W wigilię 10-tej rocznicy
Drukuj

Jesteśmy w przededniu 10-ej rocznicy śmierci sługi Bożego Ojca Maksymiliana Kolbego. Po świetlanym życiu, oddanym całkowicie Niepokalanej, zginął 14 sierpnia 1941 r. w głodowym bunkrze Oświęcimia jako bohater i męczennik chrześcijański. Nie poszedł w niepamięć razem z prochami, które wiatr rozrzucił po polach oświęcimskich, ale żyje w pamięci, co więcej - w sercach katolików. Owszem, czarem swej postaci zdobywa cały świat, przyciągając go jeszcze silniej niż za życia ziemskiego do Niepokalanej.

Przytoczymy niektóre wyznania:

"Uważam, że O. Maksymilian Kolbe to jeden z największych apostołów naszej epoki i jeden z najbardziej bohaterskich męczenników całej historii Kościoła. Jego życiorys powinien być rozpowszechniony we wszystkich językach" (Mons. M. Plaiffer).

" Trzeba koniecznie, aby tę wyjątkową postać "Szaleńca Niepokalanej" poznano w całym świecie... Jest on jakby wskrzeszonym Franciszkiem nowoczesnym z odwagą, dynamizmem i trawiącym ogniem św. Pawła. Jestem całkowicie pod urokiem tego "świętego 20-go wieku" (Dr Roger Brien).

O. Garrigou-Lagrange, wielki teolog dominikański, przeczytawszy książkę o O. Maksymilianie zawołał: "Ach, co za życie, co ze świętość i oddanie się Niepokalanej, co za miłość dusz!" Cały jest pod wrażeniem tej lektury.

E. Neubert, marianista, znany mariolog, pisze: "Proszę "Szaleńca Niepokalanej", bym się zaraził jego szaleństwem".

"Podczas moich podróży po Szwajcarii - pisze L. Villiger z Legionu Maryi - spotkałem się z wielkim zainteresowaniem dziełem O. Maksymiliana Kolbego. Wiele dusz żyje jego przykładem i duchem jego żarliwości apostolskiej".

My, katolicy polscy, bezpośredni spadkobiercy idei O. Maksymiliana, nie możemy dać się prześcignąć obcym w służbie Niepokalanej. W 10-tą rocznicę męczeńskiej śmierci założyciela "Rycerza Niepokalanej" przyrzekniemy, że pójdziemy wiernie i ochotnie za jego głosem i śladem. Ożywimy swego ducha maryjnego i odnowimy swe rycerskie oddanie dla Niebieskiej Hetmanki, a cały sierpień tegoroczny poświęcimy duchowemu związaniu się z O. Maksymilianem i jego ideą. "Pomagajmy drogiemu Ojcu - jak nas zachęca pewna osoba - w urzeczywistnieniu jego wielkich pragnień i jego świętych ambicji, nie przez byle jaki współudział, lecz przez całkowity dar z siebie samych, w ofierze dnia każdego".

Równocześnie wzmożemy swe modły, by O. Maksymilian stanął jak najprędzej na ołtarzach jako błogosławiony i święty. Ktoś z zagranicy pisze o nim: "Dziś... stał się on we Francji niesłychanie popularny i mnóstwo osób modli się o jego beatyfikację". Upraszajmy i my łaski za jego wstawiennictwem, - wszak zapewnił nas, że w niebie "będzie pracował obiema rękami" - głośmy innym jego przepiękne cnoty i natchnione myśli, starajmy się być ich żywym komentarzem, a wówczas Opatrzność pozwoli, że ta gwiazda Kościoła polskiego ukaże całą swą jasność, jaką już dziś - ufamy - świeci przy tronie Niepokalanej.