"Zdrowaś Maryja"

Przed 3 miesiącami otrzymaliśmy list, którego autor, jak widać z treści listu, protestant, zarzuca "Rycerzowi" między innymi, że zanadto czci Matkę Najśw. jak gdyby nasza cześć dla Matki Boga nieskończonego mogła kiedy dorównać Jej godności, a nawet ją przewyższyć. Odpowiedzią na jego poglądy był już wiersz w numerze grudniowym i wstępny artykuł styczniowego, a obecnie niech niniejsze współczesne zdarzenie przemówi:

Tuckwell, rodem Anglik, urodzony z rodziców protestanckich, będąc jeszcze sześcioletnim dzieckiem, słyszał, jak ktoś mówił: "Zdrowaś Maryjo". Ciekawością zdjęty, przysłuchiwał się tej modlitwie, powtarzał ją w duchu i spamiętawszy ją, pobiegł do matki i powtórzył od początku do końca.

I Matka oburzona, zganiła go ostro i zakazała najsurowiej, aby tego "zabobonu papistów" nie ważył się powtarzać.

Chłopiec usłuchał. Pewnego dnia, mając wraz z rodzicami udać się do zboru protestanckiego, wskoczył pierwszy do powozu i spostrzegł tam Biblię. Otworzył ją i ujrzał w niej miejsce w Ewangelii Św. Łukasza w rozdziale pierwszym, jak Archanioł Gabriel przemawia do Maryi tymi słowami [w te słowa]: "Zdrowaś, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami". Uradowany chłopczyk pokazuje matce to miejsce i pyta ją: "Dlaczego mama nazywa to zabobonem papistów, co wyraźnie stoi w Piśmie Świętem? Jeśli Archanioł tak pozdrawiał Maryję, dlaczegóż my nie moglibyśmy tak samo czynić? A jednak mama się zawsze na Pismo Święte powołuje".

Matka, nie wiedząc co odpowiedzieć, zamilkła. Chłopczyk więc choć w skrytości, powtarzał sobie: "Zdrowaś Maryja".

Mając lat 13, ujrzał znowu w Biblii u Łukasza świętego w rozdziale pierwszym pieśń N. Panny Magnificat, to jest "Wielbi dusza moja Pana". Czytał ją z uwagą i dziwił się najbardziej słowom Najśw. Panny: "Albowiem oto odtąd błogosławioną mnie zwać będą wszystkie narody".

Gdy więc razu jednego w salonie jego matki kilku protestantów wyśmiewało się ze czci, jaką katolicy oddają Maryi, zawołał chłopczyk:

Jakże wy się samym sobie sprzeciwiacie! Mówicie, że Biblia jest jedyną podstawą i regułą naszej religii; dlaczegóż nie słuchacie tej samej Biblii, kiedy wam mówi, tak jak wszystkim narodom, abyście Maryję czcili i błogosławioną zwali?

Na te słowa matka jak oparzona skoczyła z miejsca i zawołała w najwyższym rozdrażnieniu:

- Ten chłopiec jeszcze nam wstydu narobi, bo gotów zostać katolikiem!

I w rzeczy samej, skoro Tuckwell został pełnoletnim, z własnego przekonania wrócił na łono Kościoła katolickiego.

Namawiał też siostrę swoją, aby poszła za jego przykładem; lecz ta wskazując mu swe dzieci, rzekła:

- Widzisz moje dzieci? Ty wiesz, jak ja je kocham; ale wolałabym je poprzebijać sztyletem, jak dozwolić, aby do tej przebrzydłej sekty wstąpiły.

Razu jednego ujrzał Tuckwell swą siostrę łzami zalaną i pogrążoną w okropnym smutku, gdyż oboje dzieci były bliskimi śmierci.

- Zmów ze mną "Zdrowaś Maryjo" - rzekł brat do siostry - a mam pewną nadzieję, że Maryja uzdrowi twe dzieci.

Boleścią zwyciężona, rzuciła się matka na kolana i modliła się z bratem: "Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz"... a oboje dzieci powstały zdrowe.

Tuckwell porzucił natychmiast posadę inspektora cłowego, udał się do biskupa Dellannoy i prosił o przyjęcie do seminarium. Obecnie jest kapłanem i gorliwym czcicielem Najśw. Panny.