Tajemnica wiecznej młodości

- Tatusiu - mówię do swego ojca.

- Nikt by nie liczył tatusiowi sześćdziesiąt lat. Włosa ani jednego siwego, twarz tak gładka i cera tak świeża, że ludzie biorą tatusia za młodego człowieka. Proszę mi powiedzieć, czemu tatuś to zawdzięcza. Jestem dziewczyną prawie już dorosłą; w przyszłości jako kobiecie bardzo mi się przyda poznać zawczasu taki środek na wieczną młodość.

Uśmiechnął się ojczysko i powiada:

- Jestem, widzisz, blondyn. Blondyni później siwieją - i chciał już odejść.

- Tatusiu! - chwyciłam go za rękę, ucałowałam ją ze czcią i nie puszczałam. - Ja chciałabym porozmawiać, więcej się czegoś dowiedzieć właśnie o tym sposobie na wieczną młodość.

Ojciec usiadł, spojrzał w otwarte okno - wieczór właśnie zapadał, pierwsza gwiazda migotała na różowoseledynowym niebie, na wprost nas drzewa owocowe pachniały dojrzewającym owocem - ja usadowiłam się naprzeciw.

- Patrz, jaki świat piękny! - wskazał w okno na ogród i niebo.

- Przyroda taka piękna! - dodałam.

- Widzisz, zawsze kochałem przyrodę. Jeszcze dziś nie ma dnia, żebym na godzinę nie szedł na przechadzkę. Lubię iść w las, albo w pole, patrzeć na piękno kwiatów, zbóż, pól, drzew, chmur, nieba. Zimą rozkoszuję się pięknem śniegu, nawet wichru mroźnego; ba, "kapuśniaczek" jesienny mnie bawi: lubię maszerować wtedy szosą i cieszyć się jakimiś miłymi myślami na wewnątrz siebie.

Wziął kawałek papieru, poszukał nożyczek, wyciął z papieru ramkę i przez tę ramkę kazał mi spojrzeć w okno, żeby w tej ramce ujrzeć kawałek nieba z gwiazdą. - Tylko patrz na ten kawałek nieba jak na obrazek w ramce! - pouczał. - No i co: czy nie piękne? - pytał. Czy którykolwiek malarz wymalowałby taki śliczny kawałek nieba? Czy oddałby jego świeżość? barwę?

Potem poprzez tę samą ramkę pokazywał mi inne wycinki krajobrazu z naszego okna. Wreszcie powiada: - Odwróćmy się teraz na pokój! - Zrobiliśmy tak i obecnie w tej samej ramce-oglądaliśmy "obrazek" z naszego mieszkania: fragmenty ścian, kwiaty, a w końcu ojciec mówi: - Zobacz teraz mój portret w tejże ramce! - Spojrzałam. Rzeczywiście, był portret: tylko jakże doskonały! jak świetnie "namalowany"!

Kazał mi też ojciec przechylić głowę na dół i oglądać w tej pozycji te same "obrazki" w ramce. Jakże cudnie wyglądały!

- Byliśmy w tej chwili w muzeum - mówi ojciec - choć nie opuszczaliśmy domu. Bo czyż nie oglądaliśmy zachwycających obrazów? portretów? - Świat, to muzeum, a zwłaszcza przyroda, tylko trzeba umieć na nią patrzeć oczami artysty, malarza. Daje to człowiekowi wiele radości, które nic nie kosztują. Gdy inni chłopcy, moi koledzy, kiedy dorastali, próbowali papierosów, wódki, szli do knajp, upijali się: i to im sprawiało uciechę, ja lubiłem iść nad rzekę, popatrzeć się na jej bieg, popływać; iść w pola i radować się szumem zbóż; iść w las i posłuchać głosu ptaków, brzęczenia owadów; podpatrzeć zwierzątka, ucieszyć się widokiem ich prac i zachodów. Lubiłem wyjść, gdy burza szalała i maszerować kilka kilometrów wśród huku piorunów, przemoknięty do suchej nitki: cóż to za przepyszne przeżycie! Wieczorem, idąc ulicą, potrafiłem spojrzeć ponad kamienice, w górę, w niebo: na łagodne światło księżyca, na roje gwiazd. Widzisz - mówił ojciec - piękno przyrody, napawanie się tym pięknem daje mnóstwo-przyjemności, a nawet rozkoszy. A przyjemności te są kojące, łagodne, nie szar[220]pią nerwów, jak hulatyki, jak papierosy, wódka. Owszem, piękno przyrody - uspokaja system nerwowy, leczy go. Powietrze, wiatr, mróz, deszcz, spacer, marsz - hartują ciało, zwłaszcza marsze i biegi, wspinaczka na góry, pływanie - są najświetniejszą gimnastyką dla ciała. W maju lubiłem wyskoczyć z łóżka już jako piętnastoletni chłopak o trzeciej, czwartej rano i pobiec za miasto do lasu lub na łąki; po drodze wykąpać się, nazbierać kwiatów polnych i przynieść je mamusi, a potem - z jakim apetytem jadło się śniadanie, i do szkoły! Cóż to za miłe były poranki! Po lekcjach udawałem się do ogrodu kopać ogródek, wypleć go z chwastów, opatrzyć drzewka, narąbać drzewa, na-tłuc węgla i przynieść mamie do kuchni. To był mój sport: praca na powietrzu. Choć nie gardziłem i siatkówką, i tańcem i towarzystwem. Codziennie lubiłem też myć się zaraz po wstaniu do pasa w zimnej wodzie, robię to do dziś. Dlatego nie zaziębiam się. Przykrywałem się zawsze tylko kocem i do obecnych czasów mi to wystarcza. "Wiesz, że gdy wracam z pracy, wolę się przejść pieszo. Doskonale mi to robi na apetyt przed obiadem i wprowadza w ruch cały organizm, który musiał przedtem siedzieć skurczony przy biurku tyle godzin!

- Ale tatusiowi pewnie i usposobienie pomaga do dobrego wyglądu? Łagodne, dobre usposobienie?

- To usposobienie sam sobie wyrobiłem. Zauważyłem, że można zawsze każdemu powiedzieć prawdę, ale jeśli przykra, to łagodnym tonem: by i temu komuś przykrości nie wyrządzić, i sobie nerwów nie nadwyrężać. Nie robię też tragedii z byle głupstwa w domu: wolę się roześmiać, gdy które z was, dzieci, coś niemądrego zrobi, niż się rzucać zaraz z gniewem na dzieciaka. Bo skutek jest ten sam, a piekła w domu nie ma. Przed spaniem zawsze wszystko każdemu przebaczam: żeby bez złości i nienawiści zasypiać. To bardzo uspokaja system nerwowy. Przed samym zaśnięciem myślę o tym, co pięknego tego dnia mię spotkało i co jeszcze w życiu dobrego zrobię; z tymi myślami zasypiam. To sprawia, że śnią mi się sny dobre, krzepiące. A ile mi daje wspólna wieczorem z wami wszystkimi modli-_twa-pacierz! rachunek sumienia i żal za grzechy! A jak łagodzi namiętności, jak ściera wybuchy samolubstwa - częsta Komunia! częsta spowiedź! Miłość przyrody, spokój sumienia i życzliwość dla dzieci: oto łagodne środki podtrzymujące w nas zdrowie systemu nerwowego i zdrowie w ogóle. Zdrowie zatem i młodość! Bądź dobra, szlachetna, a będziesz dłużej młoda, niż mniej od ciebie dobre i mniej szlachetne kobiety! Te ostre środki, w których wielu szuka przyjemności, nie przedłużają ani młodości, ani zdrowia: wódka, papierosy, klątwy, rozpusta, hulanki. To są środki na przedwczesne starzenie się. O, teraz masz wakacje; używaj więc łagodnych przyjemności lata - obcowania z przyrodą, z pracą ręczną na jej łonie. Połącz to z wielką życzliwością dla ludzi i z niewinnym sercem; nabierzesz dzięki temu podczas lata wiele hartu, a twój system nerwowy wzbogaci się w zapasy sił na długie lata młode, moja najdroższa córeczko - zakończył swe rady z rozrzewnieniem w głosie mój najlepszy, "wiecznie młody" ojciec.