Wiara musi być rozumna
Drukuj

Ojciec Maksymilian Maria Kolbe był to człowiek boży całą swoją istotą. Treścią jego życia i motywem wszystkich jego czynów i całej działalności był Bóg, w którego wierzył i którym żył.

Jego wiara była co prawda początkowo wiarą dziecka, ale nie pozostała na tym stopniu: z latami przekształciła się ona w wiarę człowieka dorosłego i myślącego.

Wiara Ojca Kolbe, przez całe jego życie była przede wszystkim rozumna.

"Wiara musi być rozumna" - mawiał często.

Ojciec Maksymilian uważał, że problem wiary nie jest sprawą uczucia, nastroju czy wychowania, lecz aktem rozumu, który poznaje prawdy i aktem woli, która ostatecznie jest tu decydującą.

Wiara jego nie była jakimś zamknięciem oczu na rzeczywistość otaczającego świata i ślepym rzuceniem się w ciemną głębię, na której dnie należy się spodziewać - wierzyć - że znajduje się prawdopodobnie jakiś Bóg, który nas uratuje przed rozbiciem.

Nie tak wierzył Ojciec Maksymilian.

Bóg dla Ojca Kolbe nie był tylko prawdopodobieństwem. Bóg dla niego był rzeczywistością tak oczywistą, jak oczywistym jest świat, który go otaczał i przedmioty, które na nim istnieją.

Przecież - pisał - "gdy spoglądam na kwiatek, na zwyczajny polny kwiat, nie mogę pojąć, jak można bezmyślnie wątpić w Tego, który jest jego Autorem, który jego plan nakreślił i wszystkie jego części celowo ułożył, by osiągnął owoc, który też rzeczywiście osiąga.

Gdybyśmy gdzieś na księżycu znaleźli jeden tylko zegarek pośród ogólnego bezładu i zamieszania, to by wystarczyło, byśmy z całą pewnością twierdzili, że istnieje jakiś zegarmistrz, który ten zegarek zbudował. Zegarek niszczeje, staje, rdzewieje, rozkłada się na części. Na próżno byś próbował go zasadzić, by nowe młode zegarki wyrobić. A tymczasem nasz kwiatek wydaje owoc, z którego kwiaty i znowu owoce i tak dalej i dalej. I to nie od dziś, ale od wieków, wieków i lat tysięcy. I tych kwiatów tyle, żyjących różnych istot tak wiele, że nie zdołałbyś ich nawet policzyć.

W tak to najróżnorodniejszy sposób stworzenia głoszą chwałę Stwórcy, Ojcu wszechświata".

Przecież rozum nasz widzi we wszechświecie działanie i rozumne i celowe, więc równie oczywiste jest istnienie Boga, który jest sprawcą tego wszystkiego.

Przecież "jeszcze nauka nie zdołała nawet zbadać tajników organizmów już istniejących, gotowych. A jednak aż bije w oczy celowość w budowie choćby takiego oka, czy ucha, by służyły do widzenia czy słyszenia".

Tak myślał sam, podobnie mówił z innymi, w tenże sposób także pisał.

Ścisły jego umysł prowadził go jasną drogą do dalszych wniosków.

Prawda jako prawda, może być tylko jedna, bo przecież "tak" i "nie" nie może być równocześnie prawdą. Więc w sprawie Boga tylko jedno może być prawdą, a w konsekwencji jedna może tylko być prawdziwa religia.

Jaka?

Ojciec Kolbe często i szeroko ten problem rozwijał. W początkach swej działalności pisarskiej w Japonii, a nawet w jednym numerze wojennym polskiego "Rycerza" jeszcze raz powrócił do sprawy jedności prawdy. A z tych wszystkich artykułów wynikało jedno: prawdziwa religia jest ta, którą głosi Kościół Katolicki.

Należy zdać sobie sprawę - zauważa Ojciec Kolbe - że w ogóle w całej dziedzinie poznania mało stosunkowo jest takich rzeczy, które możemy poznać zupełnie dokładnie i bezpośrednio. "Żyjemy w takim ułamku czasu i miejsca, że wszystko co się stało do naszego przyjścia na świat i wszystko to na co nie patrzymy z powodu odległości miejsca, wymyka się bezpowrotnie" spod zakresu bezpośredniego poznania.

W jaki sposób w ogóle możemy poznawać?

"Gdy widzę jakiś piękny obraz, przychodzi mi na myśl, że ten malarz musi być zdolny i budzi się we mnie cześć dla tego człowieka, bo poznałem go jako twórcę obrazu. - Ale jest to poznanie owego zdolnego człowieka bardzo niedoskonałe. Gdy jednak zapytam, kim jest malarz i ktoś, kto go zna osobiście, opowie o nim, poznam go już dużo lepiej, opierając się na słowach opowiadającego. Gdy wreszcie spotkam owego człowieka, ujrzę go, porozmawiam z nim, poznam go już bez porównania lepiej niż przedtem.

Tak zdobywamy poznanie. Najprościej i najjaśniej - przez bezpośrednie zetknięcie się z przedmiotem poznania. Mniej już doskonale - pośrednio, przez świadectwo innych, którzy z tym przedmiotem się zetknęli. Takie poznanie opiera się na wierze w stosunku do tego, kto daną rzecz nam oznajmia. Jeszcze mniej jasno poznajemy przedmiot ze skutków, jakie sprawia. Poznanie to opiera się na rozumowaniu czyli poznaniu przyczyny ze skutków.

Gdy chodzi o poznanie Boga to - "owszem, nie możemy wprawdzie zgłębić Jego istoty i Jego doskonałości, bo Bóg jest istotą nieskończoną, a nasza głowa ma granice i wchodzi w czapkę albo w kapelusz, ale mimo to wiele o Panu Bogu wiedzieć możemy".

"Poznajemy Go przede wszystkim ze skutków, ze stworzeń, jako przyczynę ich Pierwszą i z ich doskonałości wnioskujemy o doskonałości Twórcy. Ale jest to poznanie bardzo niedoskonałe".

Dzieje się to dlatego, ponieważ "wiemy z codziennego doświadczenia, że nasz rozum jest skończony, Bóg zaś musi być czymś wyższym, nieskończenie wyższym, skończonym rozumem nie pojętym. Stąd prawdy, dotyczące bliżej istoty Bożej, są dla naszego rozumu niedostępne". Nie możemy bowiem mieć bezpośredniego kontaktu z nieskończoną istotą Boga. "I tylko sam Bóg nieskończony może te prawdy objąć i przeniknąć i nam coś z nich objawić i wskazać drogę do Siebie".

I rzeczywiście Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus sam o swej naturze nam powiedział.

Jemu więc wierząc poznajemy dokładniej Boga, gdyż Jezus Chrystus znał naturę Bożą bezpośrednio, sam bowiem był Bogiem.

Jako nauczyciel całej ludzkości Jezus Chrystus podał jedną tylko prawdę, bo tylko jedna prawda może się odnosić do Boga i jedną ogłosił religię.

- Jaką?

-"Jak się pani wydaje, - pyta konkretnie w rozmowie Ojciec Kolbe dyskutując nad jednością religii - czy Pan Jezus zakładając religię Swoją i wymagając, by wszyscy uwierzyli w to, co ta religia naucza pod grozą potępienia, nie powinien był dać wszystkim jakiegoś znaku łatwego do poznania, aby wszyscy, którzy szczerze szukają prawdy, mogli go odnaleźć? Czyż odpowiadałoby to mądrości Bożej dać taką religię, której prawdziwości dotąd jeszcze po 20 wiekach byśmy nie byli pewni i musieli jeszcze i jeszcze wiekom powierzyć ewentualne rozwiązanie tej kwestii? Czyż to wszystko możliwe?"

- Nie - religia prawdziwa musi być tylko jedna i można ją jako taką poznać.

- A po czym ją poznać?

I w tej sprawie prawdziwej trudności nie widać.

"Chrystus Pan wiedział, że nastąpią różne odszczepieństwa i dał jasną normę, po której możemy poznać Jego Kościół, zwracając się bowiem do św. Piotra, rzekł; "Ty jesteś opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój". Jego więc Kościół jest ten, który na tej opoce się wspiera", czyli katolicki, czyli religia katolicka jest jedyną Chrystusową, a więc też jedynie prawdziwą.

Dla Ojca Maksymiliana wiara więc była naprawdę rozumną i tak samo na rozumie się opierając można wykazać prawdziwość religii katolickiej.

Studiował ze szczególnym zapałem filozofię, wiele czytał i zastanawiał się nad wartościami różnych systemów światopoglądowych. W końcu doszedł do wniosku, że najlogiczniej, najbardziej, rozumowo na problem człowieka i sens jego życia odpowiada religia, której nauczył się jeszcze od matki.

Można powiedzieć, że wtedy uwierzył jakoby po raz drugi. Nie chodzi tu o sam akt wiary, ale o całe jego nastawienie życiowe.

Ojciec Kolbe od chwili skończenia studiów filozoficznych przylgnął do wiary Chrystusowej, do nauki Kościoła Katolickiego całym sercem. We wszystko czego naucza Kościół, uwierzył odtąd bez zastrzeżeń, bez wątpliwości, przyjmując wszystkie konsekwencje życiowe, jakie z tej wiary płynęły.

Przyjąwszy teoretycznie prawdę, pokochał ją duszą całą, przylgnął do niej czystym sercem i stosował ją w całym swoim życiu.

Ojciec Kolbe nie tylko wierzył, ale tą wiarą żył, wedle głębokich słów św. Pawła: "Sprawiedliwy z wiary żyje".

A życie to okazywało się najpierw w doskonałej praktyce zachowania wszystkich przykazań Bożych i Kościoła, w sumiennym spełnianiu swoich obowiązków stanu, w wierności na drodze, która prowadziła do Boga - do celu ostatecznego jego życia.