Tajemnice bolesne

I oto bóle rosną, coraz częstsze, coraz straszliwsze. I to trwa godzina po godzinie... O, nocy bez końca, nocy konania bez ulgi ni pociechy. Nie! to za dużo, już nie mogę więcej.

Wiem... Ale tak strasznie się boję...
Zimno mi... Drżę cała .. Kiedyż już skończy się ta męka?
"Ojcze, jeśli to możliwe, niech odejdzie ode mnie ten kielich". A jednak wiesz, że się godzę, wiesz że przynajmniej dusza moja godzi się na to, że przyjmuje cały ten ból i składa go, w ofierze, aby mój mały mógł ujrzeć Światło.

Bóle rodzących! Męczarnie marnowane, bo znoszone tępo, biernie, bezmyślnie... Nie dające się opisać cierpienia matek!
A może to całe życie powinno być jednym wielkim przyzwolonym rodzeniem?...

"Ojcze, nie moja, ale Twoja niech się stanie Wola!

Pokonana

Starałam się trzymać póki się dało. Ale nie ma co dłużej udawać. Trzeba będzie się położyć i basta... No, trudno!

Ale wiadomo, co to znaczy: mamusia jest chora i musiała się położyć...
Wiadomo, że jak mamusia choruje,
to dzieciaki chodzą umorusane, krzywo ubrane,
i bezustannie się kłócą.
Mąż bezradny, nie wie do czego sic zabrać. Posiłki przyrządza się i zjada byle jak... Naczynia nie pozmywane walają się po wszystkich kątach...
Nie móc pracować dla tych, których się kocha, to nie jest lekkie...
...Ale czy pracować ustawicznie jest jedynym sposobem działania?

Tak mi się dawniej zdawało. I często byłam rozczarowana, gdy wyniki te odpowiadały wielkości mych wysiłków.

Ale może to właśnie teraz, gdy mnie choroba przykuła do łóżka i przymusowej bezczynności, stanę się wreszcie - dla moich bliskich, dla całej naszej wsi - tym ..okupem zbawienia", którym tak gorąco pragnę być?!

Zniechęcenie

Czy to wina zmęczenia, czy tej nieprzerwanej szarzyzny?
Nie wiem.

[82]Ale zwykły, codzienny tryb życia aż mnie po prostu dławi. W tym całym środowisku najbliższych czuję się zupełnie obca... Codzienny tryb życia: piętrzący się stos naprawek... konieczność prania. Ta kuchnia, w której wiecznie trzeba powtarzać to samo (osiem, dziesięć osób do wyżywienia, można sobie wystawić ile to trzeba naobierać ziemniaków. A zwierzęta, jak i ludzie, nie mogą czekać).

Sąsiadki są obarczone takimi samymi obowiązkami z tą jedynie różnicą - że im to już przestało ciążyć; długotrwałe przyzwyczajenie zabiło w nich wszelką tęsknotę do życia bardziej uduchowionego, wszelkie łaknienie Bożego pokarmu... Jeśli mi się czasami zdarzy wyznać im ten mój głód Boga, wzruszają ramionami i idą dalej swoją drogą.

Nawet nasz ksiądz uległ powoli temu zeświecczeniu naszego wiejskiego środowiska. -Toteż człowiek czuje się potwornie osamotniony! Lęk... obrzydzenie i bezbrzeżny smutek...

Jakże miłuję Cię, o Jezu, przez całą długą noc drżący na szczycie góry, zalany smutkiem, pokonany obrzydzeniem. Gdyby nie ta niewiarygodna chwila śmiertelnego lęku Boga, przerażałbyś nas, Panie, nas biedne niewiasty, heroizmem Swej ofiary...

Pozwól mi, Panie, ofiarą z mego niesmaku i zniechęcenia obetrzeć Twe Najświętsze Oblicze z łez, które, być może, wycisnęły Ci z oczu moja niewdzięczność i zapoznawanie Twych łask.

Współczucie

Przez całą dzisiejszą noc, Andrzej ani na chwilę nie przestał krzyczeć z bólu...

Nie mówił już nic, nie skarżył się... krzyczał tylko, jednym krzykiem, zawsze jednakim "Mamusiu!, mamusiu!"

W tym słowie zawierało się wszystko: lęk, męka, nadzieja. Przez całą noc, krzyk ten rozdzierał mi duszę na strzępy. Jak gdyby to moje ciało cierpiało w tym maleństwie, które kiedyś było jego cząstką.

Czyś to ty, Andrzejku, cierpiał, czy też to mnie bolało?

Nie wiem.

Ale natomiast wiem co innego. Doświadczywszy na sobie, do jakiego stopnia staliśmy się z moim małym znów "jednym" w cierpieniu, zrozumiałam - choć trochę - co musiała czuć Maryja, gdy Syn Jej umierał na Krzyżu.

Zrozumiałam, że Ona naprawdę, nie tylko duszą całą, ale męka ciała [83]i serca - zjednoczona z Jezusem, jak tylko matka może być zjednoczona z dzieckiem - opłaciła Odkupienie Świata!

Ta szczególna właściwość naszej kobiecej natury podwaja naszą zdolność cierpienia. Przeżywamy w sobie i na sobie wszystko, czego doznają ci, którzy z nas się urodzili.

I Ten szczególny dar sprawia również, że mocą współczucia zdolne jesteśmy przeobrażać ich ból.

Ach, gdybyśmy umiały "współczuć" miłośnie!

Kalwaria.

41° 2/10 Gieniusia się dusi. Nie może już nawet poruszyć główką. Puls wali jak młotem, jest cała rozpalona. Doktór powiada, że nie ma już chyba nadziei. Próbowało się wszystkich środków.

To już... koniec. Chyba jeszcze cud mógłby ją uratować.


Przezroczysta jak laleczka z wosku, pogodna jak nieziemskie zjawisko, Gieniusia leży w białej sukience, z rączkami założonymi jak wtedy, kiedy mocno, mocno spała...

Czy nie czujesz, najmilsza, że cię mamusia całuje. Obudźże się, Gieniuchna, otwórz oczęta.

Gieniusiu!!!

A teraz cię wyrwą z moich ramion... i zabiją gwoździami w małym pudełeczku... i zaniosą do ziemi... drobniutkie ciałko, z którego dusza uleciała!

A my oboje, otępiali, ogłupiali, wsparci jedno o drugie całym ciężarem naszego nieszczęścia, patrzymy na ten kwiat naszej miłości zdeptany, zanim zdążył rozkwitnąć.

"O Boże, Boże, czemuś nas opuścił!?"

Popatrz, Panie, oto w duszach naszych nie znajdziesz ani buntu, ani zwątpienia. Tylko bezbrzeżną żałość naszych rodzicielskich serc, tak straszliwie rozdartych, boś ogołocił nas, jak winnicę w czas winobrania.

"O wy, którzy idziecie drogą, przy-stańcie i patrzcie, czyli jest boleść jako boleść moja!" Może ten wielki smutek był potrzebny, byśmy zdołali stwierdzić do jakiego stopnia umiesz nas, Jezu, zrozumieć i wspomóc. Ty, któryś naprawdę wziął na się nasze udręki, któryś obarczył się całym brzemieniem naszych cierpień.

ODKUPIENIE

Czy będziesz mnie odtąd poznawała we wszystkich próbach, które spotykasz na swej drodze?...

Opierasz się, buntujesz, zniechęcasz...

Po co?

Od czasu, kiedym przyszedł, nikt nie wstąpi ku Mnie, nikt nie zdoła zbawić braci

bez przygwożdżenia się do bierwion Krzyża

- "swego" osobistego krzyża...-

Czyż skarżysz się, żeś wybrana? Kto pragnie iść za mną, niech!

weźmie na się "swój" krzyż...

...to wszystko... to... Ja, który przechodzę przez życie twoje. Ja, który doświadczam cię wedle twej miary; Ja, który cię strzegę na każdym kroku,

abyś nie była kruszona ponad siły;

Ja, który cię miłuję i ścigam, aż do chwili gdy mnie poznasz.

Ale przy końcu dopiero, po wielu latach będziesz mogła powiedzieć "wszystko się dokonało!"

jeśli przez wszystkie dni życia swego będziesz wyrażała zgodę na uzupełnienie tego "co niedostawa Męce Mojej".

Czy chcesz miłować mnie aż do końca?"