Chrystus dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba
Drukuj

Chrystus zstąpił z niebaWiele lat temu, jeszcze za czasów PRL-u, w Polskim Radiu nadano audycję, w której na temat religii wypowiadali się młodzi Kubańczycy. Jedna z uczestniczek wyznała z rozbrajającą szczerością: "Nie potrzebuję Jezusa ani Jego zbawienia".

Pokusa samozbawienia jest stara jak świat. Już w Edenie człowiek chciał poznać dobro i zło, a ściślej - pragnął decydować, co jest dobre, a co złe. Wypowiedział posłuszeństwo Bogu. Uwierzył złemu doradcy: "Na pewno nie umrzesz!" I rzeczywiście, na początku owoce drzewa poznania i wiedzy zdawały się bardzo smakować ludziom. Do czasu. Bo powiada Biblia: "A wtedy otworzyły się im oczy..."

Znalazłszy się poza rajskim ogrodem, człowiek coraz bardziej tęsknił za dawnym życiem. Niemożność przekroczenia bramy Edenu - pilnowały jej cheruby - sprawiła, że coraz bardziej wysilał swój umysł, by wymyślić inną drogę do drzewa życia, obchodząc Boga i Jego prawo. Tak zrodziły się przeróżne i przedziwne systemy filozoficzne i religijne, które obiecywały wieczną szczęśliwość. Niestety, bez powodzenia. Zen, nirwana, joga, reinkarnacja - to tylko niektóre ze "sposobów" dotarcia na drugą stronę rzeczywistości bądź wejścia na wyższy stopień egzystencji.

W tej mistyczno-duchowej szamotaninie ludzkiego rozumu tylko nielicznym udało się - tak przynajmniej oni sami twierdzą - dostąpić przebudzenia, obudzenia w sobie jaźni, i poprzez medytację osiągnąć boskie oświecenie. Takie "niebo" rzecz jasna jest niedostępne dla zwyczajnego śmiertelnika, którego nie stać na poświęcenie na miarę Buddy, by usiąść pod drzewem i siedzieć tam dopóty, dopóki nie osiągnie oświecenia. Według tej koncepcji niebo jest doskonale obojętne. Jest stanem doskonałej obojętności.

Tymczasem na świat przychodzi Syn Boży, Jezus Chrystus. Jego Dobra Nowina jest skierowana do wszystkich; wszyscy są wybrani, nie tylko "oświeceni". Jest to Ewangelia o powszechnym "rozgrzeszeniu", dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, który "dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba". Myli się zatem młoda Kubanka co do sprawy "bezcelowości" zstąpienia Syna Bożego na ziemię, jak i bezradni są w swoich usiłowaniach zwolennicy procesów samorealizacji, prowadzących rzekomo do ubóstwienia istoty ludzkiej.

Chrześcijaństwo przynosi zupełnie nową koncepcję boskości człowieka. Jej wyrazem i obrazem jest Jezus Chrystus, Syn Boży, który zstąpił z nieba dla naszego zbawienia - dla naszego ubóstwienia. Boskie pochodzenie człowieka zostało zapisane już w pierwszej księdze Pisma Świętego: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam.... Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył". Prześmiewcze zdanie węża: "Otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło" - w proroczej wizji Dawida nabiera zbawczego charakteru: "Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy - synami Najwyższego". Potwierdzi to sam Jezus, gdy powie, że Pismo Święte, którego nie sposób odrzucić, "nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże". Myśl o "boskim rodzie" człowieka pojawia się również u św. Pawła podczas jego mowy w Atenach na Areopagu.

Obraz ten wkrótce uległ zniekształceniu. Nastał czas nieprzyjaźni. "Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego... zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo Boże". Oto Dobra Nowina płynąca z Nowego Przymierza, które Jezus Chrystus przypieczętował własną krwią na ołtarzu krzyża. Wróciliśmy z "dalekiej podróży" do domu Ojca. Stało się to możliwe dzięki Jego Synowi, który zstąpił z nieba na ziemię nie z ciekawości, ale ze względu na ludzi, ze względu na nasze dramatyczne położenie.

Wydaje się jednak, że często nie doceniamy wspaniałomyślności Boga i uniżenia się Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który "istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi". I dopowiada Ewangelista: do grzeszników przyszedł w gościnę. Między innymi do Zacheusza. Dzięki tej wizycie "zbawienie stało się udziałem tego domu... Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawiać to, co zginęło".

Świadomość wielkiego daru nie jest niestety zbyt powszechna ani głęboka. Toteż szczególnie do nas - przedstawicieli nowoczesnego i zlaicyzowanego społeczeństwa - kieruje dziś słowa zachęty św. Paweł: "Zabiegajcie o swoje zbawienie z bojaźnią i drżeniem", wszak nie przewidziano drugiego (zbawczego) zstąpienia z nieba, poza tym ostatnim, kiedy "Król królów i Pan władców... przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim na sąd".

Ta "sankcja ostateczna" winna nas wszystkich duchowo moderować i dopingować do działania na rzecz zbawienia, a jednocześnie przeciwdziałać ziemskiej gonitwie za sukcesem, który przecież nie może nikomu zapewnić doskonałej samorealizacji ani wznieść na wyżyny boskości. Zbawienie bowiem pochodzi od Boga. Przyniósł je na ziemię Jezus z Nazaretu: najpierw do domu Zacheusza, a potem - do domów każdego z nas.

Radujmy się zatem i dążmy do doskonałości, pokrzepiajmy na duchu, zachowując pokój i jedno myśląc, że Bóg miłości zesłał nam z nieba, dla naszego zbawienia, Jezusa Chrystusa. "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne".

O. dr Ignacy Kosmana OFMConv, RN7-8/2011, s. 220


Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?