają nam stale owe szczęśliwe czasy Kościoła, kiedy chrześcijanie oderwani od dóbr tego świata posiadali jedno serce i jedną duszę..."

W ostatnich dwu stuleciach sytuacja gospodarcza świata uległa zasadniczym zmianom przede wszystkim wskutek mechanizacji środków produkcji tj. wielkiemu uprzemysłowieniu. Dało to powód do bogacenia się właścicieli wielkich ośrodków przemysłowych a zarazem do wyzysku coraz liczniejszych zespołów pracowniczych przez pracodawców. Rozwój kapitalizmu a zarazem nędzne warunki płacy doszły do największego natężenia w państwach niekatolickich, sekciarskich i protestanckich. Katolicyzm przez encykliki i listy swych papieży z Leonem XIII i Piusem XI na czele wystąpił do walki z wyzyskiem i niesprawiedliwym podziałem dochodów, równocześnie zaś pomnożył i nadal powiększa ilość swych instytucyj opiekuńczych. Kościół katolicki wie, że naprawę stosunków trzeba zacząć od przemiany człowieka, toteż obok akcji doraźnie j pomocy stosuje działalność na dłuższą metę, działalność wychowawczą, rozpoczętą przez samego Chrystusa za Jego pobytu na ziemi. Chrystus bowiem pozostanie zawsze najdoskonalszym wzorem. Nigdy nie zdoła się wymyślić czegoś doskonalszego od zasad nauki Chrystusowej, opartej na przykazaniu miłości Boga i bliźniego, bo lepszą przyszłość świata można budować tylko w promieniach miłości, a nie wzajemnej nienawiści. To wszystko, co ma uzdrowić stosunki społeczne w świecie - musi opierać się na nauce Jezusa Chrystusa, wzorować na Jego osobistym przykładzie i na Jego zdecydowanej postawie wobec może jeszcze wówczas więcej skomplikowanej sytuacji społecznej. To jest droga jedyna naprawy stosunków społecznych. Wszystko co będzie chciało ją ominąć - nie wytrzyma próby życia i prędzej czy później okaże się zakłamaniem.


...Na nowej tęczy chwały unosi się nad Kościołem Niepokalana. Ona chrześcijaństwo w czasie najcięższych rozpraw szczególną opieką otoczy i da mu zwycięstwo.

Polecajmy Jej opiece posłannictwo Kościoła w Polsce i nasze polskie zmagania apostolskie: Wspomożycielko wiernych, módl się za nami!

August Kardynał Hlond