Ofiarne serce nauczycielki
Drukuj

Sylwetki katolickie 37

Rycerz Niepokalanej 4/1949, Romana Ewa Nowak, s. 187

Urodzona 24 listopada 1914 r., jako siódme dziecko katolickiej rodziny, otrzymała na Chrzcie św. imiona: Romana Ewa. Przy huku armat i przy zgiełku bitewnym zaczęła swą ziemską wędrówkę - miejscowość bowiem, w której się urodziła, znajdowała się na linii frontowej - i skończyła ją wśród okrucieństw drugiej wojny światowej.

Wychowana skromnie, bogobojnie, zdobyła wykształcenie nauczycielki szkoły powszechnej. Przez całe życie pozostał jej piękny rys z lat dziecięcych - umiała się modlić. Już w czasie nauki szkolnej garnie się całą duszą do Sodalicji Mariańskiej, pracuje nad wyrobieniem charakteru, a w Eucharystii znajduje siłę krzepiąca ją w dniach próby. Tu leży tajemnica jej pogody i miłego spokoju w cierpieniach, które przeszła. Wspomina o tym K. Żywuska w swej książce pod tytułem "Przeżyłam Oświęcim". Jako uczennica seminarium, obowiązki swe, stosownie do zdolności, spełnia zawsze jak najlepiej, ku zadowoleniu wychowawców, przy tym największą uwagę zwraca na swój rozwój duchowy - pod przewodnictwem światłego moderatora Sodalicji.

Dowodem tego są przypadkiem odnalezione w jej papierach urywki pamiętnika, pisane na gorąco. Zapiski te pobudzają do refleksji, okazują czystą duszę dziewczęcia, rwącą się do czynu. Jest tam radości jest powaga i zamyślenie, jest chęć znoszenia cierpień. Nie tkliwość, ale zdecydowana wola służenia i poświęcania się dla dobrej sprawy, W świetle tych pamiętników, pisanych około 10 lat przed wojną, rozumiemy późniejszy hart i bohaterską postawę Romany.

Jako nauczycielka pracuje na Śląsku w miejscowości P. Poznaje tam dobrego towarzysza doli i niedoli Klemensa Nowaka, z którym, po krótkim narzeczeństwie, bierze ślub. Po tygodniu mąż otrzymuje powołanie do wojska, przechodzi kampanie wrześniową, a potem ginie i w obozie. Romana nie załamuje się, lecz znosi swój krzyż z poddaniem się woli Bożej. Pracuje w śląskiej organizacji podziemnej jako łączniczka, rozwozi pieniądze organizacyjne, ostrzega, a wielu może zawdzięcza jej życie. W ten sposób przez 3 lata w najcięższych warunkach poświęca się dla Orła Białego.

Schwytana w lutym 1943 r. przechodzi śledztwo i dostaje się do obozu w Oświęcimiu. Do końca pozostaje niezłomna, a wiara krzepi ją cały czas. Po 9 miesiącach strasznych tortur i mąk umiera 29 listopada 1943 r.

Cześć jej świetlanej pamięci i bohaterskiej postawie! Cześć wszystkim bohaterskim kobietom, katoliczkom-Polkom, które cierpiały dla Ojczyzny i za Nią zginęły!

M. K.