Odkrycie
Rycerz Niepokalanej 2/1952, zdjęcia do artykułu: Odkrycie, s. 52

- Widzę, że jesteś bardzo zajęty, Ludwiczku - woła pan Józef dając czułego szturchańca w ramię swemu wnukowi, dzielnemu 27-letniemu chłopcu.

- Co interesy? Miłość?..

- Zgadł Dziadzio - i mając doświadczenie i miłość ku mnie może będzie mógł mnie zorientować w labiryncie tego, co mnie otacza i tak ciąży...

- Chodź, siądziemy tutaj przy ogniu - w jego cieple, dziadek wysłucha cię lepiej. Mów...

Dziadzio zna Marię, córkę przyjaciela mego ojca i zna także jego siostrzenicę; Izabelę P.?

- Tak; znam je od maleńkości, rośliście razem; siostra twoja jest bardzo bliską ich przyjaciółką.

- Dobrze Dziadziu; obydwie mi się podobają; obydwie są dobre..., nie wiem naprawdę, dla której się zdecydować. Co mi Dziadzio na to powie?

Starzec zamilkł. Zamyślił się...

Ludwik obserwował uważnie jego twarz pooraną zmarszczkami i czułym cierpieniem.

- Dziadzio zawsze mnie wspomagał w mych trudnościach szkolnych i innych sprawach, mam wrażenie, że i teraz mi pomoże.

- Podobają ci się obydwie...? A więc, nie chcesz żadnej, jeśli do żadnej nie masz specjalnej miłości. Dobrze, moje dziecko; pozwól niech one same o tym zadecydują!

- One?... - woła młodzieniec ze zdziwieniem.

[52]- Tak, tak one. Zobaczysz; one same dadzą ci rozwiązanie. Staraj się poznać je do głębi, w sposób bardzo prosty, łatwy i szybko.

- Jak to zrobić?

- Przy pierwszym spotkaniu, usiłuj zobaczyć i zbadać, co one mają w torebce. One same ci pokażą wszystko.

- W torebce?

- Tak, tak, Ludwiczku. Jeśli zdołasz zobaczyć, przyjdziesz do przekonania bez obawy omylenia się o charakterze każdej.

Ludwik poruszył głową na znak powątpiewania i cicho ucałował czoło dziadka. Potem rzekł:

- Nie wiem, nie wiem, jaki wynik może dać mi ta obserwacja...


- Śliczną torebkę masz, Marysiu.

- To prezent od mamy, - podoba ci się?

- Tak, jest bardzo piękna i skromna zarazem. Jeśli mi pozwolisz... lecz nie, nie... - śmieje się Ludwik nieco nerwowo - to byłoby niewłaściwe!

- Niewłaściwe? Co, niewłaściwe?

- Kaprys, ciekawość raczej, zobaczyć wewnątrz, jakie są te torebki.

- Och, jeśli tylko to? patrz, oglądaj- i dziewczyna podaje mu otwartą torebkę.

Ludwik drżącą ręką i z oczami pożądliwymi przegląda jej zawartość: dwie chusteczki, jak dwa skrzydła białej gołębicy; skórzany futeralik z grzebieniem; maleńki bloczek z ołówkiem; mała lalka; kawałek zielonego sukna zwróciły jego uwagę.

Marysia M. widząc to śmieje się.

- Patrz dobrze... Jest igielniczka z nićmi różnego koloru; zawsze, w momencie nieprzewidzianym, może zdarzyć się rozdarcie.


Ludwik dalej przewraca; znajduje różaniec i piękny obrazek Najśw. Serca Jezusowego. Nic więcej!

Z Izabelą nie był już tak nerwowy i nieśmiały w przejrzeniu tego, co miała w torebce.

Wśród żartów i śmiechów, dostał ją do rąk i z udawanymi przeprosinami otworzył ją i przetrząsnął według swej woli.

Co znalazł? Och...!

Programy kin fotografię mody, futeralik na szminkę, bombonik cukierków czekoladowych i zmięte rękawiczki.

Ludwik, zanim zdał dziadziowi relację ze swych "odkryć" wiedział, która z tych dwóch niewiast zasługuje bardziej na jego miłość, na miłość człowieka, co zamierzał założyć ognisko chrześcijańskie, gdzie by panowała zgoda, porządek, spokój i miłość.

I postać Marii coraz bardziej przenikała w głąb jego duszy.

(przeł. J. Jeziorny)