NaProTechnologia metodą dla niepłodnych
Drukuj

Dr nauk medycznych Iwona Rawicka, lekarz - położnik-ginekolog, adiunkt Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, członek Ogólnopolskiej Sekcji Ginekologiczno-Położniczej Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.

Coraz więcej par szuka pomocy w gabinetach lekarskich z powodu niemożności bycia rodzicami. Przeciętnie co piąta para na świecie jest dotknięta brakiem potomstwa wskutek niepłodności. Podobnie jest w naszym kraju, gdzie kolejka małżeństw oczekujących na adopcję dziecka coraz bardziej wydłuża się. Ostatnio usiłuje się rozwiązać ten problem rodzicielski proponując danie nowego życia metodą in vitro lub naprotechnologią.

Poprosiłem o rozmowę na ten temat dr Iwonę Rawicką, cenioną katolicką lekarz - położnik-ginekolog, posiadającą bogate doświadczenie w zakresie naturalnego planowania rodziny.

Co to jest NaProTechnologia?

Iwona Rawicka: Powstała 30 lat temu, a w tłumaczeniu na język polski znaczy: metoda naturalnej prokreacji. Jest to nowoczesna dziedzina wiedzy ginekologiczno-położniczej, bazująca na rozpoznaniu naturalnego rytmu płodności i jej cyklicznej fizjologii, pozwalająca diagnozować i leczyć różne przyczyny niepłodności. Jej twórcą jest amerykański profesor Thomas W. Hilgers, ginekolog-położnik oraz chirurg, który do tej pracy został zainspirowany treścią encykliki papieża Pawła VI Humane vitae. Gościliśmy go we wrześniu 2009 r. w Lublinie na międzynarodowej konferencji poświęconej tej metodzie, w której miałam też zaszczyt uczestniczyć. Naprotechnologia jest rodzajem diagnostyki i leczenia, której zasadą jest rozpoznawanie i terapia zaburzeń prokreacji bez stosowania środków i metod niszczących jej naturalne mechanizmy. Istnieje tu ścisła współpraca z parą małżeńską, która z pomocą instruktora prowadzi i dostarcza lekarzowi-naprotechnologowi dokładne dane obserwacji objawów płodności, zwłaszcza śluzu szyjki macicy. Diagnostyka i leczenie farmakologiczne są dopasowywane do przebiegu naturalnego cyklu owulacyjnego. W tej metodzie nie stosuje się antykoncepcji. Naprotechnologia umożliwia dogłębne rozpoznanie przyczyn niepłodności i skuteczne ich leczenie. Pozwala na poczęcie poprzez naturalne współżycie płciowe i urodzenie zdrowego, donoszonego dziecka. Wspiera się przy tym najnowszymi osiągnięciami farmakologii, endokrynologii i chirurgii, we współpracy z naturalnymi funkcjami prokreacyjnymi kobiety. U podstaw tego sposobu leczenia leży akceptacja godności człowieka jako dziecka Bożego, piękna rodzicielstwa i radości z przekazywania życia oraz szczęścia aktu małżeńskiego jednoczącego małżeństwo.

Czy jest skuteczniejsza niż tak bardzo w Polsce lansowana metoda zapłodnienia "in vitro"?

IR: Zapłodnienie in vitro polega na doprowadzeniu do połączenia komórki jajowej i plemnika w warunkach laboratoryjnych czyli poza żeńskim organem rozrodczym.

Doświadczenia lekarzy amerykańskich i irlandzkich dowodzą, że naprotechnologia jest skuteczniejsza niż zapłodnienie in vitro; pomaga nawet do 75-80% par, które zgłaszają się leczyć niepłodność; zależy to od przyczyny niepłodności i wieku małżonków.

Jestem przekonana, że jest to najlepsza i najnowocześniejsza forma leczenia niepłodności, która przywraca zdrowie kobiecie. Wyleczona kobieta może zostać matką w sposób naturalny nawet kilka razy, natomiast przy metodzie in vitro kobieta dalej jest osobą niepłodną. Dziwię się zatem, że wielu nazywa ją metodą leczenia niepłodności, skoro ogranicza się tylko do pozaustrojowego procesu laboratoryjnego zapłodnienia. W naprotechnologii nie zapomina się o mężczyźnie, bowiem on też często bywa przyczyną niepłodności, dlatego również jego obejmuje się leczeniem. W tej amerykańskiej naturalnej metodzie płodność małżeńską analizuje się jako całość, czyli zdolność do poczęcia, zarówno u mężczyzny, jak i u kobiety. Jeśli kobieta ma trudności z zajściem w ciążę, przy szukaniu przyczyny zakłada się, że może ona znajdować się po stronie kobiety i po stronie mężczyzny.

Praktyka kliniczna tam, gdzie ta metoda jest stosowana, wskazuje też, że można w niej przewidywać problemy z ciążą np. zagrożenie poronieniem oraz ryzyko innych chorób, w tym choćby raka piersi. Może wyleczyć zespół napięcia przedmiesiączkowego, nawracające torbiele jajnikowe, endometriozę, depresję poporodową i inne dolegliwości, nie narażając organizmu na skutki uboczne innych, niweczących fizjologię płodności terapii farmakologicznych.

Gdzie można znaleźć lekarza-naprotechnologa w naszym kraju?

IR: Na całym świecie ukończyło studium w zakresie naprotechnologii pół tysiąca lekarzy, głównie w krajach anglojęzycznych, ale liczba ta nieustannie wzrasta. W Polsce mamy zaledwie kilkunastu lekarzy w tym kierunku wykształconych i obecnie szkolących się. W Lublinie istnieje Fundacja Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im. Jana Pawła II, którą kieruje lekarz-naprotechnolog Maciej Barczentewicz. Natomiast w Białymstoku jest pierwsza prywatna klinika leczenia niepłodności metodą naprotechnologii prowadzona przez dr. Tadeusza Wasilewskiego. W Szczecinie do tej metody, która jest nadzieją na poczęcie bez konfliktu sumienia, zachęca oprócz mnie także katolicki lekarz położnik-ginekolog Sławomir Laufer. Jesteśmy na etapie przygotowań do ukończenia profesjonalnego kursu wraz z otrzymaniem odpowiedniego certyfikatu po zdaniu egzaminów na amerykańskim Uniwersytecie w Omacha, stan Nebraska. Są z tym związane niemałe finansowe koszty, ale naprotechnologia swoją naturalną formą do tego zachęca, zwłaszcza że coraz późniejsze zawieranie związków małżeńskich i jeszcze późniejsze decydowanie się na rodzicielstwo powoduje, że niepłodnych par małżeńskich jest coraz więcej. Za wyborem tej metody, zgodnej z Dekalogiem, przemawia fakt, iż respektuje ona fizjologię płodności, nie forsując niczego, tylko dopasowuje się do kobiecego cyklu miesiączkowego. Zatem w najbliższej przyszłości, również na terenie naszej archidiecezji będzie można w ten godny kobiety sposób leczyć niepłodność, gdy będziemy po stosownych kursach, bo przecież par niepłodnych nie brakuje.

Co Panią Doktor najbardziej denerwuje?

IR: Chyba to, że w wielonakładowych magazynach, przeznaczonych głównie dla kobiet, prezentuje się środki antykoncepcyjne, mające uboczne negatywne działania, a przede wszystkim uderzające w godność kobiety. Natomiast z naturalnych metod planowania rodziny lansuje się tylko tzw. kalendarzyk małżeński z lat 60. XX w., który jest bazą, na której wyrosły naturalne metody, oparte na obserwacji własnego cyklu miesiączkowego, obserwowane na bieżąco każdego dnia, o których można dowiedzieć się choćby na stronach internetowych Polskiego Stowarzyszenia Naturalnego Planowania Rodziny lub Towarzystwa Odpowiedzialnego Rodzicielstwa oraz w przyparafialnych poradniach małżeńsko-rodzinnych. Jest to celowe omijanie przez liberalne media tej formy pomocy kobietom, by traktować je przedmiotowo, a nie podmiotowo w miłości dwojga.

Zawód lekarza jest tym, do którego trzeba mieć powołanie. Jaka była Pani Doktor droga do tej profesji?

IR: Nie pochodzę z rodziny lekarskiej. Już w szkole podstawowej zdecydowałam się na studiowanie medycyny, bowiem leczenie człowieka tkwiło w mojej osobowości. Nawet wtedy określiłam specjalizację: położnictwo z ginekologią. Potem odbywałam edukację w szczecińskim liceum ogólnokształcącym w klasie o profilu biologiczno-chemicznym, wreszcie podjęłam studia na Pomorskiej Akademii Medycznej. Następnie zdałam egzamin specjalizacyjny z położnictwa i ginekologii. Ustawicznie wiedzę o cudzie narodzin oraz rozmaitych ginekologicznych chorobach i ich terapii poszerzałam, aż do obrony pracy doktorskiej, uzyskując tytuł doktora nauk medycznych. Cieszę się, że pomimo tylu rozmaitych prac, obowiązków, dyżurów szpitalnych, wykładów uniwersyteckich, wizyt lekarskich, wyjazdów, pisania rozmaitych prac naukowych i wynikającego stąd zmęczenia, jestem zawsze pogodna i zadowolona ze służby człowiekowi w jego cierpieniu psychofizycznym. Wszak narodziny nowego człowieka, obrona świętego daru życia i cała posługa medyczna związana z położnictwem i ginekologią jest najradośniejszą wartością w posłannictwie katolickiego lekarza.

Rozmawiał Bogdan Nowak.

Rycerz Niepokalanej 4/2012, s. 27

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.