Matko, prowadź swe dziecko do Chrystusa
Drukuj

Św. Paweł wypowiedział piękne zdanie, w którym zawiera się sens i cel chrześcijańskiego wychowania według planu Bożego.

Zdanie to brzmi: "z powrotem do Chrystusa".

To zdanie określa krótko i treściwie twoje święte obowiązki i wyraża najgłębszą tęsknotę twego serca.

Obowiązkiem twoim jest dopilnować, by dziecię zaniesiono do Chrztu św[iętego], by się nauczyło pacierza i przystąpiło do Stołu Pańskiego. Jezus ma być najlepszym przyjacielem twojego dziecka. Naucz dziecko kochać Chrystusa.

Jakże często masz sposobność mówić z dzieckiem o Zbawicielu i razem z nim przeżywać prawdy Boże.

Atmosfera religijna, w której twoje dziecko się wychowuje, zależy od dobrego przykładu ojca i matki. Ty masz najwięcej sposobności do czuwania nad modlitwą dziecka. Czasem możesz je zabrać na Mszę św. do kościoła. Postarasz się; o to, by zachowano w rodzinie zwyczaje religijne związane z poszczególnymi okresami roku kościelnego. Twój dom stać się może jak gdyby świątynią dzięki obrazom religijnym oraz krzyżowi, który powinien wisieć na godnym miejscu. Ty najlepiej odczuwasz wszystkie przeżycia młodej duszyczki twego dziecka. Ty wiesz najlepiej, że wychowanie religijne nie może się ograniczyć tylko do pewnych zwyczajowych i zewnętrznych formułek, ale winno być rozsądnym urabianiem młodych serc.

Matko! Pamiętaj o tym, że jesteś z postanowienia Bożego przewodniczką twego dziecka do Chrystusa. Z tych względów jesteś także przez Boga powołana na nauczycielkę prawd wiary św. Tę misję nauczycielską powinnaś umiejętnie dostosować do poszczególnych okresów rozwojowych dziecka. Im więcej dziecko postępuje w swym rozwoju, tym ważniejsze twoje zadanie.

Twoją świętą powinnością jest rozpalić płomień wiary w duszy dziecka, czuwać i podsycać go, aby nie zgasł pod tchnieniem przyszłych burz życiowych. Pamiętaj, że za twoim słowem matczynym stoi powaga Boga.

Twoje trudności

Ale powiesz może: "Jak ja temu podołam?".

Nie daj się odstraszyć początkowymi trudnościami. Nie mów: "Przecież księża uczą religii". Nie mów także: "Dziecko moje chodzi do kościoła i słucha nauk niedzielnych".

Przypomnij sobie tylko jak to pomagasz twojemu dziecku przy czytaniu, pisaniu i rachunkach. Dbasz o postęp umysłowy twojego dziecka. Pomyślne wyniki sprawiają ci radość. Czy tego nie mogłabyś czynić, gdy chodzi o naukę wiary? Kapłan przy nauce religii używa wszystkich możliwych środków, aby podać dzieciom prawdy Ewangelii, ale ponieważ ma wielką ilość dzieci, dlatego nie może twojemu dziecku poświęcić tyle czasu, ile ono potrzebuje. I to właśnie jest twoim pierwszym i najświętszym obowiązkiem. Kościół i szkoła są tylko pomocnikami dla rodziców w ich pracy religijno-wychowawczej.

Nie mów: "Boję się rozmawiać z moim dzieckiem na tematy religijne". Nie bój siei świętości, ale raczej miej dla niej głęboki szacunek, bez żadnej obawy. Tę pierwszą obawę powinnaś przełamać, gdyż otrzymałaś w Sakramencie Bierzmowania i w Sakramencie Małżeństwa szczególną łaskę po temu. Zacznij tylko, a przekonasz się, jak głęboko ty i twoje dziecko jesteście przepojeni wiarą.

Będziesz może mówić: "To zbyt ciężkie dla mnie zadanie, nie podołam, nie mam do tego potrzebnego wykształcenia". A czyż nie mówi przysłowie, że "funt rozumu matczynego więcej znaczy niż cała góra wiedzy książkowej?" Masz tylko rozgrzewać twe dziecko twą wiarą i twym przekonaniem religijnym. Niejeden katecheta mógłby ci pozazdrościć tego przystępnego, serdecznego sposobu pouczania, w jaki ty, jako matka, potrafisz nauczać. Znasz twoje dziecko i jego codzienne sprawy. W życiu domowym znajdziesz wiele możliwości do praktycznego zastosowania nauki wiary. Ty najlepiej wczuwasz się w znaczenie tego, co dziecko mówi, rozumiesz jego język. Dziecko ma tyle pytań. Do kogóż ma się ono z nimi zwrócić, jak nie do ciebie? Któż mu lepiej odpowie na to pytanie jak nie ty?

Nie mów również: "Nie można przeładowywać dziecka wiadomościami religijnymi". Nie zapominaj, że dziecko wiele widzi, dużo słyszy i czyta. Sporo wrażeń nieraz szkodliwych działa na nie, z czego ty często nie zdajesz sobie sprawy. Nie lekceważ sobie tych niebezpieczeństw. Dziecku trzeba dopomagać i umacniać je przez stałe pouczanie, upominanie i przyzwyczajanie do dobrego.

Trudności twoje mogą pochodzić jeszcze z braku czasu, oraz z nawału zajęć domowych. Każdy wie, jak wielki ciężar pracy spoczywa na barkach matczynych. Słuszne jest powiedzenie "Dwudziestu mężczyzn nie zniosłoby tego, co jedna matka znieść potrafi". Nauka religii to nowy obowiązek dodany do twych codziennych trudów, obowiązek, któremu trzeba poświęcić pewną ilość czasu. Ale jeśli tyle czasu poświęcasz dla ciała twego dziecka, to czyż nie znajdziesz godzinki dla jego duszy? Dusza twego dziecka też potrzebuje pokarmu. Najstosowniej będzie podawać dziecku ten pokarm duchowy wśród codziennych jego zajęć. Dziecko zastosuje się stopniowo do udzielonych mu wskazówek. Czas również się znajdzie, choćby tylko pół godziny tygodniowo. Nie odstępuj od tej zasady. Zbierz wszystkie twoje dzieci razem na pół godziny, bo wspólna nauka jest skuteczniejsza. W ten sposób wyrobi się wśród dzieci ochotne współzawodnictwo.

Jeszcze może ostatnią trudność wysuniesz: "Tak, ale dziecko moje nie będzie miało ochoty do takiej nauki ze mną. Jak je pozyskam dla tej sprawy?" Otóż nauczanie takie nie powinno mieć charakteru nauki w zwyczajnym, ścisłym znaczeniu. Ma ono płynąć raczej z serca - być więcej bezpośrednim, a mniej książkowym. Taki sposób nauczania utoruje drogę do serca dziecka. Z góry musisz nastroić duszę swoją na nutę Bożą. Zacznij naukę od pieśni i wyjaśnij dziecku jej znaczenie. Przeczytaj również coś ciekawego i pięknego. Nie powinnaś się zabierać do nauczania dziecka w zdenerwowaniu lub po kłótni. Nie wolno ci czynić z niej narzędzia kary za jakieś nieposłuszeństwo. Owe pół godziny powinno być czasem radosnego i poufałego obcowania z twym dzieckiem i Zbawicielem. On sam powiedział: "Gdzie dwóch albo trzech zgromadzi się w imię moje, tam ja jestem wpośród nich".

Błogosławieństwo Boże

Bądź pewna, że Bóg obficie pobłogosławi twojej pracy w nauczaniu religii. Podjęcie się tego zadania sprawi tobie i twojemu dziecku podniosłą radość. Zbliżysz się jeszcze więcej do dziecka i przekonasz się również, że i ty sama przy tym duchowo się wzbogacisz i pogłębisz swoje życie religijne. Znana jest bowiem zasada: "Najlepiej sami się uczymy, ucząc innych".

Nauka taka oszczędzi ci niejednej przykrości. Częste upominanie dziecka stanie się zbędne. Opowiesz dziecku np. o posłuszeństwie Dzieciątka Jezus w domku Nazaretańskim. Opowiadania oprzesz o Ewangelię i pokażesz odpowiedni obrazek, który szczegółowo objaśnisz i powiesz dziecku, że dobre dziecko słucha rodziców. Jeśli następnego dnia polecisz coś dziecku wykonać, a wykonanie tego polecenia będzie wymagać od dziecka pewnej ofiary i samozaparcia, to czyż przykład Dzieciątka Jezus nie skłoni dziecka do poniesienia tej ofiary i nie zachęci do posłuszeństwa? W ten sposób łaska Boża pomoże ci dziecko ugruntować w cnocie, o ile oczywiście zasłużysz sobie na tę łaskę przez niewielki trud w udzielaniu nauki religii.

Z tego co podasz twojemu dziecku może niejedno pójdzie w niepamięć, ale zawsze pozostanie wiele, co stanowić będzie cenną spuściznę na późniejsze życie. Twoja nauka będzie mu podporą i ostoją w najtrudniejszych momentach życiowych. Rozważ i zapamiętaj sobie słowa, które wypowiedział pewien świątobliwy kapłan i przyjaciel młodzieży: "Miałem matkę, ubogą, ale taką matkę, na której wspomnienie serce mi drga. Wszystko, co u niej widziałem, było pełne szacunku i powagi. Kiedy w życiu moim przychodziły na mnie pokusy, wspominałem wówczas na moją matkę i gdybym był coś niegodziwego uczynił, nie miałbym odwagi spojrzeć jej w oczy. Gdy zobaczyłem ją w trumnie, opromienioną jak gdyby aureolą świętości, wtedy dopiero poczułem głęboką cześć dla matki. Moje powołanie kapłańskie i wszystko, co zrobiłem w świecie na chwałę Bożą, zawdzięczam mojej dobrej, świętej matce".