Kiedyś - przed wiekami - kiedyś żyła jeszcze na ziemi - Niepokalana, śpieszyłaś do chorej Elżbiety, by jej dopomóc w potrzebie. Siostrzane, pełne wzniosłej miłości i Bożego pokoju nawiedzenie. Wnosiłaś wówczas w jej dom dostojną ciszę świętości, radosne skupienie i zadumanie Bogiem, atmosferę szczęścia zdobywaną kosztem zapominania o sobie.
Przestąpiłaś, Maryjo, próg elżbietańskiego domu i - jak za dotknięciem kontaktu salę rozjaśnia nagle powódź ciepłego elektrycznego światła - wnijście "Twe rozlało blask pokoju.
Nawiedź i mój dom Maryjo! Przyjdź z całą Swą dobrocią, na nazwanie której brak wyrazu w ludzkiej mowie. Przyjdź z hojnością uproszonych od Boga łask, by wypełnić nimi zapracowane moje życie.
Tak bardzo, bardzo potrzeba mi, Maryjo, Twej pomocy! Gdzie spojrzę, kędy się zwrócę - ludzka moja niemoc i nieudolność nie potrafi sobie poradzić. Bez Ciebie, Matko, Przewodniczko najlepsza, ni krokiem w życie naprzód nie postąpię.
Tylko ono - to matczyne pochylenie się w blaskach łaski - ustrzeże mojego męża od złud... że go nie zwiedzie błędny ognik ze szlaków prawości na bezdroża - że oślepiający błysk chwilowego omamienia, nagły wybuch namiętności nie spopieli słów przysięgi - składanej w przyzywaniu Boga - wierności aż go grobu. Moje niewolnicze przywiązanie, oddanie serca bez reszty, zapobiegliwość przemyślna i praca najbardziej staranna nie zatrzyma go przy mnie - jeśli Ty mi, Maryjo, swą łaską nie dopomożesz. Tylko cud Twego miłosierdzia sublimować może jego myśl i ducha.
Twoje jasne, przeczyste dłonie niech się kładą błogosławieństwem na główki mych dzieci. Znamieniem opieki Twojej niech się kładą. - Dopomóż mi je wychować, Matko Najświętsza! Ja nie znam duszy własnego dziecka i nie potrafię jej przejrzeć, ni przemówić doń, gdy już pierwsze tajemnice przede mną mieć zaczyna.
Złotymi nićmi wzajemnego zrozumienia się i zaufania powiąż nasze serca - serca jednej rodziny zogniskowane w Twoim przeczystym Sercu. Twoje dłonie niech je zgarną - rozpierzchłe w indywidualnych, samotnych dążeniach... Niech je zgarną do kolan Swych.
[199]Nawiedź i mój dom Maryjo!
Uprzątnę go i ozdobię na przyjście Twoje. Przed Twoim wizerunkiem zapalę, lampkę - czerwony płomyk czuwającej miłości. Wiązanki lipcowych kwiatów poniżej - puszyste astry i płomieniste dalie - mówić Ci będą o moim uwielbieniu...
Co wieczór zwoływać będę swe dzieci rozbiegane i męża zaproszę na wspólną przed nim modlitwę.
"Zdrowaś Maryjo" popłynie równym, rozlewnym rytmem... Pieśń o Tobie, Matko Najświętsza, z wzruszonych piersi się zerwie ptaszę-cym trzepotem. Mówić o Tobie będziemy jako o Tej, co żyje wpośród nas.
Nawiedź i mój dom Maryjo!
Duszą wyjdę na. Twe spotkanie. U progu swego klęczeć będę rozmodleniem.
Przyjdź! Tyś spełnieniem mych wszystkich oczekiwań.
Z Tobą pokój, miłość i cisza niczym niezmąconego z Jezusem szczęścia.