Z łakomczuchami nad stawem

Jestem młodą mężatką, kocham dzieci, ale jakoś Pan Bóg nam ich odmawia, lubię więc gdy do nas, do ogrodu przychodzą dzieci sąsiadów. Bawię się z nimi w chwilach wolnych. Urządziłam dla nich huśtawkę, pozwalam im korzystać ze stawu, gdzie używają łódki. Ale teraz, na lato, musiałam zabronić niektórym z nich tych odwiedzin, bo bardzo niszczyły niedojrzały owoc i sobie też chyba przez to szkodziły na zdrowiu. Postanowiłam o tym porozmawiać z moimi małymi gośćmi, choć między nimi nie brak i podlotków i młokosów. Zwołałam je więc w cień pod lipę, nad staw, usiadłam na ławeczce, dzieci pokładły się w gęstej trawie wieńcem przede mną. Próbowałam im tłumaczyć o szkodliwości łakomstwa i powoli wciągałam je do rozmowy.

- A gdy się mocno chce pić, to jak się utrzymać od picia zimnej wody, kiedy zimna jest smaczniejsza i lepiej chłodzi! - zawołała jedna z dziewczynek.

- Ja wolę wodę z syfonu, sodową, prosto z lodu - odezwał się ktoś drugi.

- A ja limoniadę! Musi być mocno zimna.

- Mój tatuś woli piwo! .

- A mój wódkę! Mówi, że wódka grzeje, wódka chłodzi, wódka nigdy nie zaszkodzi!

- Nasza ciocia na upał kręci lody.

- O, ja przepadam za lodami!

- Tak, lody, to "dechowe" najbardziej! - zapiszczało któreś z zapałem.

- Lody! Lody! Lody najlepsze! - podniósł się taki krzyk, jakby dzieciaków kto ze skóry obdzierał.

"Boże! przeraziłam się - jak tu do nich dalej mówić, żeby się umieli powstrzymać od łakomstwa!" Ale wzięłam na odwagę i prowadziłam dalej rozmowę:

- Co większa sztuka - pytałam - napić się wody, gdy się bardzo pić chce, czy umieć się powstrzymać? Na przykład, gdyby śwince, której się bardzo pić chce i jest zmęczona, powiedziała: Nie pij, wstrzymaj się pięć minut bez picia! - czy wytrzyma? czy potrafi??

- Nie!

- A mądre dziecko?

- Potrafi.

Widzicie! Czym się więc różni człowiek od zwierzątka?

- Że potrafi się powstrzymać.

- Im więcej w dziecku człowieczeństwa - tłumaczyłam - tym łatwiej potrafi się ono powstrzymać. Im bardziej ono człowiekiem! Im bardziej dziecko podobne swą siłą usposobienia do osób dorosłych!

- A są dorośli, co chlapią zimną wolę i wcale się nie powstrzymują. Mój wujek...

- I od wódki się nie umieją powstrzymać, mój tatuś to...

- I od papierosów! Mój ojciec mówi, że bez jedzenia mógłby żyć, a bez papierosów nigdy!

- Dzieci kochane - przerwałam im - to brzydko mówić źle o swych rodzicach! Moglibyście inaczej to samo wyrazić. Zamiast wymieniać ojca, powiedzieć: Znam jednego pana, który nie umie się powstrzymać. Ale przecież prócz dorosłych, co nie umieją się powstrzymać są i tacy dorośli co potrafią: nie piją oni wódki, nie palą papierosów, nie klną, brzydko nie mówią. A wy do których chcecie należeć, jak dorośniecie: czy do tych słabych brzydkich, jak zwierzątka?

- Do mocnych! - zabrzmiał chór głosów chłopięcych.

- I do pięknych! - przywtórzyły dziewczątka,

- Ale czy wcale nie pić? - zapytał nagle, bardzo zdziwiony mały, śliczny chłopiec.

- Owszem, pić, ale z kulturą.

- Jak to "z kulturą?" - zawołało wiele głosów.

- To znaczy nie tak jak zwierzątko, ale ze wstrzemięźliwością. A więc, gdy zwierzątko pije, dopóki nie ugasi całkowicie pragnienia, to ty, jak pijesz wodę, zawsze pij choć trochę mniej niż ci się chce. Jeżeli bardzo zimna, to poczekaj, aż się trochę ociepli, bo bardzo zimna szkodzi. Choć troszeczkę poczekaj!

- A mnie nie szkodzi i dużo piję!

- Tymczasem ci nie szkodzi, ale przyjdzie taka chwila, że ci zaszkodzi i może śmiertelnie. Zresztą, tobie może nie zaszkodziło, ale innemu dziecku zaszkodziło, bo dzieci mają różne organizmy, rozmaicie wytrzymałe. Jest też sposób takiego picia, że i zimna woda nie zaszkodzi: mianowicie, należy wpuszczać do gardła osobno kropelkę po kropelce. Wtedy każda kropelka po drodze z buzi do gardła się ogrzeje i swoją zimnością (chłodem) nie będzie szkodziła. Kto z was wytrzymalszy, większy zuch, niech spróbuje czasem wcale nie pić, choć mu się chce, żeby się nauczył powstrzymywać, tym bardziej, że wilgoci w organizmie mamy zazwyczaj za wiele. Niektóre dzielne dzieci, jak chcą, to umieją i po pół dnia utrzymać się bez wody podczas upału, choć biegają lub pracują wtedy w polu na słońcu. Czasem wystarczy napić się tylko kilka kropel, bo często tylko gardłu chce się pić, a organizmowi wcale wody nie potrzeba. Kto z was czuje się większym zuchem, niech też, gdy mu podają lody czy wodę sodową, czy zwykłą wodę, niech zaraz tego nie używa, poczekać: żeby wytrzymać. Lody na tę chwilę można zostawić gdzieś w chłodzie, by się nie rozpuściły. Widzicie, dzieci, nikomu jeszcze nie zaszkodziło, że nie pił zimnej wody, a wielu chorowało z tego, że nie chcieli się powstrzymać. I nikomu nie zaszkodziła trochę letnia woda, a zimna, zwłaszcza brudna woda, niejednego wyprawiła na tamten świat. Wiem, że odważne dzieci nie boją się choroby, a bardzo odważne nie lękają się nawet śmierci, ale odważne dzieci powinny również mieć silne i piękne usposobienie, a dziecko piękne i silne umie się powstrzymać: posiada kulturę wstrzemięźliwości. Tylko niedołęga nie umie się powstrzymać.

- Moja mamusia też tak mówi: żeby lodów nie jeść, nie łykać od razu całych kawałków, tylko lizać.

- Lepiej lodów wcale nie używać. Są smaczne, ale szkodzą. Zawsze szkodzą. Szkodzą przede wszystkim zębom: są dla nich za zimne i zęby od tego później próchnieją, zwłaszcza kto ma słabsze zęby. A potem jak się jest szczerbaty, to się brzydko wygląda. I chore zęby bardzo bolą. Podobnie zębom szkodzi, gdy po gorącym jedzeniu pić zimną wodę.

- A kąpać się rozgrzanemu podobno też niedobrze? - zapytał któryś z większych chłopców,

- Tak jest - odpowiedziałam - powinno wytrzeć się z siebie pot, trochę ostygnąć i dopiero wejść do wody. Ale, ale, moje dzieci, a owoce jeszcze zielone? niedojrzałe? brudne? Trzeba się i od nich umieć utrzymać. Mocne dziecko umie poczekać aż dojrzeją i wtedy je spożywa, bo wtedy owoc nie szkodzi na zdrowiu. Tak samo mocne dziecko posiada tyle cierpliwości, że wytrze wpierw owoc z kurzu, nim go zje. I potrafi jeść nie tyle owoców, ile mu się chce, ale zawsze mniej, dlaczego?

- Żeby wyrobić w sobie kulturę wstrzemięźliwości! Żeby być silnym człowiekiem! - zawołał jakiś chłopiec.

- I jeszcze dlatego, - dodałam - że kto nie przejada się owocem, ten zawsze czuje się zdrowszy. Obecnie najwybitniejsi uczeni i lekarze świata wyjaśniają, ile zdrowia zyskuje człowiek wstrzemięźliwy we wszystkim. Na przykład jeden z uczonych laureat Nobla powiada: "Pragnienie opróżnia tkanki z wody. Post mobilizuje proteiny i materie tłuszczowe. ciała... Każdy człowiek - mówi tenże uczony - ma skłonność wrodzoną do zaspokajania apetytów fizjologicznych i potrzeb sztucznych, takich jak alkohol, szybkość, nieustanna zmiana. Wszelako wyrodnieje, jeśli całkowicie zaspokaja te skłonności. Musi więc przyzwyczajać się do opanowania głodu, potrzeby snu, impulsów zmysłowych, lenistwa, zamiłowania do ćwiczeń mięśniowych, do wódki itd. Nadmiar snu i pożywienia bardziej szkodzi od niedomiaru". Jeszcze teraz tych słów nie rozumiecie, bo są one dla wykształconych, dorosłych ludzi, ale chyba każde z was czuje, ile sił w duszy i zdrowia zdobywa człowiek wstrzemięźliwy. I przez to staje się on szlachetnym, miłym człowiekiem. A nawet jakby bohaterem. Jest on mądry i wie, że na świecie jest za dużo i napojów i pokarmów, i okazji do używania przyjemności, ale że to nie znaczy, żeby używać za dużo, tylko żeby było się od czego powstrzymać, bo wtedy człowiek bardzo uszlachetnia swe usposobienie, staje się wytrzymalszy i zdrowszy. A może wśród was jest i takie dziecko, co nie zjadłoby smacznego ciastka, lecz poczęstowałoby nim ubogą dziewczynkę lub chłopczyka. Albo kto wstrzymałby się od loda i zrobiłby z tego ofiarkę dla Pana Jezusa: żeby za to Pan Jezus obdarzył większym zdrowiem mamę, tatusia?"

Na koniec owej gawędy nadszedł mój mąż i powiada później do mnie:

Czy to twoje gadanie co pomoże? To dzieciaki i tak będą piły zimną wodę, zrywały zielone owoce, próbowały papierosów i wódki, a gdy dorosną, to czegóż jeszcze dopuszczać się nie będą!

- Ale nie wszystkie: Część pójdzie za szlachetnym głosem swego sumienia i potraktuje pokusę jako okazję do walki z nią i zwycięstwa nad nią. Właśnie na te szlachetne dzieci starałam się wpłynąć. Bo już bardzo wiele znaczy, gdy w społeczeństwie chociaż najszlachetniejsze jednostki wyrabiają w sobie wstrzemięźliwość i walczą z tym, co w swej naturze mają słabszego. Najgorzej, gdy wszyscy folgują sobie: gdy wszyscy są słabi, bo takie społeczeństwo zmarnieje.