Podziękowania
Drukuj

Z powodu braku miejsca tylko niektóre w całości - inne w skróceniu pod: "Niepokalanej dziękują".

IŁŻA, 2. 1. 1929 r.

Będąc chorym na grypę postanowiłem podziękować Niepokalanej w "Rycerzu", jeśli rychło powrócę do zdrowia. Oczywiście wyzdrowiałem w krótkim czasie. - idąc po nocy od pracy, wpadłem w dół wypełniony po brzegi wapnem, a wezwawszy pomocy Marji wyszedłem sam bez pomocy ludzkiej, choć bardzo poparzony, z czego w szpitalu Marji się polecając, wyleczyłem się szczęśliwie. Niech tedy cześć ł chwała będzie Marji, a imię Jej niech każdy ze czcią wymawia.

St. Z. abonent "Rycerza"

PIASKI-DĄBROWA -ZAGŁĘBIE, 3. I. 1929 r.

Uprzejmie proszę o umieszczenie niniejszego w "Rycerzu": Odkąd noszę na sobie Cudowny Medalik, doznaję szczególniejszej opieki Niepokalanej. Pracuję w podziemiach kopalni węgla. Raz spadłem z rusztowania wysokiego 6 metrów, a na mnie zwalił się węgiel - i wyszedłem bez szwanku. Drugi raz bryła węgla o pojemności trzech korcy spadła na mnie, drabina pode mną się połamała, a ja - wyszedłem cało... Składam najpokorniejsze dzięki Królowej naszej za taką opiekę i proszę o wpisaniem całej naszej rodziny do Milicji Niepokalanej. (of. 5 zł.)

Krzyżtowczyk Józef

ZAGOŻDŻON,.4. I. 1929 r.

Zgodnie z daną obietnicą dziękuję publicznie Opiekunce mej i Po-cieszycielce Matce Bożej Niepokalanej za wysłuchanie mojej prośby. Miałam utracić posadę, na której mi zależało, sprawa zwolnienia mnie była już zadecydowana. Wówczas zwróciłam się do Matki Niepokalanej z prośbą o pomoc, której byłam najpewniejsza, gdyż mocno wierze w Opatrzność Bożą! Uspokojona zupełnie pracowałam nadal i po paru tygodniach dostaję wiadomość, że przyjęto mnie na stale.

Niechaj każdy wierzy w bezgraniczną dobroć Matki Niepokalanej a będzie się czuł pod Jej opieką tak szczęśliwym, jak ja się czuję (of. 10 zł.).

(Proszę nazwiska nie podawać)

FORDON, 10. I. 1929 r.

W uzupełnieniu mego podziękowania w grudniu 1923 r. donoszę, że za wstawieniem się Matki Boskiej i z 10-letniego kaszlu zostałem zupełnie wyleczony, za co na tem miejscu publicznie Najśw. Pannie dziękuję, Zechcą Przewielebni Ojcowie zeznania to wydrukować - postanowiłem publicznie Matce Boskiej w Rycerzu Niepokalanej podziękować, (of. 10 zł.) Polecam się Memento Przew. Ojców.

sługa X. Gawin - Gostomski Proboszcz

KOWALEWO, 17. I. 1929 r.

Będąc abonentką "Rycerza Niepokalanej", oraz po wpisaniu się do Milicji szczerze i gorliwie oddawszy się Niepokalanej, doznałam od Niej łask, które tu podaję: W dniu 28 grudniu ub. r. zachorowałam nagle, i bardzo poważnie i niebezpiecznie. Za drugą razą przywołany lekarz zarządził natychmiast w domu operację z narkozą, a miało to decydować o mojem życiu. Na stole operacyjnym oddałam się opiece Niepokalanej. I po sześciu tygodniach dzisiaj już chodzę po szalonem osłabieniu i wielkiej utracie krwi. Równocześnie wszyscy domowi, a i ja także, przechodziliśmy grypę w bardzo groźnym stopniu - lekarz dziwił się, jak to przetrzymałam w takiem osłabieniu. Po uzyskaniu zdrowia dziękuję Niepokalanej Matce Bożej za to wszystko i proszę o dalszą opiekę nademną i całym moim domem i mieniem. (of. 20 zł.)

Stefanja Marja z Cylińskich Zielarska

OLESZA, 19. I. 1929 r.

W roku 1926 miałem sprawę kryminalną z wydaleniem mnie ze służ-fy, tem samem byłem wraz z rodziną pozbawiony kawałka chleba. W tak krytycznem położeniu udałem się o pomoc do Najśw. Marji Panny Niepokalanie Poczętej i za Jej cudownem wstawiennictwem zostałem prawie uniewinniony i uzyskałem nową posadę.

Tą samą drogą proszę teraz Najświętszą Pannę o dalszą opiekę.

(of. 5 zł.)

Wojciech Łoński

N... 21. I. 1929 r.

Ojciec mój, starzec przeszło 70-letni, zapadł niebezpiecznie na zdrowiu, a pojednanie się z P. Bogiem ciągle odkładał - u spowiedzi już nie był parę lat. Zmartwione modliłyśmy się z matką i prosiłyśmy wiele osób o modlitwę, dawałyśmy w tej intencji jałmużny, równocześnie przypominając łagodnie choremu o tym obowiązku: wszystko jednak daremnie! Wreszcie pomyślałam: jeśli Ojciec wyspowiada się, poszlę 10 zł. do Niepolkalanowa na ofiarę i poproszę o ogłoszenie tej łaski w "Rycerzu". Wkrótce mój drogi Ojciec rozchorował się więcej, sam wybrał sobie księdza, i przyjął Wiatyk i Oleje św. - po skończonym akcie czuł się szczęśliwym. Na drugi dzień wstał z łóżka i do dziś cieszy się niezłem zdrowiem. Proszę jednak o modlitwę, bo przy słabem sercu i starości życie jego zawsze jest niepewne, (of. 10 zł.)

N.N.

P. S. Nazwiska mego pod ogłoszeniem nie można podpisywać. "Rycerza Niepokalanej" rozpowszechniam - pisemko to podnosi mnie bardzo na duchu.


ŁÓDŹ- WIDZEW, 28. I 1929 r.

Marjanna Kołodziejczyk składa publiczne dzięki Sercu P. Jezusa przez pośrednictwo Matki Boskiej Niepokalanej i błogosł. Rafała za cudowne uleczenie z ciężkiej niebezpiecznej 3 - ech miesięcznej choroby. Chorowałam na zapalenie "ślepej kiszki", stan był groźny, iż materja rozlała się we wnętrznościach tak, iż lekarze stracili nadzieję wyleczenia mnie. Po 3-krotnej nowennie do M.B. Nieustającej Pomocy zaczęłam wracać do zdrowia. Ogłoszenie niniejsze w "Rycerzu Niepokalanej" czynię na skutek mego ślubowania w chorobie, iż po odzyskaniu zdrowia ogłoszę to wszystkim. Przy tej sposobności załączam na "Rycerza Niepokalanej" złotych pięć.

Za niepiśmienną
Ks. Edward Kulejewski

OSUCHÓW, 30. I 1929 r.

Ubiegłego lata zachorował ciężko na gruźlicę kości (stawu stopowego) nasz znajomy p. C. Gdy doniesiono mi listownie o chorobie - poleciłyśmy chorego Niepokalanej Pani - i przez przyczynę św. Tereski i św. Antoniego prosiłyśmy o wyzdrowienie, przyrzekając łaskę otrzymaną ogłosić w "Rycerzu". I oto: Królowa Błękitów, Najświętsza "Hetmanka ducha" - łaskawie raczyła wysłuchać cichą, pokorną prośbę naszą... Po kilku tygodniach - p. C. wyzdrowiał, chociaż lekarze obiecywali wyzdrowienie dopiero - "za - rok!" Z głębi serca przepełnionego bezbrzeżną wdzięcznością - składam publiczne podziękowanie za otrzymane łaskę i nadal osobę wyżej wymienioną Świętej Matce Bożej - polecam. Królowa cierpienia, Którą nazwano także "Uzdrowieniem chorych" - zna dobrze duszę ludzką - i zawsze wspiera w potrzebie. (of. 5 zł.)

Helena Bonawenturczakówna

ZDUŃSKA WOLA, 31. 1. 1929 r.

Z głębi serca składam gorące podziękowanie Matce Bożej Niepokalanie Poczętej za uzdrowienie mnie ze srogiego bólu, jaki miałam w twarzy z niezagojonej rany i cierpiałam na to przeszło dwa lata, W tym roku powiatowa Kasa Chorych wysłała mnie na operację do szpitala do Łodzi, gdzie leżałam w szpitalu dwa tygodnie i miałam robione w tym czasie trzy razy cięcia t warzy. Potem niby uleczoną odesłali mnie do naczelnego lekarza w Zduńskiej Woli, który chciał mnie z powrotem odesłać do Łodzi. Ale ja przerażona strasznemi bólami, jakie mi zadawali, już nie zgodziłam się na to, lecz uciekłam się do Lekarki Chorych i z modlitwą przykładałam do rany Cudowny Medalik pełna ufności. Po upływie trzech dni materja przestała wychodzić i rana zarosła zupełnie. Wdzięczna za to Niepokalanej Panience postanowiłam całe życie Jej służyć i cześć Jej rozpowszechniać. (of. 2 zł.)

Władysława Felczerek

POZNAŃ, 2, II. 1029 r,

Niniejszem przesyłam 5 zł. jako pierwszą ratę na podziękowanie Matce Bożej i św. Teresce od Dz. Jezus za niezwykłe ocalenie naszego 17 -letniego syna od więzienia, do którego dostał się pod wpływem złych i występnych kolegów. Wszelka inna pomoc okazała się niemożliwą i bezskuteczną, a osoby urzędujące na sądzie dziesiątki lat przepowiadały karę do dwóch lat ciężkiego wiezienia. Ja w mej boleści i rozpaczy o los jednego z mych 11-cioro dzieci widząc, iż u nikogo ani litości ani łaski nie uzyskam, ponieważ syn mój był już raz karany za kradzież z włamaniem, udałam się z prośbą do Matuchny Najświętszej Niepokalanie Poczętej, aby Ona (jeśli to nie sprzeciwia się woli Boga Najwyższego) wyprosiła mi tę łaskę u Pana Jezusa, już nie jego zwolnienie, bo o tem absolutnie nie marzyłam, ale łagodny wyrok: w tej intencji odprawiliśmy z mężem i najstarszą córką do Matki Boskiej Pocieszenia, nowennę przyrzekając w razie wysłuchania ogłosić łaskę publicznie w "Rycerzu" i złożyć ofiarę 20 zł, W dzień rozprawy sądowej byliśmy rano u Spowiedzi i u Komunii św.

I o cudo! Gdy sędziowie wyszli z sali tajnej, a przewodniczący odczytał wyrok, słyszę z drżeniem radości, że: syn mój skazany jest na pół roku więzienia, ale zawiesza się odbycie kaźni na przeciąg 5 lat, a jeśli w tym czasie poprawi się i żadna skarga na niego nie wpłynie, będzie miał całą karę darowaną. Następnie przewodniczący zwrócił się do mnie jako matki w serdecznych słowach radząc mi więcej czuwać nad synem i - co najwięcej wydawało mi się nieprawdopodobnem - polecił mi odebrać go zaraz z więzienia do domu. Stałam między całą rodziną, a wydawało mi się, że nic nie słyszę i nic nie widzę; pociągnięto mnie i znalazłam się oko w oko z upadłym synem. Zabraliśmy go do domu, a pomimo, 23 upłynęło już 21 dni, mnie się jednak w głowie pomieścić nie może, że on wolny.

Za taką to nieograniczoną łaskę dziękuję Matuchnie naszej najlepszej i najmiłościwszej Niepokalanie Poczętej i św. Teresce, z głębi serca publicznie dziękuję, prosząc tej Matuchny o dalszą opiekę i pomoc w wydostaniu syna z pośród złych kolegów i o stanowisko dla niego, bądź dla, ukończenia nauki, bądź jakiego zajęcia.

Słów wdzięcznych i gorących dobrać mi trudno mnie niegodnej i wszystkie, jakich użyłam w tem opowiadaniu, wydają mi się za nikłe i mało znaczące, by tej najlepszej i najlitościwszej Matuchnie Niepokalanie Poczętej godnie podziękować za tak jawną i serdeczną łaskę i opiekę.

Marja Jankowska

WIELUŃ, dn. 4. II. 1929 r.

Zapadłam na grypę, która na czwarty dzień przerzuciła mi się na żołądek, wywołując ciężkie torsje i zdrętwienie całego ciała; nadbiegli sąsiedzi by mnie ratować gdyż sądzili, że to następuje śmierć, leżałam dość długo cała zdrętwiała nie mogąc już mówić i mając ręce kompletnie wykręcone, zwróciłam się do jednej z sąsiadek mych z prośbą ledwo wymawiając, by mi podała i położyła na piersi wizerunek Najświętszej Niepokalanej, gdyż chciałam umrzeć mając Ją na swych piersiach i zaczęłam się w myśli do Niej modlić i prosić o zdrowie. Mogą świadkowie orzec, że w przeciągu pół godziny zdrętwienie mi odeszło i zaczęłam czuć się lepiej i dziś już siedzę i pracuję w biurze. Raz jeszcze zanoszę serdeczne dzięki do Niepokalanej i proszę Wielebnych Ojców o modlitwę na moją intencję. (of. 10 zł)

Marja Prawicka

TRZEBIEŃ, dn. 5. II. 1929 r.

W maju 1927 r. zmarła nam córka, po której pozostało dwoje sierot: 6 - cioletni Tadzio i 4-roletni Juruś. Zaraz po pogrzebie córki zabrałam owe sierotki do naszego domu, gdzie je chwilowo wychowywaliśmy. Po jakimś czasie Juruś zapadł na chorobę puchliną wodną zwaną. Dziecko niemożliwie spuchło, straciło apetyt, posmutniało, a choroba z każdym dniem pogarszała się. Wezwany lekarz usunął biedactwu z -brzuszka około trzech kwart wody, ale mimo to, maleństwo do zdrowia nie wracało.

Nawet począł bardziej jeszcze puchnąć i skarżyć się na ogromny ból i już nie wstawał z łóżeczka, a ja życie jego na godziny tylko liczyłam, bo ledwie duch się w nim kołatał. Lekarz nie robił żadnej nadziei poprawy zdrowia. W tem okropnem strapieniu udałam się z błagalną prośbą do Niepokalanej, by mi nam uzdrowiła kochanego wnuczka. Odmówiłam nowennę, a potem dałam Jurusiowi do ucałowania Medalik Cudowny i potarłam nim ciałko chorego. W kilka dni potem zauważyłam, że stan zdrowia wnuczka polepsza się.

Upłynęło dwa tygodnie i dziecka niktby nie poznał. Opuchlina znika bez śladu. Juruś zdrów zupełnie, skacze i jest wesół. Widząc w tem jawny cud postanowiłam publicznie podziękować Matce Najświętszej za tak wiele innych łask otrzymanych od Boga za Jej przemożnem wstawiennictwem.

Nadmienię jeszcze, że w roku 1926 zachorował nam syn na wrzody w gardle i lekarz wręcz nam strapionym rodzicom oświadczył, że chorego nic od śmierci nie ocali, bo stan choroby był okropny.

A jednak, gdy ofiarowaliśmy syna opiece Niepokalanej - to popękały i wkrótce ten chory, który miał już podaną do ręki gromnicę i przykładnie pojednał się z Bogiem - powrócił do zdrowia!..

Ile razy znalazłam się z rodziną w rozpaczliwem położeniu, gdy tylko wezwałam na pomoc Niepokalaną, Ona mi zawsze spieszyła na ratunek i wspierała w potrzebie.

Polecamy nadal siebie i naszą rodzinę Jej opiece i prosimy jeszcze o jedną łaskę, a mianowicie o posadę dla syna i ożenienie z zamierzoną osobą. Niech mu Niepokalana dopomoże i pobłogosławi!

Wzywamy wszystkich, którzy są smutni i cierpiący, by spieszyli do Tej najlepszej z matek, a Ona pewnie wysłucha ich, dopomoże i pocieszy. Składamy pięć złotych.

Juljan i Antonina Szczyrkowie

TRZEBINIA, dn. 6. II. 1929 r.

Znajdowałem się w tak ciężkiem położeniu, że groziła mnie wraz z rodziną śmierć głodowa. Uciekłem się tedy z prośbą do Najśw. Panny Niepokalanej o pomoc i zostałem wysłuchany: tam, gdziem się niespodziewał nic wskórać, nadspodziewanie dobrze mi się udało. Przeto wywiązując się z danej obietnicy posyłam to ogłoszenie do "Rycerza Niepokalanej". (of. 10 zł.)

Franciszek Matusik

ŻYWIEC, dn. 15 II. 1929 r.

Najpokorniejsze podziękowanie za odebrane łaski i prośbę o dalszą opiekę składa (przekazem 20 zł.) Matce Boskiej.

Marja Czeska - Mączyńska


Niepokalanej dziękują [s. 127]. PROSZĄ [s. 127-128, V-VII okł.]