O badaczach pisma św.

Wyczytawszy zeszłego roku w "Ill. Kurjerze codziennym" wiadomość o założeniu w naszym (naszem) mieście nowego związku o celach uprawiania "czystej etyki chrześcjańskiej", pospieszyłem za wskazanym adresem na ul. Sołtyka, by ujrzeć "człowieka dobrej woli" i ewentualnie zostać jego uczniem względnie członkiem jego związku.

Przyjęto mnie tam z wielką radością i bez trudności uznany byłbym za członka "czystej wiedzy i prawdy" gdybym tylko zgodził się był na stopniowe, powolne, a nie szybsze oświecanie się w nowych prawdach. Na prośbę moją o wyjaśnienie programu tego związku, czy też bractwa, krakowski przedstawiciel nowej etyki p. Kusina, niedawno do nas przybyły z Ameryki, odpowiedział mi krótko: "Proszony pan jest na zebranie i wykład pisma św., w niedzielę o godzinie 4-tej, przy ul. Straszewskiego, u brata Yna. Pokój z panem".

Ta krótka odpowiedź tym więcej (temwięcej) skłoniła mnie do zgody na wzięcie udziału w zebraniu i wykładzie, że zapowiedziany był przyjazd do Krakowa głównego przedstawiciela "czystej etyki" w Polsce p. Kasprzykowskiego z Warszawy.

Prosiłem też p. Kusinę o odstąpienie kilka ich książek, chcąc tymczasem choć cośkolwiek dowiedzieć się o główniejszych zasadach nowej wiary, na co ten aczkolwiek niechętnie zgodził się i odsprzedał mi kilka broszur streszczających główniejsze zasady ich nauki. Przyobiecał mi jednak dostarczyć, w miarę okazywania postępu w nauce, dalszych dziełek, zawierających "całą prawdziwą prawdę".

W oznaczonym dniu tj. w niedzielę po południu zjawiłem się na ul. Straszewskiego, tuż naprzeciw Uniwersytetu Jagiell. gdzie w ciasnej suterynowej izbie brata Yna zastałem już około 20 osób, uczniów p. Kusiny.

Wypowiedziane przezemnie inne powitanie aniżeli przyjęte przez nich "Pokój temu domowi" zwróciło na mnie większą uwagę i wywołało pewne onieśmielenie. Toteż z naprężeniem oczekiwaliśmy przybycia kapłana, - pastora - czy też przewodniczącego tego zboru.

Zjawił się niebawem z wielką biblją pod pachą i z przygotowanem kazaniem oczekiwany wykładacz pisma p. Kusina, i po wypowiedzeniu uświęconych słów "Pokój wam" - otworzył zbiór mniej więcej temi słowy:

"Rozpatrywać będziemy prawdy zawarte w piśmie św. o symbolu chrztu; Brat X. pomodli się do Ducha prawdy o pomoc w pojęciu słowa bożego". Wywołany brat X. zwykły robotnik miejski, jakkolwiek z trudem, to jednak wygłaszał odę do ducha, inni zaś uczestnicy stojąc pochyleni, słuchali go w wielkiem skupieniu.

Potem na dany znak jakby w szkole powszechnej uczniowie, pootwierali wszyscy uczestnicy przyniesione ze sobą biblje a p. Kusina zachęciwszy ich do skrupulatnego sprawdzania cytowanych przez niego ustępów biblji, wykładał pismo św. o symbolu chrztu, który się miał odbyć w następną niedzielę nad Wisłą.

Po ukończeniu wykładu znowu wywołał brata Xa do odnowienia modlitwy do Ducha prawdy, a siostrę N-tą do "prowadzenia śpiewu".

Jak siostra N-ta "prowadziła śpiew" i jak jej reszta braci przy pomocy poodpisywanych co dopiero śpiewników, a bez znajomości melodii (melodji) wtórowali, nie jestem w stanie opisać.

Obietnica, że zobaczę i usłyszę arcywykładacza pisma św. i czystej etyki chrześć., p. Kasprzykowskiego, ściągnęła mnie jeszcze dwa razy do domów modlitwy.

Rzeczywiście w mieszkaniu p. Kusiny spotkałem przybyłego z Warszawy p. Kasprzykowskiego, jednak na nasze szczęście czy też nieszczęście bardzo krótko mogliśmy ze sobą rozmawiać z powodu rozpocząć się mającego przez niego wykładu przy ul. Grzegórzeckiej.

Chociaż po tej krótkiej ale owocnej rozmowie z p. Kasprzykowskim mniemałem, że już więcej nie usłyszę jego wykładów "czystej etyki chrześć." to jednak, usłyszałem miłe amerykańskie zaproszenie p. Kusiny - "Jest pan także proszony na wykład pisma św. u brata Z-ta".

I szedłem z kapłanem Kusiną, arcykapłanem Kasprzykowskim i innymi przybyłymi z Warszawy lewitami, do świątyni przy ul. Grzegórzeckiej.

Świątynia ta będąca prywatnym (prywatnem) mieszkaniem jakiegoś robotnika a obecnie brata Z-ta przedstawiała się dość skromnie, i jakto któryś z braci zauważył "przypominająca pierwsze wieki chrześcijaństwa i pierwszych chrześcijan"; bowiem prócz obrazu "Plan wieków" i obrazu przedstawiającego leżący krzyż z koroną nie było innych.

P. Kasprzykowski po zwykłem powitaniu "Pokój wam", zapytał brata Z-ta, czy wszyscy obecni są braćmi, czy tylko gośćmi; a po stwierdzeniu przez podniesienie rąk, że z około 40-tu uczestników połowa była gośćmi, postanowił wykładać pismo św. "O ośmiu błogosławieństwach".

Żałuję, że nie mogłem dotrwać do końca wykładu i coś wykładającym i jego wspólnikom na podziękowanie powiedzieć, i dla tego chcąc bodaj w części zadość uczynić swej powinności, postanowiłem rozpoczętą z p. Kasprzykowskim i Kusiną ustną dysputę tą drogą ukończyć, zaś uczestnikom, względnie braciom - badaczom pisma św., mającym jeszcze cośkolwiek zdrowego rozumu, moje zdanie jako Polaka i katolika o tej ich zabawie do rozwagi przedstawić.

Sądzę, że zdanie moje jako zwykłego świeckiego człowieka a nie księdza, będzie przez tych badaczy pisma, którzy jeszcze zupełnie nie ulegli obałamuceniu, szczerzej przyjęte aniżeli zdania księży, którzy według mniemania p. Kusin; i jemu podobnych tylko rywalizują z "nowym kościołem".

(Ciąg dalszy nastąpi.)


Myśli

Nic tak dobrze nie wyjaśnia cnoty prawdziwego chrześcijanina, jak jego sposób obejścia się z grzesznikami. Wtedy, kiedy myśli o poprawie tych nieszczęśliwych, nie zaś o pomiataniu niemi; o niesieniu im pomocy, a nie o czynieniu im wyrzutów; słowem, kiedy pragnie przygarnąć ich ku sobie i znosić ich wady, o tyle, o ile to zbawieniu ich nie przeszkadza.

św. Augustyn.

Ile razy widzimy naszego brata w grzechu, pierwszem uczuciem, które powinno u nas powstać, ma być: uczucie miłosierdzia. Jest to uczucie najnaturalniejsze ze wszystkich, gdyż bierze początek w rozpoznaniu własnych naszych ułomności.

św. Bernard.

Ci którzy pracują usilnie nad wydoskonaleniem się u cnocie, ilekroć usłyszą o błędach cudzych, zawsze starają się wtedy rozmyślać o własnych.

św. Grzegorz Wielki.