Ś. p. Witold Narkiewicz Jodko
Drukuj

Dnia 22-go listopada nad ranem zmarł w Warszawie po ciężkiej chorobie śp. dr. Witold Narkiewicz Jodko, b. poseł Rzeczpospolitej w Rydze i Konstantynopolu. Witold Jodko, pochodzący ze znanej rodziny polskiej na Białorusi, od młodych lat był gorącym działaczem socjalistycznym. Jako jeden z przewodców P.P.S. pracował publicznie w londyńskim "Przedświcie", później przeniósł się na stałe do Krakowa. Zmarły nawrócił się przed niedawnym czasem na wiarę katolicką, a przed zgonem przyjął z rąk kapłana ostatnie Sakramenty.

W przeddzień śmierci śp. Jodko nakreślił kilka słów do dawnych swych towarzyszów pracy, z wytłumaczeniem [wytłómaczeniem] przemiany, jaka w nim zaszła. Pismo to, podaje do ogłoszenia ks. poseł Adam Wyrębowski. Brzmi ono:

Jednem z najwybitniejszych i najdonioślejszych zdarzeń w życiu mojem ostatnich czasów było pogodzenie się z Kościołem Katolickiem. Wszystkich moich przyjaciół i towarzyszy proszę o zwrócenie specjalnie wybitnej uwagi na ten fakt. Nie wskazuję im na to dlatego, żebym sądził, że ewolucja ze mną związana ma poważne znaczenie, ale szczęście którego doznałem jest tak wielkie, że gotów jestem zrobić wszystko co możliwe, byleby uczestnikami tego szczęścia byli i inni.

P. P. S. była zawsze zasadniczą przeciwniczką klerykalizmu: ale główny nurt jej płynął gdzieindziej, to też pepesowcom nie trudno będzie zrozumieć nastrój człowieka, który potrafi związać dwa najpotężniejsze dążenia ludzkości: katolicyzm i socjalizm. że powyższe zdanie jest prawdą, że ludzkość nie zna rzeczy potężniejszych, to chyba nie ulega wątpliwości. Czyż bowiem ludzkość zna dążenia silniejsze od religji i socjalizmu?

Jeżeli wprost przerachujemy arytmetycznie liczbę wierzących i dodamy do niej liczbę socjalistów, to okaże się, że jest to największa potęga na kuli ziemskiej. Jeżeli zaś postaramy się zanalizować intensywność i głębię jednego i drugiego dążenia, to wynik będzie ten sam.

I tu błagam tych wszystkich ludzi, którzy wierzą i ufają mej szczerości politycznej, żeby z całą miłością odnieśli się do tego, co im teraz powiem: przecież w gruncie rzeczy jedyne co nas pcha ku zaprzeczeniu wiary to jest fałszywy wstyd. Tego wstydu ja się pozbyłem i dopiero odtąd stała się dla mnie możliwa analiza naukowa zjawisk społecznych i politycznych. - Dr. W. Jodko.

21 października 1914.


Gdybyś, Ojcze, wiedział jakiej uciechy doznaje się na duszy w chwili śmierci z tego, że się za życia służyło o ile można najwierniej. Matce Bożej, zdziwiłbyś się i pocieszył. Nie mogę wyrazić jakiej z tego powodu dcznr.je. na sercu w tej oto chwili radości.

Umierający czciciel Marji do O. Bineti