Więcej samodzielności

Dwie dobre koleżanki spotkały się po 12 latach na wczasach. Naturalnie rozmawiały przede wszystkim o swych dzieciach. Anna miała trzech chłopców i córkę, a Katarzyna Grzesia i Myszkę.

- Moje dzieci - mówiła Katarzyna - tylko się uczą i każdą chwilę spędzają nad książką, nie pociąga ich ani sport, ani roboty ręczne, ani praca w ogrodzie, to typy umysłowe.

- I nic ci nie pomagają? - zapytała Anna.

- Gdzieżbym śmiała ich trudzić - one marzą o uniwerku, chcą być uczonymi.

- Ja inaczej patrzę na tę sprawę - ciągnęła Anna. - My, matki musimy naszym dzieciom dać solidny fundament pod pracę we wszelkim kierunku. Dziecko oprócz zdolności do nauki posiada pęd do artyzmu w tym czy innym kierunku, organizm jego wymaga pracy fizycznej, a dla charakteru konieczne jest życie uspołecznione, koleżeńskie i życie religijne. Dziecko musi się rozwijać wszechstronnie.

- Ale na to trzeba się samemu tym interesować, a mnie np. zajmują tylko książki i to z dziedziny literackiej - przerwała Katarzyna.

Wnętrze bazyliki św. Piotra, W środku tzw. "konfesja" czyli ołtarz papieski Pod tym ołtarzem w prostej linii głęboko znajduje się grób św. Piotra, nad nim nagrobek Gaiusa, nad tym ołtarz Pap. Grzegorza W. Nieco wyżej ołtarz pap. Kaliksta II i wreszcie widoczny tu ołtarz Pap. Klemensa VIII. Nad nim - jak widzimy - wznosi się wspaniały baldachim.

- Jestem człowiekiem i nic co ludzkiego nie może mi być obojętnym - tak mawiali mędrcy - ciągnęła Anna. - Człowiek wychowany jednostronnie [189]jest do pewnego stopnia kaleką i trudno mu się wżyć w kulturę współczesną, trudno również utrzymać się na poziomie. Ostatnia wojna wykazała jak różnorodnych zajęć trzeba się było chwytać, by nie zginąć. Członek niekształcony, niepracujący marnieje, mięśnie niegimnastykowane wiotczeją, pamięć niećwiczona słabo nam służy, zdolność artystyczna, jeżeli nie ma pola do ujawnienia się, zaginie lub zwyrodnieje Tak samo i uczucia, jeśli nie zajmiemy się ich kulturą wypaczą się i umilkną, a wola bez ćwiczenia stanie się słaba, chwiejna, niezdecydowana. I cóż to będzie za człowiek? Wychowanie, to nie samo nauczanie, to wydobywanie i rozwijanie wszelkich możliwości, jakie dziecko z sobą na świat przyniosło, rozwijanie przez obcowanie, ćwiczenie, zabawę, pracę, naukę. Dziecko ma wolną wolę i samo musi w tej pracy brać udział, a nie być biernym automatem odtwarzającym bezmyślnie czynności starszych, powtarzając sam również bez myśli zdania różnych autorów.

Katarzyna się zamyśliła.

- Więc co mam czynić?

- Wciągaj dzieci do prac domowych - odpowiedziała przyjaciółka, - poznaj ich usposobienie, sama dostarczaj im różnych podniet kulturalnych, rozwijaj samodzielność, nie krępuj ustawicznym dozorem. Lepsza nieraz omyłka i błąd z ich strony, niż terror wychowawcy, oraz śledzenie nieustanne. Właśnie typom umysłowym bardzo często brakuje samodzielności.

- Rzeczywiście, mój Grześ nie ma nic samodzielności - przerwana Katarzyna, - ale to lepiej, bo by ustawicznie kłócił się z Myszką, a i ja wciąż bym się musiała gniewać, a tak on jest idealnie posłuszny.

- Mnie to nie zachwyca - znowu odezwała się Anna. - Jeżeli tak łatwo słucha, to nie z przekonania, ale dla wygody, będzie też tak łatwo słuchał każdego kolegi i łatwo się da namówić do niecnych figlów.

- A tak - wtrąciła zafrasowana Katarzyna, - już o to była sprawa w szkole.

- Człowiek samodzielny słucha z przekonania, całą dobrą wolą i tak musimy wychowywać. Jeden z wybitnych pedagogów pisał: "Piękną jest samodzielność, ale jeszcze piękniejsze serce samodzielne, które zostaje zacne i uczciwe, choć się inni sprzeniewierzają, serce, które miłuje prawdę, gdy inni kłamią, serce pełne miłości, gdy inni nienawidzą i potwarzają, serce, które pozostaje czystym, gdy inni postępują bez żadnego hamulca".

- Ale ta moja Myszka musi mieć dużo samodzielności, bo upiera się przy swoim na każdym kroku, wciąż z ojcem wojuje - tak mówiła Katarzyna.

Anna się zamyśliła.

- A ileż ona ma lat?

- Zdaje się że 9.

- Ja w tym nie widzę samodzielności, tylko upór głupiego dziecka, samodzielność zaś rozumu wymaga mądrego sądu. Samodzielnością nie jest ani upór, ani swawola, ani egoizm, nie uznający nikogo po7a sobą. Trzeba w dzieciach wyrabiać przekonania, nie narzucając swoich. Bądźmy wyrozumiałe na zdania dzieci, choć nam przeciwne, spokojnie je przekonywujmy, bez despotyzmu.

Trzeba szanować dziecko, jego tworzącą się osobowość, ale to nie znaczy, byśmy jemu folgowali, odnośmy się z szacunkiem do twórczych prac dziecka i nie zabijajmy ironią, przedwczesną krytyką twórczości. To, co niedojrzałe, niezgrabne z czasem odpadnie, a zostanie sama twórczość, mogąca kiedyś dojść do wielkiego artyzmu a może i geniuszu.

Samodzielność małych ujawnia się w figlach i zabawie, czasem i w psotach. Trzeba dać czas i miejsce na wyżycie się w tym kierunku i nieraz samym należeć do ich spisków zabawowych. Tłumienie inicjatywy w zabawach zabija samodzielność, jak również przesadna miłość usuwająca przed dzieckiem każdą trudność.

Młodzież chce być samodzielną, ale nie chce być odpowiedzialną za swoje wyczyny. Dziecko musi mieć w sumieniu bodziec i sędziego swych czynów. Samodzielności przeszkadzają martwa nawyki, rutyna w życiu codziennym w pewnych zajęciach. Z rozwojem samodzielności trzeba więc łączyć wyrabianie poczucia odpowiedzialności za czyny. Gdy tego ostatniego zabraknie samodzielność może stać się destrukcyjna. Każde dziecko już od przedszkola ma się poczuwać do odpowiedzialności za powierzone sobie zadania, za [190]swój wygląd zewnętrzny, za zdrowie, za odrobienie lekcyj, za zachowanie i za obowiązek.

- I za dążenie do doskonałości - dorzuciła Katarzyna, - za obowiązki względem Boga. Mój mąż wciąż się gniewa, że przypominam o modlitwie, on mówi, że trzeba nauczyć, by dzieci same pamiętały o tym obowiązku.

- To mądra uwaga, moja Kasiu, tak wychowywała mnie matka i temu zawdzięczam moją postawę chrześcijańską, bo Bóg dał nam wolną wolę i chce, byśmy Mu służyli jako wolne dzieci, nie jak niewolnicy. Ale we wszystkim musi być miara, przypominać trzeba, bo jeszcze dzieci nie mają dość wprawy w rządzeniu sobą.

- Aniu droga, skąd ty tak wszystko wiesz?

- Czytam - odpowiedziała - czytam książki o wychowaniu, bo to uważam za mój obowiązek, wszak jestem za dzieci odpowiedzialna.

Rumieniec wstydu ukazał się na twarzy Katarzyny i wyszeptała:

- A ja ani jednej książki z tej dziedziny nie czytałam, ale teraz się poprawię, chcąc wyrabiać w dzieciach poczucie odpowiedzialności, trzeba samej mieć go wiele.

- Tak, droga moja, być odpowiedzialnym- to dać dowód, że się ma zdrową ambicję, poczucie godności. Pilnie liczmy się z naszymi czynami i miejmy odwagę ponieść następstwa naszych omyłek. I tego samego wymagajmy od dzieci. Radość, jakiej doznaje się z samodzielnych czynów, jest wielka. Przekazywanie dzieciom odpowiedzialnych, samodzielnych czynów budzi w nich honor, wzmacnia zaufanie i wydobywa wysiłek, by odpowiedzieć temu zaufaniu.

- Jak wrócę do domu, skorzystam z Twoich rad i napiszę o rezultatach. Tak, chrześcijanin ma wielką odpowiedzialność za nieocenioną łaskę Chrztu Świętego, za nieskończoną miłość, którą winien samodzielnie wykorzystywać i pomnażać każdy wedle swych sił i zdolności


Rycerz Niepokalanej 6/1952, zdjęcie przy artykule: Więcej samodzielności, s. 188

Opis zdjęcia powyżej: Wnętrze bazyliki św. Piotra. W środku tzw. "konfesja", czyli ołtarz papieski. Pod tym ołtarzem w prostej linii głęboko znajduje się grób św. Piotra, nad nim nagrobek Gaiusa, nad tym ołtarz Pap[ieża] Grzegorza W[ielkiego]. Nieco wyżej ołtarz Pap[ierza] Kaliksta II i wreszcie widoczny tu ołtarz Pap[ierza] Klemensa VIII. Nad nim - jak widzimy - wznosi się wspaniały baldachim.