Podziękowania
Drukuj

Z nadsyłanych ustawicznie do Niepokalanowa podziękowań za łaski, tylko drobną cząstkę możemy pomieścić w pełniejszym tekście - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują". Wszystkie wymownie świadczą o niewysłowionej dobroci i potędze Niepokalanej. Cześć Jej za to i gorąca podzięka - a w sercach naszych coraz większa w Jej orędownictwo ufność!...


TARNAWA... 1929.

Wieczorem dnia 13 czerwca b. r. powracałem z kol. M. D. w Imbramowicach. Po ujściu z pół kilometra drogi napada na mnie kilku osobników uzbrojonych w kamienie i kije. Zaskoczony nagle, stanęłem jak wryty z przerażenia. Widząc, że niema wyjścia, spojrzałem w gwiaździste niebo i zawołałem: "Jezu Marjo Józefie św. ratujcie mnie. I o dziwo! Rozwydrzeni napastnicy stanęli jak odrętwieni, zdawało się jakby nadziemska siła przykuła ich do miejsca; skorzystałem z tej sposobności i oddaliłem się. Po chwili ocknęli się z odrętwienia i rozpoczęli poszukiwania za mną, jednak bezskutecznie.

Za to wyratowanie mnie z przykrej sytuacji składam podziękowanie Panu Jezusowi, Matce Najśw. i św. Józefowi.

Stach Pięta

LIEGE, (Belgja) DN. 2. X. 29.

Jestem w szpitalu. Zawdzięczam życie swe Niepokalanej, która sprawiła, że wyszedłem cało z pod szalonego pędu ciężkiej lokomotywy. Wypadek ten zdarzył się w sposób następujący:

Dnia 30 września na jednej z ulic Herstalu przejeżdżałem tor kolejowy. Szlaban był otwarty a żadnego sygnału z nadchodzącego pociągu nie było. Nim się spostrzegłem, nadjechał pociąg i motor mój został doszczętnie przez lokomotywę rozbity a ja znalazłem się pod kołami parowozu. Maszynista zauważył wypadek i pociąg zatrzymał, lecz już było zapóźno... Pasażerowie tłumnie zbiegli się, by ujrzeć jak mniemali "martwą siekaninę"; zobaczyli jednak jak z trudem wyjmowałem lewą ręką z kieszeni kawałek białej blaszki i zaczęłem całować: był to medalik Niepokalanej, który choć tak mały, okazał się jednak silniejszym od pociągu. W dziesięć minut po wypadku zjawił się ksiądz z Najśw. Sakramentem, potem odwieziono mnie do szpitala gdzie odbyła się operacja. Lekarze stwierdzili, że do służby wojskowej jeszcze będę zdolny.

Czyż nie jest w tem opieka Niepokalanej, że prawie cało wyszedłem z pod kół ciężkiego pociągu? Nic też dziwnego, że nosząc medalik Jej czci poświęcony, czułem się zupełnie bezpiecznym. (of. 25 zł.)

Michał Dąbrowski

WILNO, DN. 24. X. 29.

Na wiosnę sprawy moje poszły na złe tory, miałam kilka egzaminów do składania na jesień, ale przez całe wakacje bolały mi oczy i przeszkadzały w pracy. Nadszedł czas egzaminów, przeciwności najróżnorodniejsze mnożyły się jedne po drugich. Straciłam wszelką nadzieję dotarcia do celu, jakim było mi wtedy złożenie egzaminów. Jednak Matka Nasza wskazała mi, gdzie mam szukać otuchy, siły do pracy i tężyzny ducha. Poszłam do Jej stóp. Zwróciłam się do Niej, jak dziecko bezsilne, które bez Jej wsparcia niezdolne już na najmniejszy wysiłek, prosząc mocno i serdecznie o pomoc i łaski. Powoli otucha wstąpiła mi w serce. Egzamina wszystkie powiodły się nadspodziewanie. Te wszystkie łaski zawdzięczam tylko Matuchnie Niepokalanej za co niech będzie Jej cześć i chwała. (of. 10 zł.)

W. M.

MIŁOSNA, DN. 4. XI. 29.

Brat mój malutki, liczący zaledwie 8 miesięcy, nagle zachorował. Gdy różne zabiegi lekarskie nie skutkowały, włożyliśmy mu medalik Matki Niepokalanej na szyję, wkrótce potem znać było poprawę i mały nasz Juruś wyzdrowiał. (of. 10 zł.)

Stanisław Janicki

KRAKÓW, DN. 5. XI. 29.

Cztery lata w codziennych modlitwach błagałyśmy Boga za przyczyną Marji Panny Niepokalanie Poczętej o zajęcie dla zredukowanego męża mojego. Wreszcie Ta Matka Miłosierdzia, która nigdy nie opuszcza wytrwale Jej ufających, i nas wysłuchała. Mąż mój pracę znalazł, mimo okoliczności bardzo niesprzyjających.

Za tak wielką łaskę składamy publiczny hołd czci i wdzięczności Matce Najświętszej. (of. 10 zł.)

W. H. M. H. M. Z.

POPÓWEK, DN. 6 XI. 29.

Przez długi czas chorowałam ciężko, nie mając żadnej nadziei w odzyskanie zdrowia; lekarze też zwątpili w możliwość wyzdrowienia i bezradnie opuścili ręce, uważając wszystkie zabiegi za zbyteczne. Mnie natomiast trudno było pogodzić się z takim stanem rzeczy. Zrozpaczona udałam się do Matki Najśw. Niepokalanej z gorącą prośbą o przywrócenie mi zdrowia przyrzekając, że jeśli będę wysłuchaną, ogłoszę w "Rycerzu" i załączą ofiarę. Wkrótce potem ku wielkiej mojej radości zaczęłam odzyskiwać siły i dziś już jestem zupełnie zdrowa.

Dziękując Matce Najśw. za tak wielką łaskę, polecam Jej Możnej opiece całą naszą rodzinę. (of. 5 zł.)

Józefa Grzegorczyk

WARSZAWA, DN. 7. XI. 29.

W styczniu 1927 n brat mego męża został sparaliżowany. Był to człowiek obojętny w rzeczach dotyczących wiary, i żył zdała od praktyk religijnych. W tej ciężkiej chorobie zaczął się leczyć forsownie, a o przygotowaniu się na śmierć wcale nie chciał słyszeć. Poleciwszy go Matce) Najśw., dałam mu cudowny medalik, zanosząc od czasu do czasu modły do Matki Boskiej, by nie umarł bez spowiedzi. Po upływie pół roku, gdy paraliż ubezwładnił mu już obie ręce, chory uczuł nagle wielki niepokój" prosił swoją siostrę o księdza, w południe tego dnia wyspowiadał się" przyjął ostatnie Sakramenta św. poczem stracił przytomność i następnego dnia umarł.

Dziękuję Matce Najśw. za doznane łaski i polecam się dalszej opiece. (of. 5 zł.)

S. G.

LWÓW, DN. 12. XI. 29.

Siostra nasza zakonna, mając kataraktę na obu oczach, musiała się poddać operacji, którą przeprowadzono z wynikiem ujemnym; z powodu, wycieńczenia organizmu chorej, oko całe nie wyłączając źrenicy, zaszło krwią, co zwyczajnie w podobnych okolicznościach prowadzi do zupełnej utraty wzroku. Zgromadzenie widząc niebezpieczeństwo grożące drogiej siostrze, zaczęło kilkakrotnie w ciągu dnia odmawiać 3 Zdrowaś Marjo z wezwaniem "O Marjo bez zmazy poczęta...", poczem włożono chorej na oko medalik Niepokalanej. I oto krew powoli zaczęła ustępować, a oko nabierało normalnego wyglądu. Dziś siostra nasza widzi i spełnia całkowicie obowiązki swego powołania, za co dziękujemy z głębi serca Matce Niepokalanej i polecamy Zgromadzenie nasze nadal Jej opiece.

SS. Franciszkanki Najśw. Sakramentu

POZNAŃ, DN. 16. XI. 29.

Z początkiem roku 1927 zostałem zwolniony z wojska. Pomimo usilnych starań pracy znaleźć nie mogłem, a nadomiar złego poczęła mnie trapić choroba, która z dniem każdym czyniła postępy; znajdowałem się wtedy w wielkiej nędzy, rozpacz odebrała mi wszelką nadzieję utrzymania się przy życiu. Widząc że nikąd nie otrzymam ratunku, udałem się z pokorną prośbą do Tej, która nosi miano "Uzdrowienie chorych" i "Pocieszycielka strapionych".

Ufność położona w Niepokalanej nie zawiodła mnie, bo w krótkim czasie otrzymałem posadę i powróciłem do zdrowia, za co niech będą Matce Najśw. dzięki. (of. 5 zł.)

Władysław Poprawka

GRABINA, DN. 20. XI. 29.

Córka moja od jakiegoś czasu wybierała się do zakonu; w przeddzień wyjazdu, gdy wszystko już było przygotowane, nagle ciężko zachorowała. Cały dzień leżała nieprzytomna. Udaliśmy się przeto do Niepokalanej z prośbą o uzdrowienie chorej. O godzinie 12 w nocy córka moja wstaje zupełnie zdrowa a z rana wyjechała ze mną do Warszawy, by wstąpić do klasztoru.

Za tak wielką łaskę, którą otrzymaliśmy od Najśw. Marji Niepokalanej, składamy Jej najgorętsze z serc naszych podziękowanie. (of. 7 zł.)

Ludwika Wożniakowska