Jak kształtować powołania kapłańskie
Rycerz Niepokalanej 6/1951, zdjęcia do artykułu: Jak kształtować powołania kapłańskie, s. 182

Opis zdjęć powyżej: Książęta Apostołów, Piotr i Paweł (Piedestały bazyliki Konstantyna)


Józefowa wróciła z kościoła i przyniosła uszczęśliwionej Katarzynie niemowlę, które przed chwilą otrzymało Chrzest święty. Mały Staś stał się dzieckiem Kościoła świętego. Matka przycisnęła go do serca i wyrzekła: Oby cię Bóg wziął za swego i pozwolił być sługą ołtarza.

- To chcecie, żeby był kapłanem?

- To moje najgorętsze życzenie.

- Ale czy będzie miał powołanie?

- Toteż o nie się modlę od chwili, gdy pod sercem poczułam budzące się życie.

- A co powie mąż?

- Mąż również tego pragnie, bo to największy zaszczyt dla rodziny, gdy Bóg powołuje sobie z jej grona przyszłego swego przyjaciela. Wszak do apostołów, pierwszych kapłanów powiedział: "wy jesteście przyjaciółmi moimi". Postaramy się by w domu zawsze panowała cześć dla kapłanów, by nikt nie obniżał ideału kapłańskiego plotkami, oszczerstwami, złymi powieściami itp. To jest bardzo ważny czynnik w rozwoju powołania kapłańskiego.

- Ale to nie wszystko - dorzuciła starsza gospodyni Antoniowa, której syn niedawno otrzymał święcenia. - Dobrzem się napracowała i nacierpiała nim Wicek poszedł do seminarium, nim doczekała się tego największego szczęścia dla katoliczki, prymicji syna. Płakałam cały czas ze szczęścia, że syn mój trzyma w swych dłoniach Ciało Pańskie, gdy to Ciało rozdawał wiernym, a wczoraj, gdy miał i kazanie, łzy mnie same leciały ze wzruszenia.

- Słyszałam je - przerwała Józefowa, - jakie to szczęście tak ludzi uczyć i nawracać. Po tym kazaniu Edek kowala przeprosił ojca za swe wybryki i wybrał się do spowiedzi. Co to za szczęście dla kapłana móc mówić o dobroci Serca Jezusowego, o tej miłości szukającej zgubionej owcy.

- Dobry Bóg przyjął moje ofiary - ciągnęła dalej Antoniowa. - Wszystkie swoje cierpienia ofiarowywałam w intencji jego powołania, a nacierpiałam się wiele, mąż zginął w Oświęcimiu, córka zmarła, sama chorowałam ciężko, a potem w trudach pracowałam na kawałek chleba. Ale - powiedział mi jeden świątobliwy kapłan - powołanie jest cenną perłą i o nią matka modlić się musi i wypraszać je cierpieniami. Nie żałujcie więc ofiar.

- A czy namawiałyście syna by obrał stan kapłański?

- Broń Boże! to nie jest wskazane, bo wtedy chłopak dla matki to czyni i może być złym księdzem, bo niepowołany nie otrzyma łask potrzebnych!

- Powiedzcie Antoniowa jeszcze, coście czynili, że macie tak dobrego syna i światłego kapłana - dorzuciła matka małego Stasia.

- Dużo za niego się modliłam i bardzo wcześnie uczyłam o Bogu, nie czekałam aż w szkole przygotują go do Pierwszej Komunii świętej, ale uprosiłam proboszcza o wczesne dopuszczenie go do Stołu Pańskiego. Pilnowałam codziennego pacierza i niedzielnej Mszy świętej, w czasie której oboje przyjmowaliśmy Chleb Anielski. Umyślnie wybrałam się też do Warszawy, by go Biskup wcześnie wybierzmował, boć chłopak potrzebował łask Ducha Świętego. Pierwszą książką jaką dostał dla siebie była Ewangelia.

- I to wszystko? - spytały sąsiadki.

- O nie. Kapłan musi być pobożny, ale musi też i czynem dążyć do świętości, a tego nauczyć się trzeba w dzieciństwie; pracował ze mną nad wykorzenieniem wad, nad nabyciem cnót potrzebnych kapłanowi. A więc przede wszystkim pracował nad czystością, która równa z aniołami, czyni dzieckiem Maryi, ulubieńcem Jezusa, jest strażniczką wiary i otwiera duszę na przyjęcie najcenniejszych łask. Czytałam mu o św. Alojzym, św. Stanisławie Kostce, bł. Dominiku Savio i innych młodzieniaszkach, odznaczających się tą cnotą, a te przykłady zachęcały do naśladownictwa i unikania pokus. Pragnąc, by w gimnazjum w mieście miał opiekę uprosiłam Ks. Biskupa i przyjął go do małego seminarium. Tam miał mniej okazji do grzechu, a więcej do cnoty. Czystość daje namaszczenie pracy kapłańskiej.

- Ale jeszcze więcej razi u kapłana chciwość i sknerstwo - poważnie zawyrokowała Józefowa.

- Dlatego też wychowywałam Wicka skromnie, nie pozwalałam na zbytki nawet wtedy, gdy w domu był dobrobyt, starałam się, by pokochał ubóstwo Chrystusa Pana, by umiał sobie odmawiać przyjemności i dzielić się tym, co posiada z innymi. O ile to mu czasem było przeciwne zwracałam uwagę ile dusz może wesprzeć takim umartwieniem, a troska i gorliwość o dobro dusz, to główny rys powołania kapłańskiego. Opowiadałam o misjach, o trudach kapłanów, pobudzałam do pomocy w parafii przy odwiedzaniu chorych, roznoszeniu dobrych książek itd. Sam ze siebie drobne oszczędności przeznaczał na misje, na dzieła apostolskie, modlił się za grzeszników zwłaszcza w Wielkim Poście. Kapłan winien mieć ducha ofiary, chłopak więc musi walczyć nieubłaganie z egoizmem, z łakomstwem, wygodnisiostwem. Dlatego rodzice, pragnąc uchować powołanie, nie dogadzają synkowi, nie ustępują jego kaprysom, uczą ofiarności i odpowiedzialności za inne dusze, które może czekają naszego umartwienia. Przyszły kapłan musi nie tylko umieć dawać bliźnim, ale też umieć za nich na siebie przyjmować ekspiację. O ile to chętnie czyni, powołanie jego jest czyste, bezinteresowne.

- A ja - odezwała się Katarzyna - nie lubię, gdy kapłan jest niedostępny, gdy się wynosi, gdy żąda dla siebie zbytecznych hołdów.

- Masz rację - przerwała Antoniowa - pokora jest i dla kapłana niezbędna. Od pierwszej spowiedzi ukazywałam Wickowi jego wady, ich źródło, złe skłonności, a za najmniejszy objaw dobrego kazałam dziękować Bogu. Nie pozwalałam się wyróżniać od kolegów, nie skarżyć na nich. Najlepiej jednak nauczy się pokory, studiując życie Pana Jezusa.

- A jeszcze więcej - dorzuciła matka małego Stasia - nauczy się u stóp Tabernakulum, tam jest prawdziwy Mistrz i Dawca pokory. Czytałam, że wszyscy święci kapłani odznaczali się wielkim nabożeństwem do Najśw. Sakramentu, gorliwie go adorowali, a w tych adoracjach Pan Jezus sam rozbudzać będzie gorące pragnienie poświęcenia się Jemu, zapał, gorliwość.

- Z pokorą - rzekła Antoniowa - łączy się wyrozumiałość dla słabostek bliźnich, ona tak potrzebna dla kapłana. Nie pozwalałam się synowi gorszyć z innych, wykazywałam mu dlaczego ten i ów tak postąpił i kazałam upokarzać się, że gdyby nie łaska, on by jeszcze był gorszy. Nie pozwalałam sądzić surowo ani oskarżać, bo nikt nie zna intencji drugich.

- Trzeba też - dodała na odchodnem Józefowa, - by chłopak miał swe przekonania, których potrafi bronić. Nie znaczy to, by nie szanował cudzych zapatrywań, bo to należy do wyrozumiałości. Nie znaczy to, by nie szanował cudzych zapatrywań, bo to należy do wyrozumiałości.

Kobiety nie zauważyły, że od pewnej chwili słucha ich ojciec nowo ochrzczonego, w tym momencie się ujawnił i rzekł:

- Św. Augustyn powiedział: "kochaj i czyń co chcesz", więc nade wszystko budźmy miłość Bożą, rozpalajmy ją częstą Komunią Św[iętą] i modlitwą, każmy kochać bliźniego i służyć mu wedle umiejętności, a Bóg pozwoli, że wychowamy Mu sługę, który kiedyś otrzyma specjalny wieniec przeznaczony dla kapłanów wedle Serca Bożego. Módlcie się wszystkie o dobre powołania kapłańskie i nie żałujmy ofiar na utrzymanie kandydatów do tego świętego stanu.