Tołstoj o alkoholu
Drukuj

Lew Nikołajewicz Tołstoj, najwybitniejszy pisarz rosyjski XIX w., którego dzieła były tłumaczone na wszystkie kulturalne języki świata, ur. 1823, um. 1910 r. Zasady Ewangelii Chrystusowej znał, kochał i po swojemu szczerze realizował w życiu codziennym, zapatrywaniami jednak swoimi tak odbiega od poglądów ówczesnych, że w 1901 r. został przez cerkiew prawosławną wyklęty. Moralny poziom we wszystkich jego dziełach jest bardzo wysoki, lecz katolicyzmu do końca życia oficjalnie nie przyjął, podobnie jak pokrewny mu duchowo hinduski mąż stanu Mahatma Gandhi. Tołstoj był zdecydowanym przeciwnikiem używania jakichkolwiek napojów alkoholowych. Spod jego pióra wyszło na ten temat kilka znakomitych rozpraw, spośród których właśnie drukujemy jedną z mniejszych, napisaną w 1889 roku. Z jęz. rosyjskiego tłumaczył ją J. K. a uwagi krytyczne dołączył X. A. C.

Wino[1] niszczy fizyczne zdrowie ludzi, niszczy zdolności umysłowe, niszczy dostatek rodzin i, co najbardziej przerażające, zaprzepaszcza dusze ludzi i ich potomstwo, a mimo to coraz bardziej rozszerza się używanie napitków alkoholowych i wypływające stąd pijaństwo.

Piją już kobiety, dziewczynki i dzieci. Dorośli nie tylko nie przeszkadzają temu, lecz sami pijani, ich jeszcze zachęcają. Tak bogatym się zdaje jak i biednym, że nie można być wesołym inaczej, jak tylko w stanie pijanym lub półpi[90]janym; wyobrażają sobie, że przy wszelkich ważniejszych wydarzeniach życia: pogrzebach, weselu, chrzcinach, pożegnaniu i powitaniu najlepszy sposób okazania swego smutku kip radości polega na tym, żeby się otumanić pozbawić się człowieczeństwa - upodobnić się do zwierzęcia.

A co najbardziej zadziwia, że ludzie od pijaństwa sami giną i gubią innych, nie zdając sobie z tego sprawy, po co to czynią. Istotnie, jeżeli ktokolwiek zapyta sam siebie, dlaczego ludzie piją, to w żaden sposób nie znajdzie odpowiedzi.

Nie można twierdzić, że wino jest smaczne, gdyż każdy wie, że zarówno wino jak i piwo, jeśli nie zostanie podsłodzone, wydaje się nieprzyjemne dla tych, którzy po raz pierwszy je piją. Do wina przyzwyczajają się, jak do innej trucizny - tytoniu - - wówczas dopiero wino smakuje, gdy człowiek do stanu opijania się przywyka.

Powiedzieć, że jest wino pożyteczne dla zdrowia, również nie sposób, gdy liczny zastęp lekarzy, badających tę sprawę, orzekł, iż ani wódka, ani wino nie mogą przyczynić się do zdrowia dlatego, że nie ma w nich substancyj odżywczych, a jest w nich szkodliwa trucizna[2].

Nie można też powiedzieć, że wino wzmacnia siły, gdyż nie raz jeden, ani dwa, lecz setki razy to stwierdzono, że grupa robotników pijących wykona mniej pracy od niepijących[3]. Również na setkach i tysiącach faktów można zauważyć, że ludzie, pijący wodę, silniejsi są i zdrowsi od tych, którzy piją wino.

Mówią też, że wino grzeje lecz i to jest nieprawdą. Każdy przecież wie, że człowiek który się napił, rozgrzewa się chwilowo, lecz następnie stygnie szybciej niż niepijący[4].

Powiedzieć również nie można, że picie po pogrzebie, na chrzcinach, na weselu, przy powitaniu, [91]przy rozstaniu, przy zakupie, sprzedaży - wspomaga nasz rozum przy załatwieniu naszych zamierzeń, gdyż we wszystkich takich wypadkach nie wolno się otumaniać, ale raczej bez wina, ze świeżą głową należy roztrząsać sprawy. Im ważniejsza jest sprawa, tym bardzie i trzeba być trzeźwym, a nigdy pijanym. Również nie można tego powiedzieć, że kto przywykł do wina, nie może go porzucić bez szkody dla zdrowia, ponieważ widzimy jak ludzie pijący, gdy dostaną się do więzienia - żyją tam bez wina i leczą się tam z nałogu.

Nie można też twierdzić, że wino pomnaża radość[5]. Prawdą jest, że wino na krótki czas ludzi niby rozgrzewa i rozwesela, lecz to nie na długo Człowiek winem jak szybko się zagrzeje i jeszcze szybciej się oziębi, tak też szybko się rozweseli i jeszcze prędzej staje się smutny. Wystarczy tylko zajść do karczmy i w niej posiedzieć, oglądnąć bójki, krzyk i łzy, a każdy zrozumie, jak to wino człowieka rozwesela.

Nie można również i tego powiedzieć, że pijaństwo jest nieszkodliwe. Przecież o jego szkodliwości na ciele - duszy wie każdy.

Co z tego wynika? Wino nie jest smaczne ani pożywne, nie wzmacnia, nie grzeje i w załatwieniu spraw nie pomaga, a szkodzi ciału duszy; lecz mimo to liczny zastęp ludzi je pije - i im dłużej wina używają tym więcej piją.

Dlaczego ludzie piją - i gubią siebie i innych?

"Wszyscy piją i częstują, nie mogę więc i ja kogoś nie pogościć i z nim się nie napić" - odpowiada na to wielu, a przestając ciągle z pijakami, ci ludzie istotnie wyobrażają sobie, że wszyscy wokoło nich piją: goszczą innych. A jednak to nieprawda. Jeżeli bowiem ktoś jest złodziejem, to chętnie ze złodziejami przestaje i zdaje mu się, że wszyscy "udzie są złodziejami. Lecz wystarczy mu kradzież porzucić i zacząć obcować z uczciwymi ludźmi, a wnet spostrzeże, że nie wszyscy są złodziejami. To samo jest i z pijaństwem.

Nie wszyscy przecież piją i innych częstują. Gdyby wszyscy pili i rozpijali, to zatruliby wnet życie. Tak być jednak nie może ponieważ wśród zbłąkanych zawsze byli i jeszcze są w dużej liczbie ludzie rozumni, zawsze było i jest obecnie wiele milionów ludzi niepijących, którzy rozumieją, że kwestii picia względnie nie picia nie można lekceważyć. Jeżeli ręka w rękę idą pijący, napastują innych, chcą cały świat rozbić, to najwyższy już czas, by i ludzie rozumni zrozumieli, że również im należy wziąć się za ręce i walczyć ze złem, aby i ich dzieci się nie rozpiły wśród tych ludzi zbłąkanych.

Czas się już opamiętać!

[1] Tołstoj pochodził z hrabiowskiej rodziny ziemiańskiej, posiadał też duży majątek ziemski w Jasnej Polanie; dlatego też pisze przeważnie tylko o szkodliwości wina, gdyż z wódką na przyjęciach dworskich prawie się nie spotykał. Jeżeli jednak nawet opisane przez niego skutki używania wina są tak odstraszające, cóż dopiero mówić o piciu wódki, która truje nasz organizm gwałtowniej i głębiej?

[2] Przyczyna, że na winie, piwie i wódce ludzie się upijają, leży w tym, iż napoje te zawierają ,alkohol; który jest równocześnie trucizną· i ·narkotykiem. Jako trucizna - niszczy alkohol nasze zdrowie i siły fizyczne, a jako narkotyk - znieczula nasze nerwy, oszałamia rozum, paraliżuje wolę i zniża godność człowieka do rzędu bezrozumnych zwierząt. Właśnie. to narkotyczne zaślepienie sprawia, że pijak w stanie upicia nie widzi swego upodlenia i swego nieszczęścia, Podjąłby to nieszczęście dopiero wówczas, gdyby mógł siebie pijanego zobaczyć trzeźwymi oczami. Ponieważ to jest niemożliwe, postaraj się przynajmniej raz w życiu po trzeźwemu dobrze oglądnąć innego człowieka pijanego i uświadomić sobie, że i ty po pijanemu tak samo wyglądasz i podobny jesteś do nierozumnego bydlęcia, choćbyś posiadał największe wykształcenie.

[3] W czasie tych doświadczeń nie pojono robotników alkoholem aż do stanu upicia. Wystarczyło dać im po 49 gramów alkoholu dziennie, to jest mniej więcej 3 razy dziennie po jednym kieliszku wódki, lub czterokrotną ilość wina, a skutek był zawsze ten sam. Początkowo pijący zrobili nieco więcej, ale gdy zliczono pracę np. z 15 dni, zawsze ci niepijący byli górą.

[4] Wiadomo, że alkohol znieczula nasze nerwy, wskutek czego człowiek pijany nie czuje bólu, gorąca itp., nie czuje też oczywiście i zimna. Nadto alkohol rozszerza nasze naczynia krwionośne, krew napływa więc pod skórę w większej ilości i wywołuje wrażenie ciepła; lecz na skutek zetknięcia się z zimnym powietrzem gwałtownie się oziębia. Poza tym alkohol paruje przez płuca i przez całą powierzchnię skóry, co też przyczynia się do oziębienia organizmu. Skutek jest taki, że pomimo zachwalanej rozgrzewki wódką, często się słyszy o zamarznięciu na śmierć ludzi zagrzanych alkoholem, nigdy zaś się nie słyszy, by zamarzł człowiek zupełnie wstrzemięźliwy.

[5] Tę wesołość podlewaną alkoholem znakomicie określił finlandzki krzewiciel trzeźwości, Matii Helenius, przyrównując pijaka do lampy naftowej. Gdy nafty pełno, to knot świeci i bez podkręcania. Gdy nafty brakuje, zaczynamy knot podkręcać, wówczas otrzymujemy więcej kopciu, niż światła. Kto nie posiada naturalnej wesołości i dowcipu, a zechce go wydobyć dopiero alkoholem, staje się podobny do tej podkręconej lampy bez nafty, która daje więcej kopciu, niż światła. A trzeba to głośno stwierdzić, że pijackie dowcipy prawie zawsze są pełne moralnego kopciu.

Lew Tołstoj