Radość Chrystusowa

Katolicyzm, to najgłębsze i najradośniejsze związanie człowieka z Bogiem. To rzeczywista, choć tajemnicza łączność Chrystusa Pana z duszą, która weń wierzy i usiłuje wcielić całokształt własnego, ludzkiego życia w życie Boga-Człowieka. To uświadomienie prawdy, że ziemia i wszystko co jest na niej - w pojęciu katolickim - jest tylko materiałem, środkiem, narzędziem, pomocą człowiekowi do osiągnięcia żywota wiecznego.

Katolik nie gardzi ziemią i nie stroni od jej powabów. Przeciwnie, ocenia ją jako dar Boży, piękny i wspaniały w swym doczesnym wyrazie. Zna on dobrze wartość ziemskiego życia, ale ziemia i ciało służą mu jedynie do doskonalenia samego siebie i osiągnięcia Boga.

Z takiego pojmowania życia powstaje w nas radosna pewność, że nigdy nie jesteśmy sami, że w każdej, złej czy dobrej doli, towarzyszy nam Wszechmoc i Miłość opiekuńcza i tkliwa, że jesteśmy wrośnięci w Boży Byt, który nas przenika na wskroś tak, iż Jezus i my - przez Łaskę z Nim związani - "jedno stanowimy" (J 17,21). To daje nam poczucie bezpieczeństwa i napełnia wreszcie szlachetną dumą, że oto, "ród swój od Boga wywodzę", że nie wiele znacząc w kartotece "tego świata", wielki jestem wielkością Bożą, Jego syn, "dziedzic Królestwa", spadkobierca skarbów, których "ani rdza, ani mól nie psuje, ani złodzieje nie kradną" (Mt 6,19).

Ta spokojna i pełna godności postawa wobec życia jest cechą dusz prawdziwie katolickich, dusz bohaterskich i świętych. Jest ona źródłem ich pokoju i radości.

Ich Chrystus zawsze "vincit, regnat, triumphat" - "zwycięża, króluje i triumfuje", a wraz z Jezusem, złączeni z Nim, zrośnięci, jak "latorośle ze swym szczepem" (J 15,5) zwyciężają i oni. Odchodząc z tego świata, pewni są swego dzieła. Nic dziwnego przeto, że syn bogatego kupca z Asyżu poślubi Panią-Biedę, wilka nazwie bratem, a śmierć siostrą, że Ojciec Beyzym wyrzeknie się dla trędowatych ojczyzny, Brat Chmielowski, dla włóczęgów - sławy, a Ojciec Kolbe za bliźnich przyjmie dobrowolnie mękę śmierci głodowej...

Tak żyjąc, święci nie byli "cudownymi" ludźmi.

Nieprawda, że Bóg przeznacza upatrzone przez siebie jednostki do świętości, podobnie jak i świętość sama w sobie nie jest czymś nadzwyczajnym, niedostępnym dla "przeciętnego" człowieka. Natomiast jest prawdą, że do świętości, która jest jedynie pełnią człowieczeństwa, jesteśmy powołani wszyscy.

Święci Pańscy mieli mądrość z Wysoka, która im wskazywała, iż prawdziwie bezwzględną rzeczą, której trzeba się oddać bez zastrzeżeń jest Miłość. I ten pogląd dawał im spokój, nadzieję, i radość życia.


Katolik jest spokojny i szerzy wokoło siebie pokój, płynący z duszy, która "kocha Pana Boga swego, z całego serca swego, ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samą". Katolik głosi radość Bożą, "rozprasza ponurą atmosferę", i dziękuje Bogu za wszystko. Nie ma dla niego złych "przeznaczeń", nawet cierpienie jest dla niego łaską, ponieważ wie on, że "tylko jeden ból coś warta[1]. Nie lęka się niebezpieczeństw, zna on bowiem słowa Zbawiciela, którymi nas zapewnił: że nawet "włosy nasze wszystkie na głowie są policzone" (Mt 10,30) i że nic nas nie może spotkać bez wiedzy i woli Ojca. Wie on zresztą, że "prawdziwie straszną rzeczą jest tylko moralne zło i nic więcej na świecie[2]. To mu daje poczucie radości i dumy, oraz pewność wiekuistego szczęścia i radości, albowiem Ten, któremu oddał swoje serce, swoją teraźniejszość, przeszłość i przyszłość - trwa na wieki.

[1] K. H. Rostworowski "Judasz z Kariotti"

[2] Platon "Laches" komentarz Wł. Witwickiego, str. 85.