Wyprawa po dusze ludzkie

W Mugenzai no Sono popłynęły teraz dni jednostajne, szare, radosne i żmudne. A wszystkie były powiązane błękitną nicią, jakby paciorki różańca. Dwunastu zakonników, podobnych do dwunastu robotników w winnicy Pańskiej, krzątało się gorliwie koło nawracania i uświęcania dusz ludzkich. Brat-motor szeleścił i nucił z cicha wysokim, wibrującym tonem melodię pracy, siostra-maszyna klaskała pasem rzemiennym, klekotała statecznie uzębionymi kołami, kiwała się zabawnie i wyrzucała drukowane arkusze "Seibo no Kishi", coraz nowe i coraz gorliwsze w swym dobijaniu się do zapartych serc ludzkich. A nowa falcówka, przysłana w podarunku z firmy warszawskiej Fajansa, klekotała rytmicznie i spieszyła się ogromnie ze składaniem zadrukowanych arkuszy, gdyż gdzieś tam ludzie czekają na niesłychaną nowinę o. Niepokalanej.

Ojciec Maksymilian jeszcze niepewny śpiewnego języka japońskiego. Pisze więc nadal po łacinie swoje artykuły i rozprawy, a japońscy księża-przyjaciele czekają, by je tłumaczyć, a bracia czekają, by szczypczykami wydziobać z kaszty cudaczne literki i układać je w pionową kolumnę, a siostra drukarnia i braciszek-motor niecierpliwią się bardzo, bo serca ludzkie tęsknią. Hej! ileż tych serc ludzkich jeszcze czeka! Podnosi głowę Ojciec znad papierzysków i sumuje. Błądzi oczami po mapie zawieszonej nad biurkiem i jak mityczny Argonauta marzył o wyprawie po złote runo, tak Ojciec Maksymilian marzy o wyprawie po dusze ludzkie. I jak średniowieczny konkwistador marzył o podbiciu obcych krajów dla swego króla, tak Ojciec Maksymilian, konkwistador Niepokalanej, marzy o podbiciu dalekich ziem dla Matki Boskiej. Oto przed nim Chiny olbrzymie, a w kraju -tym miliony ludzi bez prawdziwej wiary. A oto Indochiny z dżunglami nieobeszłymi i z dżunglami w sercach ludzkich. A oto Indie, ogromne mrowisko ludzkie, zżerane nędzą i chorobami, wyzyskiwane i krzywdzone, tajemnicze i nieszczęśliwe; bratobójcze i ciemne!... Ileż by dał Ojciec Maksymilian, boży Argonauta, by dotrzeć do owych serc biednych i przekonać je o wartości miłowania i o wartości przebaczania dla Chrystusa i Matki Jego!... Z radością przyjmuje ową "czerwoną koronę", wyśnioną w pacholęcych latach, byleby tylko człowiek przekonał się, że największą zbrodnią jest krzywda człowieka i że największą świętością jest miłość do człowieka przez Jezusa i Matkę Jego Niepokalaną!...

Westchnął ciężko Ojciec Maksymilian, gdyż nie czas w tej chwili marzyć. Oto bracia mozolą się za ścianą, a siostra-maszyna i braciszek-motor również się mozolą, by słowo o Bogu i o Niepokalanej, zamknięte w kształt pogmatwanych literek, mogło pójść w argonaucką wyprawę bożą.

Niepokalana błogosławi skrzętnej zapobiegliwości swych robotników w winnicy Pańskiej. Rośnie bowiem krąg przyjaciół japońskich, przychodzą do Mugenzai no Sono i prostaczkowie i uczeni, domagają się prawdy, gdyż wszystkich trapi niepokój. Gdzie jest prawda? Niech powie mądry shimpusana z dalekiego Porando, gdzież jest ta prawda. Ojciec Maksymilian umie ją wyjawić. Słuchają przeto zdumieni prostaczkowie i zdumieni uczeni, i aż w dłonie plaskają ze zdziwienia, że ta prawda taka prosta i jasna!...

"Seibo no Kishi" również wędruje po japońskiej ziemi i sieje radosny zamęt w skołatanych sercach. Przychodzą listy ze wszystkich stron. Listy są znowu proste i naiwne, niektóre napuszone mądrością, inne zaś skromne i pokorne, a inne jeszcze trwożliwe i proszące. A wszystkie domagają się, by czcigodny shimpusana powiedział im prawdę, a prawdę tę przyświadczył słowem tak bardzo przekonywującym, żeby już jej nic nie wzruszyło z chybotliwych jeszcze posad. Jest Bóg czy nie ma Boga? A jeżeli jest ów Bóg, to jak On wygląda? I gdzie On jest? W naszych sercach, powiadasz?... To jeżeli przyłożyć dłoń do piersi, a pod dłonią wyczuje się leciuchny stukot serca, to wtedy Bóg tak się objawia? I tak i nie?... A więc jak po prawdzie?

Ojciec Maksymilian nachyla się nad papierzyskami i pisze po łacinie odpowiedzi. Na wszystkie pytania, przychodzące do niego w niezliczonych listach. Skośnoocy konfratrzy przetłumaczą to na język japoński, bracia wyłowią z kaszt cudaczne literki i złożą w pionowe kolumny, brat-motor zanuci wysokim, wibrującym tonem swoją robotniczą modlitwę, siostra-drukarnia rozklekocze się zębatymi kołami, rzemienny pas zaklaska z radości w szerokie dłonie, a na świat poleci odpowiedź jedna i druga, i dziesiąta, i tysięczna, a każda podobna do Anioła, który podważa i unosi kamień z grobowca!

Co raz przerywa teraz Ojciec Maksymilian swoją, pracę, podnosi głowę i patrzy na mapę. Chiny, Indie, Syria, Egipt!...

Zasępił się na drobną chwilę, boć przecież śledzi zdarzenia polityczne w dalekim świecie i przewiduje, że nadejdzie kataklizm. Tajfun spadnie na wsi i miasta, stratuje wszystko, zniszczy, rozniesie, i wytraci życie ludzkie!... Szatan będzie triumfował w ludzkiej złości i w ludzkiej nienawiści!... Rozpętają nad wszelką miarę i zdawać się będzie bliskim triumfu!... O, tak!... Nadleci tajfun, a w jego jądrze będzie chichotał szatan!... Lecz nie trzeba się trwożyć!

"Drodzy Bracia! - pisał do polskiego Niepokalanowa. - Cóż nam mogą uczynić? Najwyżej mogą nam życie odebrać. A wtedy największą zrobią nam przysługę. I wtedy dopiero będziemy mogli dużo zdziałać w niebieskim Niepokalanowie dla podbicia całego świata. Wtedy już nie będzie trzeba kłopotać się ani myśleć o budowaniu, ani o książkach, ani o uczeniu się jak pracować... A pomagać będą nam nasi bracia i ojcowie, co już poszli od nas do niebieskiego Niepokalanowa, gdzie gwardianem jest sama Niepokalana, a robotnikami O. Fordon, O. Wenanty, O. Alfons, Brat Albert i inni.

Za ścianami szumi praca, a Ojciec Maksymilian, zapatrzony w mapę ścienną nad biurkiem, snuje obrazy przyszłości...


Młodzieńcy, którzy ukończyli liceum lub otrzymali maturę gimnazjalną i pragną poświęcić się w służbie Bożej jako kapłani w Zakonie OO. Franciszkanów, mogą składać podania do dnia 1 sierpnia: Prowincjałat OO. Franciszkanów, Warszawa, ul. Zakroczymska 1, jeżeli pochodzą z województw północnych; lub Prowincjałat OO. Franciszkanów, Kraków. PL WW. Świętych 5, jeżeli pochodzą z województw południowych.

(Po odbyciu rocznego nowicjatu dalsze studia odbywają na koszt Zakonu.)

Chłopcy, którzy ukończyli 7 klas szkoły powszechnej i pragną zostać kapłanami w Zakonie OO. Franciszkanów, mogą składać podania pod adresem: Rektor Małego Seminarium, Niepokalanów, p. Teresin k. Sochaczewa (Wr.), jeżeli pochodzą z północnej części Polski; lub Rektor Małego Seminarium OO. Franciszkanów, Sanok, jeżeli pochodzą z południowej Polski.

Dla zdolnych a niezamożnych przewidziane są ulgi w opłatach.

Z podaniem tak w pierwszym jak i w drugim wypadku należy przesłać: 1. metrykę urodzenia, 2. krótki życiorys własnoręcznie napisany, 3. ostatnie świadectwo szkolne, 4. świadectwo moralności od ks. Proboszcza lub ks. Katechety, 5. świadectwo lekarskie, 6. dwie fotografie 7. znaczek pocztowy na odpowiedź poleconą (30 zł).

Podania wraz z załącznikami winny wpłynąć do 15 lipca br.