Nieszpory w Zielonej Górze

Nabożeństwo dla małżeństw.

Nowy proboszcz parafii Zielona Góra wprowadził nowy rodzaj nieszporów. W jedną niedzielę przychodziły na nie dzieci, w drugą dziewczęta, w trzecią młodzieńcy, w czwartą pary narzeczeńskie i w ostatnią - małżeństwa. Podczas nieszporów dziecięcych dziatwa śpiewała specjalną litanię: litanię dzieci. Dziewczęta śpiewały litanię dziewcząt, młodzieńcy - litanię młodzieńców, narzeczeni - narzeczonych, małżonkowie - litanię małżeństw.

Akurat na tę niedzielę przypadały nieszpory dla małżeństw. Litanię odśpiewano. Pan Jezus stał na ołtarzu wystawiony. Ksiądz wszedł na kazalnicę. Ludzie ruszyli ku ambonie.

Co mówił ksiądz na kazaniu?

- Ojcowie i matki! - rozpoczął ksiądz. - Na pewno chcecie, by Bóg był dla was miłosierny, zwłaszcza w godzinę śmierci? By był miłosierny dla naszych stron? I dla Polski?

- Tak! - odpowiedziały wszystkie serca.

- Otóż, aby uprosić sobie najwięcej Bożego miłosierdzia, cała Polska, a z nią i nasza parafia poświęci się niezadługo Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Ale do tego musimy się przygotować. A czy wiecie jak? Oto musimy praktykować miłosierdzie. Bo na tyle możemy liczyć miłosierdzia od Boga, na ile sami okażemy ludziom miłosierdzia. Wiemy, że miłosierdzie okazuje Opieka Społeczna, Kuchnie Ludowe, Czerwony Krzyż, Towarzystwo Pań Wincentek, Caritas, a nawet amerykańska UNRRA. Ale wszyscy oni pomagają po staroświecku. Ich pomoc wystarczyłaby całkiem w dawnych czasach, gdy wszystkie małżeństwa żyły z sobą jak Bóg przykazał. Ale teraz pół miliona, a może milion dzieci polskich - jeszcze nim się urodzą - jest mordowanych rok rocznie[1], jednocześnie miliony kobiet każą zabijać te niemowlęta. A przecież te dzieciny, to najbardziej niewinne osoby spośród narodu polskiego! A przecież te wyrodne matki, to nasze siostry: bo to Polki! Musimy tedy ów milion dzieci ratować od śmierci, zanim jeszcze te dzieci się urodzą i owe miliony Polek musimy ratować od popełniania zbrodni. Oto najważniejsze dzieło miłosierdzia na nasze czasy!

Największa hańba.

Pół miliona, a może milion, dzieci polskich, zabijanych co roku, to największa hańba Polski - tłumaczył ksiądz. - I za to głównie Bóg nas karze. Bo nie wolno zabijać dziecka, a tym bardziej dziecka najbardziej bezbronnego i najbardziej niewinnego: dziecka nienarodzonego. Każde takie niemowlę to obraz Dzieciątka Jezus w łonie przeczystym Bogarodzicy.

Płód ludzki, nawet najdrobniejszy, ma duszę nieśmiertelną. Dlatego Kościół nakazuje każdy płód ludzki, nawet najmniejszy, ochrzcić przed śmiercią. Tymczasem przerywając życie milionom dziatek nienarodzonych, wysyłamy na tamten świat bez chrztu miliony dzieci polskich! I tego dopuszczamy się my, Polacy, naród katolicki?!

Co więcej, kto takiej istocie przerywa życie, lub w tym pomaga, albo to doradza, ten natychmiast podlega klątwie Kościoła. Ileż więc przekleństwa Bożego ściągają na swe domy, na nasze strony i na Polskę - ci zwyrodniali lekarze, akuszerki i rodzice, co zabijają dzieci!

Jeżeli rodzice zabijają jedne swe dzieci po to, by drugim swym dzieciom zapewnić lepszy byt, to Bóg nie dopuści, by te pozostawione przy życiu dzieci cieszyły się lepszym bytem. Na zabijaniu bowiem niewinnych dziatek nie wolno opierać starań o lepszą przyszłość, bo przyjdzie pomsta Boża, jakiej Polska ani ludzkość dotychczas nie znała. Zapowiedzią tego są bomby atomowe. Najpierw bowiem pojawiają się takie okrutnice, jak... matki zabijające własne dzieci, a dopiero potem Bóg dopuszcza takich okrutników, jak Hitler; gdy zaś i to nie skutkuje, to zawisa nad światem bomba atomowa. Nie możemy się doczekać zmiłowania Bożego ani my, ani cały świat. Od czasu, jak u nas i na całym świecie nasłała "moda" zabijania dzieci po to, żeby sobie poprawić byt, to zamiast poprawy bytu przychodzą na Polskę i na ludzkość coraz potworniejsze wojny.

Co robić przed ofiarowaniem się?

Jesteśmy narodem dzieciobójców - mówił ksiądz. - Pytam tedy was czy naród dzieciobójców może się poświęcić Niepokalanemu Sercu Maryi? Wprawdzie część małżeństw polskich żyje po Bożemu, ale milczą te małżeństwa, gdy widzą, że złe małżeństwa zabijają dzieci. A to oznaka, że dobre małżeństwa są miłosierne tylko dla własnych dzieci, natomiast bez miłosierdzia dla milionów dzieci skazywanych na śmierć przez wyrodnych rodziców; toteż gdy przychodzi czas pomsty Bożej, tak samo cierpią rodziny dobre, jak i rodziny dzieciobójcze. Muszą tedy małżeństwa, żyjące po Bożemu, dotrzeć do każdego lekarza zwyrodniałego, do każdej dzieciobójczej akuszerki, do każdej matki zwyrodniałej, do każdego szpitala, kliniki, poradni, by nigdzie na ziemi polskiej nie dopuścić do dzieciobójstwa, a rodzinę wielodzietną i matkę ciężarną otoczyć wszelką opieką. Zarazem rodzice dzieciobójcy muszą się wyrzec zabijania dzieci i zaprzysiąc Matce Bożej, że będą miłosierni dla każdego swego dziecka - jeszcze przed jego urodzeniem. Tak samo muszą zaprzysiąc wszystkie szpitale, kliniki, poradnie, wszyscy lekarze, akuszerki, pielęgniarki i wszystkie organizacje Opieki Społecznej, że wezmą w opiekę każde dziecko nienarodzone.

Ale to mało, mamy bowiem na sumieniu jeszcze jeden w najwyższym stopniu niechlujny w oczach Boga grzech: używanie środków zapobiegających powstaniu nowego życia. Wiemy ze Starego Testamentu, że małżeństwa zarażone tymi praktykami Bóg skazuje na śmierć. Zresztą i historia mówi, że narody posługujące się tymi środkami wymarły. Musi tedy naród polski odkazić się z wszawicy neomaltuzjanizmu, zanim się odda Niepokalanemu Sercu Matki Najświętszej.

Słyszymy, że od kilku lat naród za narodem ofiarowuje się Niepokalanemu Sercu Maryi. Różne z tego powodu mogą spływać łaski na każdy naród. Gdy chodzi o nas, to im więcej małżeństw postanowi ułożyć swe pożycie w sposób szlachetny, tym bardziej skorzysta naród polski z owego oddania się Sercu Bożej Rodzicielki.


[1] "Gość Niedz." nr 11 pisze: "Niemieccy lekarze w Krakowie twierdzili, że w G. G. dokonywali polscy lekarze rocznie, skromnie licząc, około 500.000 spędzeń płodu i śmiali się z tego. Jak nas z miarodajnego źródła informowano, 60 proc. lekarzy jednego z większych miast G. G. żyło w czasie okupacji niemieckiej z spędzania płodu".